Czwartek
Wstaliśmy około 9 bo byliśmy zmęczeni ,dobra Fifi był zmęczony a ja po prostu lubię spać.Wzięłam prysznic i ubrałam się.Gdy wyszłam z łazienki zobaczyłam ,że Fifi dlaej leży więc postanowiłam być okrutna i go obudzić.Po licznych próbach się wkurwiłam i Postawiłam na ciężką artylerię. Wzięłam butelkę wody i wylalam na niego.
Nagle zerwał się z łóżka i zaczął mnie gonić po pokoju.Próbował udawać wkurwionego ale to Fifi więc zaczął się chichrać jak małe dziecko.
W końcu raper poszedł wziąć prysznic a ja przypomniałam sobie ,że nie potwierdziła ojcu ,że będziemy.Strzeliła facepalma i wybrałam jego numer.Po kilku sygnałach odebrał.
-Hali?
-Hej...Chciałam tylko powiedzieć ,że...będziemy na tej kokacjii.
-Naprawdę?Nawet nie wiesz jak się cieszę.Godzina bez zmian jakby co.
-Dobrze ale muszę kończyć.Lecę pa.-Rozłączyłam się.
Po chwili z łazienki wyszedł Fifi i Gdy tylko go zobaczyłam ,podeszłam do niego i go przytuliłam.
-Co się stało skarbie?
-Nie ma już odwrotu Fifiś.Potwierdziłam ,że będziemy na tej feralnej kolacji...-Powiedziałam a raper nagle wpił się w moje usta co wywołało przyjemne ciepło ,które rozlewało się po całym moim ciele.
Nagle przerwał nam pukanie do drzwi.Nie no serio?!
Wkurwiona poszłam otworzyć a moim oczą ukazał się Maciek.
-Sory ,że wam przerywamy tą chwilę ale pod hotelem stoji chorda fanek Taco.
-Co???-Pobiegłam do okna i faktycznie przed hotelem stało z dwieście osób.-O k u r w a...-Wymamrotałam
-Ja pierdole serio???-Spytał sfrustrowany brunet-Nie no po prostu kurwa świetnie...-Zaczął się denerwować a ja podeszłam do niego i go przytuliłam.-Jula ja przepraszam.
-Filip nie masz za co przepraszać.Rozumiesz?-Spytałam całując go.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też.
-Sory ,że przeszkadza ale ktoś ma jakiś plan?
-Nie Zostaniemy w tym hotelu.To pewne.Są tu na pewno jakiś tylne drzwi.Weźmiemy rzeczy i jakoś przemkniemy obok nich.-Wskazalam na okno.
-Dobra pakujemy się i za dziesięć minut widzimy się w kawiarni.-Powiedział Filip a Maciek poszedł do pokoju się pakować.
-To wszystko moja wina...
-Filip...To nie prawda.Nie masz na to wpływu. Nie martw się tym bo ja to rozumiem.Byłam świadoma tego gdy cię poznawałam.-Pocałowałam go.
-Ty jadyna umiesz o mnie tak zadbać. Kocham cię.
-Ja ciebie też.Najmocniej.
Spakowaliśmy się i Maciek poszedł do recepcji i dowiedział się ,że jest wyjście pożarowe.Wyszliśmy nim i sprintem biegliśmy na parking.Chyba nikt nas nie widział.Szybko wyjechaliśmy.
-Mision Complite!-Krzykonął Rumak na co się zasmailiśmy.-Ej a co teraz?
-Pani kapitan?-Zwruvil się do mnie Fifi.
-Eee...jedziemy na pizzę!-Powiedziałam a reszta się zaśmiała.
-Nie masz palanu prawda?-Spytał Filip
-Nie mam.-Powiedziałam a chłopcy się zaśmiał.
-No to na pizzę!-Krzyknął Maciek.
Zamówiliśmy sobie pizzę i jako ,że nie mieliśmy ochoty na kolejną ucieczkę przed fani Filipa to skończyliśmy jedząc pizzę w aucie zaparkowanym na parkingu za Tesco.Maciek żartował ,że będzie miał co naszym dzieciom opowiadać a my mieliśmy miny ,,To sobie długo poczekasz Maciuś...".Zjedliśmy śmiejąc się z zaistniałej sytuacji.
Drogą minęła nam przyjemnie i o 19:30 byliśmy na miejscu.Nocowałam u Filipa bo miałam tam kilka swoich ubrań.Pożegnaliśmy się z Maćkiem i poszliśmy do mieszkania Filipa.Gdy weszłam poszłam wziąć prysznic a po mnie zrobił to raper.Ubrałam czarną koszulkę rapera i jako ,że byłam kurewsko zmęczona to poszłam spać.Obudziłam się gdy poczułam rękę Fifi'ego na mojej talii.Wtuliłam się w niego i zasnełam.Chciałam wąż życzyć Wesołych Świąt(nie jestem dobra w składaniu życzeń więc sorry).Dziękuję za wszystkie polubienia i odczytania.💜💗💜💗
CZYTASZ
SERCE W RUINIE II TACO HEMINGWAY II
FanfictionByło już ciemno, pusty parking owiany delikatną mgłą, na którym była jedynie niewielka smuga żółtego światła rzucanego przez latarnię nieopodal. Było nienaturalnie cicho, słychać było jedynie nasze oddechy. Spojrzałam na bruneta i wydał mi się niemo...