#21

515 18 0
                                    

Rozmawiałam z Filipe około dziesięciu minut bo musiał wracać do pracy.Niedziela minęła mi naprawdę spokojnie.Dużo rysowałam i rozmawiałam z ciocią. Poszłam spać gdy w końcu przestali wiercić.

Poniedziałek
Obudziłam sie około 8:30.Wzięłam prysznic i ubrałam się w jeansy z wysokim stanem i oversize'owy t-shirt.Włosy zwiazalam w kucyka i poszłam zjeść śniadanie.Cioci dzisiaj nie było bo poszła z Natlią i Kingą na ustalanie rzeczy związanych ze ślubem.Ja nie chciałam iść z oczywistych przyczyn. Postanowiłam się przejść.Założyłam czarne conversy i kurtkę i wyszlam zamykając za sobą drzwi.Postanowiłam pójść do mojego ulubionego parku.Gdy tak spacerowała przypomniałem sobie moment gdy poznałam Filipa. Mimowolnie łza spłynęła mi z policzka ale nie była to łza smutu.Wręcz przeciwnie nie byłam w stanie pojąć jak można kogoś tak kochać jak ja kocham Filipa.
Nagle z rozmysłem wyrwał mnie telefon.Szybko odebrałam nie patrząc na numer.
-Halo?
-Julka Hej.-Usłyszałam głos Alicjii
-Część Alicja.
-Pomyślałam ,że fajnie byłoby się spotkać na obiad. Co ty na to?
-Świetny pomysł.To może za pół godziny w tej włoskiej restauracji obok uczelni?
-Jasne to do zobaczenia.-Rozłaczyła się.
Jeszcze trochę pospacerowałam i zaczęłam zmierzać na miejsce spotkania.Gdy byłam na miejscu zobaczyłam ,że Alicjii jeszcze nie ma więc Usiadłam i zaczęłam przeglądać Instagrama. Nagle usłyszałam głos.
-Przepraszam za spóźnienie.-Powiedziała siadając.
-Nie ma sprawy.
Zamówiłam sobie lasagne a Alicja zdecydowała się na spaghetti.Zjadłyśmy rozmawiając.Opowiedziała mi co u niej a ja powiedziałam o cioci.
Około 13 się rozeszłyśmy.Jako ,że miałam przy sobie szkicownik to postanowiłam pójść do parku i porysować co też uczyniłam.Rysowałam to co widziałam czyli drzewa ludzi i piękne kwiaty które w pewnym miejscu rosły znacznie gęściej przez co wyglądali to pięknie.Nagle przypomniało mi się miejsce o ,którym mało osób wiedziało.Była to odległa część parku i nikt ty za bardzo nie przychodził.Było to drzewo otoczone większymii drzewami , krzewami i kwiatami więc wszystko wyglądało magicznie.Geste korony drzew skutecznie blokowały światło z wyjątkiem kilku miejsc z ,których smugi światła wylewały się co wyglądało po prostu magicznie.
Wzięłam się na drzewo i usiadłam na gałęzi. Wyjęłam szkicownik i zaczęłam rysować mój portret z Filipem.W ten rysunek włożyłam dużo pracy co się opłaciło.Wszytko wyszło pięknie.
Siedziałam tak do 17.Słuchałam muzyki i rysowałam.Chyba potrzebowałam takiego samotnego dnia...
Gdy byłam już w domu zdjełam buty i kurtkę a następnie poszłam do pokoju.Zamówiłam sobie tajskie jedzenie na kolację.I wieczór spędziłam na jedzeniu i ogladaniu Natflix'a.Nagle moje oglądnie przerwała mi wiadomość od Filipa.
Fifiś💜:Jednak będę o 11.Musimy być wcześniej na próbę itd.
Ja:Dobrze...
Fifiś💜:Wszystko dobrze?
Ja:Tęsknię za tobą.🙁
Fifiś💜:Ja też skarbie.Po koncercie będę dla ciebie.Tylko dla ciebie.💗
Ja:I to mi się podoba.😘👏
Fifiś💜:Hah.
Pisaliśmy do siebie do późna i około 21 poszłam spać z uśmiechem na ustach.

Mam szczerą nadzieję ,że wam się miło czytało.Miłej soboty.✌😘

SERCE W RUINIE  II TACO HEMINGWAY IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz