2.14

309 10 2
                                    

Czwartek

Weszłam do łazienki i zastałam Alicję siedzącą na podłodze i płaczącą. Obok niej leżał test. Podeszłam i ja przytuliłam. Spojrzałam na test i mnie zamurowało. Były dwie kreski...

- Jula ja nie mogę. Ja nie chcę... - Powiedziała i była widocznie przerażona.

Siedziałam z nią tak z pół godziny i w końcu udało mi się ją na tyle uspokoić, żebym mogła z nią porozmawiać.

- Alicja jesteś najbardziej odpowiedzialną osobą jaka znam. Łukasz cie nie zostawi. Ja ci pomogę. Będzie dobrze, obiecuje. - Powiedziałam podając jej kubek gorącej herbaty.

- Jak ty to sobie wyobrażasz? Jula ja mam dwadzieścia lat... - Powiedziała łamiącym się głosem i znów zaczęła płakać.

- Wiem skarbie... - Powiedziałam obejmując ją ramieniem.

- Jula ja nie wiem co mam do kurwy nędzy zrobić. - Powiedziała i na dobre wybuchła płaczem.

- Kiedy zamierzasz powiedzieć o tym Łukaszowi?

- On wpadnie w szał. Zostawi mnie... - Wlyłukała.

- Znam go i napewno tak się nie stanie. Kocha cię jak szalony. Nigdy przenigdy cię nie zostawi. - Powiedziałam zakładając jej niesforny kosmyk włosów za ucho.

Siedziałyśmy tak naprawdę długo bo przerwał nam Filip, który kiedy nas zobaczył porozumiał się że mną za pomocą wzroku i poszedł do kuchni.

- Pujde po coś picia. - Powiedziałam wstając i idąc do kuchni.

- Jula co się stało? - Spytał zmartwiony.

Opowiedziałam mu o całej sytuacji a on był zaszokowany.
Z resztą się nie dziwię. A kiedy to przytrafiłoby się mi? Nigdy moim priorytetem nie było posiadanie dzieci a napewno nie teraz a co dopiero Alicja. Wiem, że zawsze chciała mieć dzieci ale nie tak wcześnie. Ciąża jest w stanie wywrócić całe życie do góry nogami. Nie wyobrażam sobie co teraz czuję Kinga...

- Musimy powiedzieć o tym Łukaszowi. - Powiedział wyjmując z lodówki sok.

- Nie możemy. Alicja sama to zrobi jak będzie gotowa. - Powiedziałam wyjmując szklankę z szafki

- Ona z nim mieszka. On przecież zobaczy, że zachowuje się inaczej. - Powiedział podając mi sok a ja odkręciłam go i nalałam do szklanki.

- Słuszna uwaga... Fifi możemy ją przenocować? - Spytałam a repr przytaknął i poszedł jadalni w celu uporządkowania papierów itd.

Poszłam ze szklaną do Alicji, która siedziała i tępym wzorkiem patrzyła się w ścianę.
Postawiłam szklankę na stoliku obok i usiadłam obok dziewczyny.

- Chcesz zostać na noc? - Spytałam na co dziewczyna przytaknęła.

Dałam jej jakieś moje ubrania i dziewczyna poszła do łazienki z zamiarem umycia się.
Kiedy dziewczyna zniknęła za drzwiami łazienki ja Poszłam porozmawiać.

- A ja głupia miałam nadzieję, że przeprowadzka bedzie spokojna... - Powiedziałam siadając naprzeciw rapera.

- Dla mnie to też duże zdziwienie, ale nie możemy się w to mieszać. Kocham to jak btadzo chcesz jej pomuc ale oni muszą porozmawiać sami. Najlepiej jak najszybciej. - Powiedział upijając łyk wina.

- Wiem. Znając Alicję będzie z tym zwlekać jak cholerna. Przy odrobinie szczęścia uda nam się przed przeprowadzką... - Powiedziałam zrezygnowana.

- Może trzeba trochę pomuc szczęściu... - Powiedział z błyskiem w oku.

- O nie. Oan mnie zabije. - Powiedziałam kręcąc głową.

- A kto powiedział, że to będziesz ty? - Spytał z cwaniackim uśmiechem.

***

Siedziałm z Alicją i jadłyśmy lody rozmawiając. Próbowałam z całych sił odwrócić jej uwagę od drażliwego tematu.

Nagle usłyszałyśmy dzwonek do drzwi.

- Alicja możesz otworzyć bo ja muszę iść podłączyć telefon? - Spytałam a na co dziewczyna się zgodziła.

Kiedy była przy drzwiach ja i Fifi schowaliśmy się w kuchni żeby w razie czego uciec przez okno. Udało mi się przez drzwi usłyszeć pojedyncze zdania.
Łukasz spytał ją co się dzieje a ona nie owijając w bawełnę wyznała prawdę i zaczęła cicho płakać.
Chłopak odpowiedział coś tak pięknego, że należy mu się medal.

Kochanje ja też tego nie planowałem ale się zdarzyło i trzeba ponieść konsekwencje, co nie zminia tego, że cieszę się. Kocham cię najbardziej na świecie i chce z tobą być. Nie wiem dlaczego balas się mi powiedzieć. Wieść, że będziemy rodziną jest najcudowniejszym co kiedykolwiek usłyszałem.

Te słowa rozczulily moje serce.
Para rozmawiała jeszcze długo ale już nie podsłuchiwaliśmy. Siedzieliśmy na blacie przytulając się i rozmawiając o przeprowadzce.
Rozmawialiśmy o uzadzeniu małego przyjęcia na jak Fifi poeta to ujął:
Celebracja rozpoczęcia nowego rozdziału w życiu.
Ach jak pięknie ujęte...

Kiedy skończyli rozmawiać, a to było o dwudziestej drugiej w końcu wyszliśmy.
Alicja i Łukasz wyszli ale nie miałam na tyle siły, że nad tym przemyśliwać więc poczłapałam do łóżka i założywszy t-shirt Filipa poszła spać. Wtuliłam się w Filipa ale pomimo mojego zmęczenia ekscytacja, która wypełniała mnie do dawna, i która dopiero teraz miała okazję na ujście nie dała mi zasnąć do pierwszej ale po licznych staraniach w końcu mi się udało i odpłynęłam do krainy Morfeusza.

Piątek

Oboje wstaliśmy wcześnie. Zjedliśmy śniadanie i wzięliśmy prysznic.
Ubrałam czarne jeansy i flanelową koszulę a włosy związałam w kucyka.

Dzisiaj po raz pierwszy zobaczę całe mieszkanie bo widziałam je fragmentami że zdjęć i odczówam z tego powodu ogromną ekscytacje.

Fifi ogarnął duży samochód dostawczy, żeby łatwiej było przewozić rzeczy.
Tak więc Maciek przyjechał do nas wcześniej wspominanym autem o siódmej trzydzieści rano...

Po przenosiliśmy rzeczy i nastał czas pożegnania.
Pomimo, że mieszkałam tu niezbyt długo to i tak przywiązałam się do tego miejsca. Oczywiście moja iście nostalgiczną dusza poczuła smutek ale i tak przeważała u mnie ogromną ekscytacja.

Przepraszam , że rozdział dość krótki ale wynika to z tego, że opis mieszkania itd chce zrobić odzielnie a zwarzywszy na to, że to będzie dość długo rozdział i mój przyszły tydzień będzie pełen nauki to następny rozdział, który opiszę przeprowadzkę będzie za tydzień w piątek.
Przepraszam ale już wystarczająco zaniedbałam szkołę...

SERCE W RUINIE  II TACO HEMINGWAY IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz