Sobota
- Co to jest? - Spytała Kinga intensywnie przyglądając się kartce papieru.
- To musi być twoje świadectwo urodzenia. Spójrz tu jest imię twojej mamy a to musi być... - Powiedziałam wskazując palcem na imię.
- Mój tata... Dawid... - Powiedziała biorąc kartkę do rąk i siadając na łóżko.
- Nie znałaś jego imienia? - Spytałam zdziwiona siadając obok niej.
- Nigdy nie rozmawiałam o nim za bardzo z mamą. Wyjechał kieyd byłam za mała żeby coś zapamiętać a mamę to tak bolało, że nie chciała nic mówić. - Wymamrotała marszcząc brwi.
- To może nam się przydać. - Powiedziałam biorąc kartkę do rąk i robiąc jej zdjęcie.
Wstałam i odłożyłam ją na miejsce po czym zamknęłam sekretarzyk i odłożyłam klucz. A raczej go rzuciłam bo nie miałam najmniejszej ochoty w jakikolwiek sposób dokonywać interakcji z tą szufladą.
- No to mamy chociaż imię i nazwisko... - Powiedziałam wstając i wkładając telefon do tylnej kieszeni spodni.
- W takim tępię to nigdy nie dowiemy się czegokolwiek. - Powiedziała zrezygnowana kładąc się na łóżko i wdychając.
Podałam jej ręce a ona je ujęła, podciągnęłam ją i po chwili już siedziała. Usiadłam obok niej i próbowałam znaleźć odpowiednie słowa.
- Kinga ja wiem, że nie idzie nam najszybciej ale nie trać nadziei.
Najważniejsze, że idziemy do przodu. Chcesz pogrzebać w internecie?- Zobaczyłam gumki rodziców i mam dość na dziś. - Powiedziała z grymasem małego dziecka na co się zaśmiałam.
- To może pójdziemy na lody? - Spytałam podając jej rękę.
Dziewczyna po chwili namysłu niepewnie ujęła moją dłoń i wstała. Ubrałyśmy buty i kurtki po czym zgarnęłam torebkę i wyszłyśmy. Kinga zamknęła dom i zaczęłyśmy się kierować do lodziarni.
***
- Cieszę się, że mnie tu zabrałaś. - Powiedziała bawiąc się łyżeczką od lodów.
- Ja też. Słuchaj ja wiem, że na początku nasze relację nie były najlepsze ale ja mam w zwyczaju, że źle ludzi oceniam. Chciałabym naprawić nasze relacje. - Powiedziałam odstawiając kubek lodów cząsteczkowych na stolik.
- Chętnie. Przyznaje, że na początku miałam opory przed tobą. Zawsze wydajesz się taka zamknieta i wyniosła ale jesteś naprawdę miła. Jeszcze raz dziękuję Ci za pomoc. - Powiedziała a na moje usta powędrował uśmiech.
- To co? Siostry?
-Siostry. - Odparła.
- Nie wolisz zostać przy imionach? - Spytałam po chwili ciszy.
- O matko tak. - Powiedziała Kinga biorąc kubek lodów do ręki.
***
- Wróciłam! - Krzyknęłam wchodząc do mieszkania.Poczłapałam w stronę kuchni, z której dało się poczuć bardzo przyjemny zapach tajskiego jedzenia.
Mój węch mnie nie mylił bo przy blacie stał Fif i nakładał jedzenie z kartonowych opakowań na talerze.
Podeszłam do niego i go przytuliłam. Po chwili poczułam jak ręce bruneta szczelnie owiają się wokół mojej talii.
- Hej. - Powiedział całując mnie w czoło.
- Część Fifi. Widzę, że już zająłeś się obiadem. - Powiedziałam patrząc na telerze.
- Gdybym sma zrobił to skończyłoby się tak samo. - Powiedział biorąc talerze i idąc do jadalni.
CZYTASZ
SERCE W RUINIE II TACO HEMINGWAY II
FanfictionByło już ciemno, pusty parking owiany delikatną mgłą, na którym była jedynie niewielka smuga żółtego światła rzucanego przez latarnię nieopodal. Było nienaturalnie cicho, słychać było jedynie nasze oddechy. Spojrzałam na bruneta i wydał mi się niemo...