- Co im powiedziałeś? - Spytałam idąc z brunetem w nieznaną mi stronę.
- Nic wielkiego, powiedziałem, że ktoś na mnie czeka i muszę iść. - Wzruszył ramionami. - A ty, co robiłaś w parku? - Spytał wkładając ręce do kieszeni spodni.
- Spacerowałam. - Wzruszyłam ramionami i przyspieszyłam korku.
***
- I dlatego warto chodzić na oddanie krwi tylko kiedy nie ma tam ludzi i mimów . - Powiedział na co zaczęłam się śmiać. - Dobra teraz ty.Prawda czy wyzwanie.
- Prawda. - Rzuciłam bez namysłu.
- Dlaczego wtedy płakałaś? - Spytał lekko przyciszonym głosem.
- Pokłóciłam się z ojcem, nic wielkiego. - Powiedziałam upijając łyk soku.
- Miałaś spuchnięte oczy i byłaś zmarznięta, coś mi mówi, że jednak chodzi o coś więcej. - Spojrzał na mnie czułym wzorkiem
- To nie takie proste. - Nagle wstałam.
-To mi wytłumacz. - Rzucił powielając mój ruch.
-Dobra ale nie tutaj.
- Mam pomysł.
***
- Filip gdzie my jedziemy? - Spytałam po raz setny mocując się z pasami, które nie chciały się zapiąć.
- Do ciebie. Bierzesz jakieś rzeczy... - Szybkim i sprawnym ruchem zapiął to nad czym ja ślęczałam kilka minut. - I jedziemy do mnie. Zamówię pizze i pogadamy.
- Tak Cię to tak ciekawi, mogłabym równie dobrze ujawnić twój adres.
- A zrobisz to? - Spytał pewnym głosem. - No właśnie. - Uśmiechnął się delikatnie.
***
Kiedy przekroczyłam próg domu poczułam zapach obiadu i odświeżacza powietrza.
Nie zdejmując butów weszłam do salonu w celu wejścia ma piętro.
Od razu w oczy rzuciła mi się kobieta siedząca na kanapie i przeglądającą sukienki.- O Julka, jeśli jesteś głodna obiad jest jeszcze ciepły.
Czyli poszła w strategie udawania, że nic się nie stało. Dla swojego komfortu. Budziła we mnie sprzeczne uczucia. Kiedy była w pobliżu czułam się jak wilk, któremu jakiś inny wilk wszedł na terytorium. Z drugiej strony największy żal miałam do ojca dlatego odpowiedziałam tylko :
- Nie jestem głodna.
Szybko spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i laptopa w razie czego po czym z załadowanym plecakiem Wansa zeszłam na dół.
-Co sądzisz o czerwonych różach? - Zagaiła.
- Nie wiem, spytaj Alana. - Rzuciłam zbiegając po schodach.
- Nie ma go, poszedł omówić szczegóły wynajmu sali. - Powiedziała odkładając segregator i biorąc filiżankę herbaty.
- Już zajmujecie się salą? - Spytałam zatrzymując się w połowie pokoju.
- Ślub za około trzy miesiące. Myślałam, że wiedziałaś... - Powiedziała przejęta a mi do oczu napłynęły łzy.
- Szczęścia życzę. - Wyszłam z domu.
Nie mogłam uwierzyć, że własny ojciec nie mógł łaskawie powiedzieć, że żeni się za trzy jebane miesiące. Czemu on nie może być choć raz szczery...
- Co się stało? Wyglądasz jakbyś zaraz miała się rozpłakać. - Powiedział kiedy wsiadłam z impetem do samochodu.
- Jedźmy stąd Filip, proszę. - Wzięłam długi wdech.
Mieszkanie Filipa było dość duże. Łazienka była głównie w kolorze białym ale gdzie nie gdzie były szare elementy. Salon był utrzymany w kolorach ziemi, w oczy rzuciła się ogromną biblioteczka pełna rozmaitych książek proszących o przeczytanie. Kuchnia była głównie w kolorze czarnym ale dość często pojaiwlay się białe elementy. I w końcu pokuj Filipa.Ściany były białe z wyjątkiem jednej ,która była czarna. Dominowały takie same kolory jak wreszcie mieszkania i tak samo było dużo elementów z drewnna.
Filip przyniósł mi herbatę po czym wygodnie usiedliśmy na kanapie.
- Należą Ci się wyjaśnienia.
- Jeśli to takie bolesne nie musisz mówić, rozumiem. - Przerwał mi.
- Wiem ale chcę być z tobą szczera. Więc...to zaczęło się jakieś dwa lata temu. Dowiedziałam się ,że moja mama ma raka. Przez kilka miesięcy walczyła ale choroba ostatecznie ją pokonała, nie chce wdawać się w szczegóły. Wtedy zaczęły się moje problemy. Zaczęłam chorować na depresję.To było piekło ,które skończyło się pół roku temu. A mój ojciec pięć miesięcy temu oznajmił ,że ma dziewczynę i kilka dni temu dowiedziałam się ,że się pobierają. Chcę żeby mój tata był szczęśliwy ale...to dla mnie zbyt trudne, ciągle mnie okłamuję i oczekuję żebym dopasowała się do jego super rodzinki. - Powiedziałam szybko bo chciałam to mieć za sobą
-Julka... - Zaczął, ale ja po prostu podeszłam do niego i go przytuliła.
-Nie wiedziałem,przepraszam. - Wyszeptał nie odsuwając się nawet na centymetr.
- A skąd miałeś wiedzieć? Jestem zmęczona, możemy zmienić temat?
- Na jaki tylko zechcesz...
CZYTASZ
SERCE W RUINIE II TACO HEMINGWAY II
FanfictionByło już ciemno, pusty parking owiany delikatną mgłą, na którym była jedynie niewielka smuga żółtego światła rzucanego przez latarnię nieopodal. Było nienaturalnie cicho, słychać było jedynie nasze oddechy. Spojrzałam na bruneta i wydał mi się niemo...