Czwartek
- Słucham? Ja mam się uspokoić?! Ja jestem spokojna jak pierdolony kwiat lotosu, niech Pani się uspokoi bo pani żyłka pójdzie. - Zdenerwowana podniosłam głos.
********
- Wiesz co Helena walić tą twoją szefową. Powiedz, że odwołałam zamówienie. Sama ciasto upiekę. A ty idź zajmij się matką i pozdrów Kasię. Na razie. - Powiedziałam rozłączając się i rzucając telefon na fotel. Przetarłam twarz dłońmi głośno nabierając powietrze.
Usłyszałam cichy śmiech dochodzący z rogu pokoju, instynktownie odwróciłam głowę w tamtą stronę żeby ujrzeć bruneta śmiejącego się i popijającego wino.
Wstałam i po chwili stałam na przeciw bruneta. Nie byłam niska ale ledwo dosięgałam Filipowi do brody, więc zawsze musiałam podnosić głowę jak dziecko, które pyta dorosłego czy może zjeść cukierka przed obiadem. Z tej odległości idealnie było widać każdy detal jego twarzy
Po chwili ocknęłam się z transu, w jaki wpędziło mnie intensywne spojrzenie bruneta i sprawnym ruchem wyjęłam kieliszek z jego ręki a następnie napiłam się zawartości.
- Ile to trwało? - Spytałam delikatnie odsuwając się od rapera i zaciskając palce na kieliszku.
- Dwadzieścia minut i dalej nie ma ciasta. - Powiedział głosem nie zdradzającym żadnych emocji.
- Jeśli będę spać siedem godzin i śniadanie zjem pod prysznicem zdążę upiec ciasto. - Westchnęłam opierając się o oparcie fotela.
- Policzyłaś to kiedy Helenka opowiadała o wnuczkach? - Zaśmiał się wychodząc z pomieszczenia.
Głośno nabrałam powietrze i przymrużyłam oczy. Jednym tchem wypiłam pozostałość wina jaka ostała się w kieliszku i z hukiem odstawiłam przedmiot na stolik.
Dźwięk dzwonka rozbrzmiał w pomieszczeniu skutecznie maltretując moje bębenki. Powolnym ruchem sięgnęłam po telefon. Zanim odebrałam mój wzrok na chwilę zatrzymał się na zdjęciu Filipa, które miała ustawione jako tapetę, byłam gotowa na przejrzenie każdego zdjęcia w telefonie swoim i sąsiadów tylko żeby nie musieć rozmawiać z kolejną osobą.
- Hej. - Rzuciłam niedbale siadając na kanapie.
- Julka? To ty jeszcze żyjesz! - Rzucił kąśliwie Maciek.
- Tak, ale może się to zmienić jeśli jeszcze jedna osoba mnie wkurwi także uważnie dobieraj słowa Macieju. - Powiedziałam tępo patrząc w pusty kieliszek.
- Filip Ci nie pomaga? To chyba miały być wasze urodziny.
- Chciał ale po godzinie się wkurzyłam i go tak jakby wyrzuciłam z projektu. - Powiedziałam cicho. - Ale tylko z przygotowań, to dalej są jego urodziny. - Naprostowałam bo zabrzmiało to bardzo, bardzo źle.
- Haha... - Usłyszałam jedynie śmiech Rumaka. - I jak to znosi?
- Na początku był wkurzony ale go przeprosiłam i teraz piję wino na balkonie i słucha jezzu. - Powiedziałam uśmiechając się pod nosem.
- Dobra, mogę jakoś pomóc? - Spytał rozbawionym głosem.
- O możesz odebrać prezent dla Filipa. - Rzuciłam przyciszając głos.
- A co mu kupiłaś? - Spytał głosem nieznoszącym sprzeciwu.
- Złożyłam zamówienie o przygotowanie spersonalizowanej, ręcznie malowanej katany. - Powiedziałam przeczesując palcami włosy. - Boję się, żeby Fifi jej nie odebrał więc złożyłam zamówienie na Twój adres, wszytko jest opłacalne, tylko je przetrzymaj i przywieź na imprezę.
CZYTASZ
SERCE W RUINIE II TACO HEMINGWAY II
FanfictionByło już ciemno, pusty parking owiany delikatną mgłą, na którym była jedynie niewielka smuga żółtego światła rzucanego przez latarnię nieopodal. Było nienaturalnie cicho, słychać było jedynie nasze oddechy. Spojrzałam na bruneta i wydał mi się niemo...