Czwartek
Obudziłam się o 8 rano. Wzięłam prysznic i ubrałam czarną, obcisłą spódnicę, czarne rajstopy i turkusowy top. Do tego założyłam złote kolczyki i gotowa wyszłam z łazienki. Zjadłam snaida ie, które zrobił Fifi i kiedo brunet poszedł do pracy ja postanowiłam pogadać z Alicją.
Umówiłam się z nią w kawiarni niedaleko.
Założyłam szary płaszcz i czarne botki na koturnie po czym wcześniej zmaykajac mieszkanie wyszłam.Nie wiem za dużo o stanie jej ojca. Jedyne co wiem to to co powiedział kotojeleń czyli, że jest stan krytyczny ale stabilny i, że tzreab czekać. Co nie zmienia faktu, że bardzo wpłynęła na mnie ta sytuacja. Jestem bardzo ematyczna ale to nie to...
Chyba chodzi o to, że kiedy patzre na tą sytuację przypominają mi się te najgorsze tygodnie kieyd mama...
Nie Jula. Nie myśl o tym.Z zamyśleń wyrwał mnie dźwięk klaksonu. Jak się okazało postanowiłam robić psychoanalizę na środku przejścia dla pieszych. Brawo ja!
Szybkim krokiem zaczęłam zmierzać w stronę wejścia do kawiarni i kiedy byłam już w środku zobaczyłam Alicję. Siedziała w kącie i wyglądała na bardzo zmęczoną. Z resztą nie dziwię się.
- Hej. - Powiedziałam niepewnie siadając obok niej.
- O część. - Powiedziała i widać było, że ma lepszy humor.
- I jak...?
- Ma się lepiej. - Powiedziała a ja się uśmiechnęłam serdecznie.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę.
- Może porozmawiamy o czymś innym. Jestem tym zmęczona. Co u ciebie?
- Ja... No tak jakby zamieszkamy z Filipem. Już kupiliśmy mieszkanie. - I ty mi o tym nie powiedziałaś...
Czuję się z tym źle. U ciebie idę takie rzeczy dzieją a ja tylko o sobie. Przepraszam Julka...
- Hej nie masz za co przepraszać. Rozumiem. - Powiedziałam kładąc jej rękę na ramieniu.
Rozmawiałyśmy dość długo bo gdy wyszłam z kawiarni blo późne popołudnie.Pożegnałam się z Alicją i zaczęłam zmierzać do włoskiej restauracji bo znając Filipa będzie próbować coś zrobić i wszyscy dobrze wiemy jak to się skończy.
Fifi jest cudowny ale kuchareczka to z niego marna. W sumie jakby jeszcze umiał gotować to byłoby za cukierkowo...Weszłam do mieszkania i cicho zdjęłam buty i kurtkę. Zaczęłam iść na palcach w stronę kuchni ale nagle poczułam czyjeś ręce na mojej talii. Podskoczyłam i mało zawału nie dostałam a gdy się odwróciłam żeby zobaczyć mojego napastnika moim oczą ukazał się cały rozchichrany Filip.
- Ty mnie do grobu wpędzasz. - Powiedziałam zdenerwowana siadając na wysepce kuchennej.
- Jestem w tym mistrzem.
- Mistrzu sos ci się przypala. - Powiedziałam idąc do przedpokoju po lasagne. Zanim zniknęłam za rogiem kątem oka zobaczyłam jak Fifi robi spanikowaną minę i biegnie w stronę kuchenki.
- Czyli zamawiamy pizze... - Powiedział zrezygowany Fifi opadając na kanapę.
- Właściwie... - Zaczęłam.***
-Jeszcze raz przepraszam Jula...
- Fifi jeśli jeszcze raz mnie przeprosisz to cie zdzielę w łeb.
Gdybyś jeszcze umiał gotować to byłbyś nieprawdziwy. - Powiedziałam siadając na jego brzuchu okrakiem i go przytulając.
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy aż nie doznałam olśnienia.
- Fifi musimy oficjalnie uczcić przeprowadzkę.
- To zrobimy tak: w niedzielę zgarniemy ekipę i po przenosimy rzeczy a w piątek będzie można się przeprowadzić. Zato w sobotę zrobimy małe przyjęcie.
- Widzę, że już wszystko zaplanowałeś.
- Nie gniewasz się?
- Oczywiście, że nie. Podoba mi się ten plan.
- Wiesz jak ojciec Alicji się ma?
- Eee... Tak i ja mówiła, że czuję się lepiej.
- Jula co jest?
- Alicja mówi, że jest dobrze ale widzę jak jest zmartwiona i zmęczona.
- Nie martw się. Da sobie radę. Widzę jak ta sprawa wykańcza cie psychincznie. Musisz od tego odpocząć.Czy naprawdę aż tak to widać? W sumie ostatnio nie czuje się najlepiej i gorzej sypiam ale nie przyszłoby mi do głowy, że to przez tą sprawę...
Może Fifi ma rację...Postanowiłam wziąć długą kąpiel.
Kiedy wyszłam z łazienki poszłam usiąść na balkonie z kubkiem mojej ulubionej zielonej herby i poczytać książkę. Spędziłam tak dość dużo czasu bo kiedy wróciłam do mieszkania na zegarze zobaczyłam godzinę 19.
Szukalam Filipa po całym mieszkaniu ale nigdzie go nie było. Jedyne co po sobie zostawił to karteczka z podpisem :Mam coś ważnego do załatwienia. Nie czekaj.
Twój FifiDziwne. Fifi nigdy nie znikał tak po prostu. Zawsze jakoś mnie uprzedzał... Może naprawdę to co bardzo ważnego...
Byłam strasznie zmęczona i nie byłam wstanie się nad tym za długo zastanawiać bo jakieś piętnaście minut później byłam już w cieplutkim łóżeczku.
Piątek
Obudziłam się wyspana jak nigdy.
Pierwsze co zrobiłam po wtsaniu to wzięcie prysznica. Postawiłam dizs na jeansy z wysokim stanem i czarny t-shirt zespołu Metallica. Włosy związałam w kucyka i opuściłam łazienkę na rzecz pujscia do kuchni na śniadanie.
Zastałam tam Filipa,który robił coś na telefonie.
- Część. - Rzuciłam idąc w stronę lodówki w celu wizecia soku pomarańczowego.
- Hej. Jak się spało? - Spytał odkładając telefon na blat.
-Dobrze. Gdzie wczoraj zniknołeś? - Spytałam nalewając sobie soku do szklanki
- Załatwiałem jakieś papierkowe sprawy związane z mieszkaniem.
- Ahaaa. - Zjadłam na szybko jabłko po czym poszłam wziąć czarny, skurzany plecak. Oczywiście był że skury syntetycznej bo nie cierpię noszenia skury zwierząt więc każda skurzany rzecz w mojej szafie jets że skóry syntetycznej.
Pożegnała się z Filipem po czym zaczęłam szybkim krokiem zmierzać w stronę uczelni.
O dziwo Alicji nie było na wykładach. Tłumaczyłam sobie to tym, że musi odespać ale naprawdę mnie to zmartwiło.
Po wykładach nie chciało mi się nigdzie iść więc z uczelni zaczęłam kierować się prosto do mieszkania Filipa.Nie mogę się doczekać kiedy będę mówić do naszego mieszkania bo choć lubię obecne mieszkanie Filipa to no właśnie. Jest ono Filipa...
Gdy wróciłam do mieszkania Fifi jeszcze nie wrócił. Ogarnęłam notatki i powtórzyłam materiał po czym zamówiłam coś na obiad. Postawiłam na kuchnie indyjską.
Kiedy kończyłam jeść Filip wrócił do domu.
- Hej. - Rzuciłam udając, że jestem skupiona na notatkach.
- Dobra czekam na opierdol.
- Kusząca propozycja ale nie skorzystam.
- Jula wiem, że jestem mało obecny ale przyrzekam, że teraz będę cały twój. - Powiedział a ja nie mogłam się powstrzymać żeby się nie uśmiechnąć.
Rozmawialiśmy dość długo i resztę wieczoru spędziliśmy na oglądaniu Netflixa.
Poszłam spać około 21.Dwie sprawy:
1. Chciałabym wrócić do regularnośći. Więc w piętek pojawi się rodzial.
2. Jeśli ktoś ma pytania, sugestie lub po prostu chce pogadać to mój ig:
CZYTASZ
SERCE W RUINIE II TACO HEMINGWAY II
FanfictionByło już ciemno, pusty parking owiany delikatną mgłą, na którym była jedynie niewielka smuga żółtego światła rzucanego przez latarnię nieopodal. Było nienaturalnie cicho, słychać było jedynie nasze oddechy. Spojrzałam na bruneta i wydał mi się niemo...