#6

977 32 4
                                    

W trakcie ogłądania zasnęłam, delikatnie przebudziłam się kiedy Filip podniósł mnie i zaniósł do sypialni. Z chęcią przyjęłam miękką pościel w swoje objęcia.

Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno. Potrzebowałam chwili żeby zorientować się co się stało.

Z kuchni dochodziły odgłosy chodzenia i rozmawiania. Przeciągnęłam się i wstałam. Udało mi się trafić do kuchni. W progu zobaczyłam Filipa, był bardzo pochłonięty rozmową przez telefon.

- Kuba muszę kończyć. - Powiedział gdy mnie zobaczył i odłożył telefon ma blat.

- Dzień dobry? - Powiedziałam uśmiechając się i siadając na blacie.

- Dzień dobry. Zaraz będzie śniadanie. - Rzucił odwzajemniając uśmiech.

- Filip, mógłbyś odwieźć mnie do domu, nie dadzą mi spokoju jeśli nie wrócę. - Westchnęłam spinając się na samą myśl.

- Pewnie, zjemy śniadanie i mogę cię podwieźć. - Posłał mi pocieszający uśmiech.

- Dziękuję...

Zjedliśmy jedzenie zamówione przez Filipa i ku mojej nie uciesze musiałam wracać.

- Jesteś pewna ,że chcesz tam iść? - Spytał zatrzymując się pod moim domem.

- A mam jakiś wybór Filip? - Spytałam przytulając go. - Dziękuję Ci, za wszystko.

- Nie ma za co.

- Do zobaczenia. - Powiedziałam wychodząc z samochodu i idąc do domu.

Na szczęście na mojej drodze nie pojawił się mój ojciec. Poszłam do pokoju i wzięłam długi prysznic.

Około trzynastej postanowiłam się przespacerować, wzięłam szkicownik wyszłam z domu. Poszłam do mojego ulubionego parku. Usiadłam ma ławce i zaczęłam coś bazgrać.

Nie umiałam rysować jakoś wybornie. Na urodziny mamy kilka lat temu kupiłam jej kurs rysunku. Chodziłyśmy tam przez kilka tygodni więc udało mi się w miarę opanować podstawy.

Kiedy wracałam do domu zadzwoniła Alicja.

- Hej. - Przywitałam się próbując ułożyć szkicownik w ręce.

- Hej, jak się trzymasz?

- Dobrze chyba.

- Coś nie słychać tego po twoim głosie...
-Za trzy miesiące się pobierają... - Westchnęłam przechodząc przez pasy.

- Tak szbko? - Spytała zdezorientowana, chyba uznała, że to było nietaktowne więc odchrząknęła i powtórzyła - tym razem spokojniej.

- Tak szybko. - Przygryzłam wargę.

- Nie wiem co powiedzieć.

- Dobra zmieńmy temat. Co tam u ciebie?

-Jutro jadę z chłopakiem i jego przyjaciółmi nad jezioro. - Chyba było jej trochę głupio.

- Cieszę się. - Uśmiechnęłam się i s głowie dodałam: Ja będę leżeć w pokoju z książką i w maseczce.

Rozmawiałyśmy jeszcze chwilę, ale Alicja musiała iść się spakować, a ja doszłam do domu.

Kiedy zamykałam drzwi usłyszałam dzwonek telefonu. Kiedy zobaczyłam kto do mnie dzwonił uśmiechnęłam się mimowolnie.

- Hej. - Rzuciłam wchodząc po schodach.

- Cześć, Julka masz jutro czas?

- Raczej tak, a co?

- Jedziesz ze mną i moimi ziomkami nad do mojego domku w lesie. Nie ma "nie" chyba, że wolisz siedzieć w domu.

- Pojadę.

- Super będę o piętnastej, muszę lecieć do studia. Na razie. - Rozłączył się.

Odsunęłam telefon od twarzy i spojrzałam na niego marszcząc brwi.

-Pa Filip.

Zeszłam na dół w celu zrobienia sobie herbaty, ponieważ postanowiłam spędzić wieczór na nauce. Niestety zastałam całą rodzinkę przy kolacji.

Mruknęłam coś co miała przypominać przywitanie. Miałam o dziwo bardzo dobry humor.

- Zjesz z nami?

- Niech będzie. - Wzruszyłam ramionami siadając, chyba nie takiej reakcji się spodziewali.

- Więc Julia jak co tam u ciebie? - Spytała Natalia biorąc łyk herbaty.

- Jutro jadę że znajomymi nad jezioro. - Poinformowałam ich bez ogródek.

- Jakimi znajmomymi? - Spytał Alan.

- Nie znasz... - Uśmiechnęłam się pod nosem
- Cóż, dobrze, chyba.

W trakcie posiłku dostałam wiadomość.
Filip: Do jutra
Ja: Do jutra panie raper

Dziękuję za przeczytanie i oczywiście za wszelkie błędy przepraszam.
P S Wesołych Mikołajek💜

SERCE W RUINIE  II TACO HEMINGWAY IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz