2.17

286 15 2
                                    

Sobota

- Co to jest? - Spytała Kinga intensywnie przyglądając się kartce papieru.

- To musi być twoje świadectwo urodzenia. Spójrz tu jest imię twojej mamy a to musi być... - Powiedziałam wskazując palcem na imię.

- Mój tata... Dawid... - Powiedziała biorąc kartkę do rąk i siadając na łóżko.

- Nie znałaś jego imienia? - Spytałam zdziwiona siadając obok niej.

- Nigdy nie rozmawiałam o nim za bardzo z mamą. Wyjechał kieyd byłam za mała żeby coś zapamiętać a mamę to tak bolało, że nie chciała nic mówić. - Wymamrotała marszcząc brwi.

- To może nam się przydać. - Powiedziałam biorąc kartkę do rąk i robiąc jej zdjęcie.

Wstałam i odłożyłam ją na miejsce po czym zamknęłam sekretarzyk i odłożyłam klucz. A raczej go rzuciłam bo nie miałam najmniejszej ochoty w jakikolwiek sposób dokonywać interakcji z tą szufladą.

- No to mamy chociaż imię i nazwisko... - Powiedziałam wstając i wkładając telefon do tylnej kieszeni spodni.

- W takim tępię to nigdy nie dowiemy się czegokolwiek. - Powiedziała zrezygnowana kładąc się na łóżko i wdychając.

Podałam jej ręce a ona je ujęła, podciągnęłam ją i po chwili już siedziała. Usiadłam obok niej i próbowałam znaleźć odpowiednie słowa.

- Kinga ja wiem, że nie idzie nam najszybciej ale nie trać nadziei.
Najważniejsze, że idziemy do przodu. Chcesz pogrzebać w internecie?

- Zobaczyłam gumki rodziców i mam dość na dziś. - Powiedziała z grymasem małego dziecka na co się zaśmiałam.

- To może pójdziemy na lody? - Spytałam podając jej rękę.

Dziewczyna po chwili namysłu niepewnie ujęła moją dłoń i wstała. Ubrałyśmy buty i kurtki po czym zgarnęłam torebkę i wyszłyśmy. Kinga zamknęła dom i zaczęłyśmy się kierować do lodziarni.

***

- Cieszę się, że mnie tu zabrałaś. - Powiedziała bawiąc się łyżeczką od lodów.

- Ja też. Słuchaj ja wiem, że na początku nasze relację nie były najlepsze ale ja mam w zwyczaju, że źle ludzi oceniam. Chciałabym naprawić nasze relacje. - Powiedziałam odstawiając kubek lodów cząsteczkowych na stolik.

- Chętnie. Przyznaje, że na początku miałam opory przed tobą. Zawsze wydajesz się taka zamknieta i wyniosła ale jesteś naprawdę miła. Jeszcze raz dziękuję Ci za pomoc. - Powiedziała a na moje usta powędrował uśmiech.

- To co? Siostry?

-Siostry. - Odparła.

- Nie wolisz zostać przy imionach? - Spytałam po chwili ciszy.

- O matko tak. - Powiedziała Kinga biorąc kubek lodów do ręki.

***
- Wróciłam! - Krzyknęłam wchodząc do mieszkania.

Poczłapałam w stronę kuchni, z której dało się poczuć bardzo przyjemny zapach tajskiego jedzenia.

Mój węch mnie nie mylił bo przy blacie stał Fif i nakładał jedzenie z kartonowych opakowań na talerze.

Podeszłam do niego i go przytuliłam. Po chwili poczułam jak ręce bruneta szczelnie owiają się wokół mojej talii.

- Hej. - Powiedział całując mnie w czoło.

- Część Fifi. Widzę, że już zająłeś się obiadem. - Powiedziałam patrząc na telerze.

- Gdybym sma zrobił to skończyłoby się tak samo. - Powiedział biorąc talerze i idąc do jadalni.

SERCE W RUINIE  II TACO HEMINGWAY IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz