W trakcie ogłądania zasnęłam, delikatnie przebudziłam się kiedy Filip podniósł mnie i zaniósł do sypialni. Z chęcią przyjęłam miękką pościel w swoje objęcia.
Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno. Potrzebowałam chwili żeby zorientować się co się stało.
Z kuchni dochodziły odgłosy chodzenia i rozmawiania. Przeciągnęłam się i wstałam. Udało mi się trafić do kuchni. W progu zobaczyłam Filipa, był bardzo pochłonięty rozmową przez telefon.
- Kuba muszę kończyć. - Powiedział gdy mnie zobaczył i odłożył telefon ma blat.
- Dzień dobry? - Powiedziałam uśmiechając się i siadając na blacie.
- Dzień dobry. Zaraz będzie śniadanie. - Rzucił odwzajemniając uśmiech.
- Filip, mógłbyś odwieźć mnie do domu, nie dadzą mi spokoju jeśli nie wrócę. - Westchnęłam spinając się na samą myśl.
- Pewnie, zjemy śniadanie i mogę cię podwieźć. - Posłał mi pocieszający uśmiech.
- Dziękuję...
Zjedliśmy jedzenie zamówione przez Filipa i ku mojej nie uciesze musiałam wracać.
- Jesteś pewna ,że chcesz tam iść? - Spytał zatrzymując się pod moim domem.
- A mam jakiś wybór Filip? - Spytałam przytulając go. - Dziękuję Ci, za wszystko.
- Nie ma za co.
- Do zobaczenia. - Powiedziałam wychodząc z samochodu i idąc do domu.
Na szczęście na mojej drodze nie pojawił się mój ojciec. Poszłam do pokoju i wzięłam długi prysznic.
Około trzynastej postanowiłam się przespacerować, wzięłam szkicownik wyszłam z domu. Poszłam do mojego ulubionego parku. Usiadłam ma ławce i zaczęłam coś bazgrać.
Nie umiałam rysować jakoś wybornie. Na urodziny mamy kilka lat temu kupiłam jej kurs rysunku. Chodziłyśmy tam przez kilka tygodni więc udało mi się w miarę opanować podstawy.
Kiedy wracałam do domu zadzwoniła Alicja.
- Hej. - Przywitałam się próbując ułożyć szkicownik w ręce.
- Hej, jak się trzymasz?
- Dobrze chyba.
- Coś nie słychać tego po twoim głosie...
-Za trzy miesiące się pobierają... - Westchnęłam przechodząc przez pasy.- Tak szbko? - Spytała zdezorientowana, chyba uznała, że to było nietaktowne więc odchrząknęła i powtórzyła - tym razem spokojniej.
- Tak szybko. - Przygryzłam wargę.
- Nie wiem co powiedzieć.
- Dobra zmieńmy temat. Co tam u ciebie?
-Jutro jadę z chłopakiem i jego przyjaciółmi nad jezioro. - Chyba było jej trochę głupio.
- Cieszę się. - Uśmiechnęłam się i s głowie dodałam: Ja będę leżeć w pokoju z książką i w maseczce.
Rozmawiałyśmy jeszcze chwilę, ale Alicja musiała iść się spakować, a ja doszłam do domu.
Kiedy zamykałam drzwi usłyszałam dzwonek telefonu. Kiedy zobaczyłam kto do mnie dzwonił uśmiechnęłam się mimowolnie.
- Hej. - Rzuciłam wchodząc po schodach.
- Cześć, Julka masz jutro czas?
- Raczej tak, a co?
- Jedziesz ze mną i moimi ziomkami nad do mojego domku w lesie. Nie ma "nie" chyba, że wolisz siedzieć w domu.
- Pojadę.
- Super będę o piętnastej, muszę lecieć do studia. Na razie. - Rozłączył się.
Odsunęłam telefon od twarzy i spojrzałam na niego marszcząc brwi.
-Pa Filip.
Zeszłam na dół w celu zrobienia sobie herbaty, ponieważ postanowiłam spędzić wieczór na nauce. Niestety zastałam całą rodzinkę przy kolacji.
Mruknęłam coś co miała przypominać przywitanie. Miałam o dziwo bardzo dobry humor.
- Zjesz z nami?
- Niech będzie. - Wzruszyłam ramionami siadając, chyba nie takiej reakcji się spodziewali.
- Więc Julia jak co tam u ciebie? - Spytała Natalia biorąc łyk herbaty.
- Jutro jadę że znajomymi nad jezioro. - Poinformowałam ich bez ogródek.
- Jakimi znajmomymi? - Spytał Alan.
- Nie znasz... - Uśmiechnęłam się pod nosem
- Cóż, dobrze, chyba.W trakcie posiłku dostałam wiadomość.
Filip: Do jutra
Ja: Do jutra panie raperDziękuję za przeczytanie i oczywiście za wszelkie błędy przepraszam.
P S Wesołych Mikołajek💜
CZYTASZ
SERCE W RUINIE II TACO HEMINGWAY II
FanfictionByło już ciemno, pusty parking owiany delikatną mgłą, na którym była jedynie niewielka smuga żółtego światła rzucanego przez latarnię nieopodal. Było nienaturalnie cicho, słychać było jedynie nasze oddechy. Spojrzałam na bruneta i wydał mi się niemo...