2.18

268 8 3
                                    

                    50 rozdział!

Sobota

- Wreszcie w domku. - Powiedziałam rzucając się na kanapę.

- Ymhy... - Wymruczał kładąc się obok i przytulając mnie.

Miło było w końcu po prostu być ze sobą. Bez myślenia o problemach. Po prostu być z nim...

***

- Będziemy musieli jechać na zakupy. Nie ma nic na kolację. I tak wino też się skończyło. - Powiedziałam siadając obok niego.

- Za chwilę...

- Im szybciej pojedźmy tym szybciej wrócimy do domu i... - Zaczęłam na co raper widocznie się obudził a jego źrenice się rozszerzyły.

***

- Jak ja nie lubię robić zakupów. - Zaczął narzekać wkładając do koszyka paczkę makaronu.

- Wiem Fif ale w końcu trzeba to zrobić. - Powiedziałam wzruszając ramionami i głaszcząc go po policzku.

- Dobra robimy te zakupy i się zwijamy. - Powiedział pchając wózek do przodu.

***

- Dobra teraz zetrzyj ser a ja sprawdzę co z makaronem. - Powiedziałam wycierając ręce w ścierkę i rzucając ją na blat.

- Tak jest proszę Pani. - Powiedział biorąc tarkę z szuflady.

- Musimy częściej razem gotować. Wychodzi nam to lepiej niż każdemu z osobna. - Powiedziałam podchodząc do niego od tyłu i obejmując jego szuję rękami.

- Jak widzisz jesteśmy zgraną drużyną. - Powiedział trąc ser i delikatnie unosząc konciki ust do góry.

- Cóż trudno się nie zgodzić. - Powiedziałam marszcząc brwi i wyjmując talerze z szafki.

- Może po kolacji pójdziemy na mały spacer? - Spytałam nakładając makaron na talerz.

- Bardzo chętnie pani Szcześniak. - Powiedział podając mi miskę z startym serem.

***

- Fifi... - Zaczęłam zapinając kurtkę.

- Co nogi cię bolą? - Spytał że sztucznym uśmiechem.

- Bardzo śmieszne. - Powiedziałam przewracając oczami. - Ale tak. - Powiedziałam na co brunet delikatnie ukucnął żebym mogła wskoczyć mu na plecy co też chętnie uczyniłam.

- Co ty byś beze mnie zrobiła? - Spytał delikatnie kręcąc głową i choć nie widziałam to jestem pewna, że się uśmiechnął.

- Jesteś naprawdę pożyteczny i wygody. Muszę częściej cie wykorzystywać. - Powiedziałam głaszcząc go po głowie i wtulając się w niego.

***

- Jak idize wasze "śledztwo"? - Spytał kiedy leżeliśmy razem na kocu, na tarasie.

- Znaleźliśmy jej świadectwo urodzenia i tam jest jego imię. Tylko tyle.

- Może aż tyle? - Powiedział z błyskiem w oku momenatlnie podnosząc się do pozycji siedzącej.

- Co masz na myśli? - Spytałam podnosząc się i siadając po turecku obok Filipa.

- Masz zdjęcie? - Powiedział na co wzięłam telefon. - Wyślij mi je. Zobaczę czy coś da się zrobić.

- Nie wiedziałam, że masz "znajomości" - Zrobiłam cudzysłów w powietrzu na co brunet się zaśmiał.

SERCE W RUINIE  II TACO HEMINGWAY IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz