50 rozdział!
Sobota
- Wreszcie w domku. - Powiedziałam rzucając się na kanapę.
- Ymhy... - Wymruczał kładąc się obok i przytulając mnie.
Miło było w końcu po prostu być ze sobą. Bez myślenia o problemach. Po prostu być z nim...
***
- Będziemy musieli jechać na zakupy. Nie ma nic na kolację. I tak wino też się skończyło. - Powiedziałam siadając obok niego.
- Za chwilę...
- Im szybciej pojedźmy tym szybciej wrócimy do domu i... - Zaczęłam na co raper widocznie się obudził a jego źrenice się rozszerzyły.
***
- Jak ja nie lubię robić zakupów. - Zaczął narzekać wkładając do koszyka paczkę makaronu.
- Wiem Fif ale w końcu trzeba to zrobić. - Powiedziałam wzruszając ramionami i głaszcząc go po policzku.
- Dobra robimy te zakupy i się zwijamy. - Powiedział pchając wózek do przodu.
***
- Dobra teraz zetrzyj ser a ja sprawdzę co z makaronem. - Powiedziałam wycierając ręce w ścierkę i rzucając ją na blat.
- Tak jest proszę Pani. - Powiedział biorąc tarkę z szuflady.
- Musimy częściej razem gotować. Wychodzi nam to lepiej niż każdemu z osobna. - Powiedziałam podchodząc do niego od tyłu i obejmując jego szuję rękami.
- Jak widzisz jesteśmy zgraną drużyną. - Powiedział trąc ser i delikatnie unosząc konciki ust do góry.
- Cóż trudno się nie zgodzić. - Powiedziałam marszcząc brwi i wyjmując talerze z szafki.
- Może po kolacji pójdziemy na mały spacer? - Spytałam nakładając makaron na talerz.
- Bardzo chętnie pani Szcześniak. - Powiedział podając mi miskę z startym serem.
***
- Fifi... - Zaczęłam zapinając kurtkę.
- Co nogi cię bolą? - Spytał że sztucznym uśmiechem.
- Bardzo śmieszne. - Powiedziałam przewracając oczami. - Ale tak. - Powiedziałam na co brunet delikatnie ukucnął żebym mogła wskoczyć mu na plecy co też chętnie uczyniłam.
- Co ty byś beze mnie zrobiła? - Spytał delikatnie kręcąc głową i choć nie widziałam to jestem pewna, że się uśmiechnął.
- Jesteś naprawdę pożyteczny i wygody. Muszę częściej cie wykorzystywać. - Powiedziałam głaszcząc go po głowie i wtulając się w niego.
***
- Jak idize wasze "śledztwo"? - Spytał kiedy leżeliśmy razem na kocu, na tarasie.
- Znaleźliśmy jej świadectwo urodzenia i tam jest jego imię. Tylko tyle.
- Może aż tyle? - Powiedział z błyskiem w oku momenatlnie podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Co masz na myśli? - Spytałam podnosząc się i siadając po turecku obok Filipa.
- Masz zdjęcie? - Powiedział na co wzięłam telefon. - Wyślij mi je. Zobaczę czy coś da się zrobić.
- Nie wiedziałam, że masz "znajomości" - Zrobiłam cudzysłów w powietrzu na co brunet się zaśmiał.
CZYTASZ
SERCE W RUINIE II TACO HEMINGWAY II
FanfictionByło już ciemno, pusty parking owiany delikatną mgłą, na którym była jedynie niewielka smuga żółtego światła rzucanego przez latarnię nieopodal. Było nienaturalnie cicho, słychać było jedynie nasze oddechy. Spojrzałam na bruneta i wydał mi się niemo...