Wtorek
Obudziłam się o 8:30. Wzięłam prysznic i umyłam zęby po czym ubrałam jeansy z wysokim stanem i t-skirt Filipa. Zjadłam na szybko jabłko i spojrzałam na godzinę i zobaczyłam, że Filip wróci za godzinę więc należałoby się czymś zająć. Postanowiłam zadzwonić do Alicji i porozmawiać bo od kilku dni nie miałyśmy na za bardzo qkontaktu. Odebrała prawie od razu i w trakcie rozmowy dołączył do nas Maciek. Jakieś czterdzieści minut później rozłączyliśmy się i postanowiłam pomyśleć co założyć na kolacje. Zdecydowałam, że nie potrzeba bardzo oficjalnego stroju iwec zdecydowałam się na czarną spódniczkę i białą bluzkę na długi rękaw i w poziome paski. Kiedy przygotowałam sobie zestaw poczułam czyjeś ręce na mojej tali...
- Chryste! Mało zawału nie dostała. - Powiedziałam do Filipa lapaic się za serce.
- Też cię kocham. - Uśmiechnął się promiennie na co poczułam jak miękną mi kolana. Nie mogłam się powstrzymać i rzuciłam mu się na szyję i namiętnie wpiłam się w jego usta. Brunet był pozytywnie zaskoczony bo poczułam jak się uśmiecha.
- Witam przyszłą panią Szcześniak. - Wyszeptał patrząc mi w oczy.
- Część Fifi.
- Za ile obiad?
- Sam sobie ugotuj.
- Chod...
- Za siedem godzin Fifi. Za siedem godzin... - Powiedziałam na co raper się zaśmiał i przerzucił mnie przez ramię i zaczął kierować się od sypialni.
Położył mnie delikatnie na łóżku i zaczął całować.
Oczywiście przerwał nam telefon Filipa.
- Odbierz.
- Nie.
- Filip na prawdę odbierz. - Powiedziałam głaszcząc go po włosach. Fifi westchnął i wstał po czym wziął tefefon.
-Hej... Bardzo... Jest a co...Tja już lecę... Dobra stary nara. - Rozłączył się i spojrzał na mnie rozmabiony.
- Kto to był?
- Maciek. Powiedział, że go porzuciliśmy i, że rząda rozmowy z moim prawnikiem. - Powiedział a ja się zaśmiałam.
- Fifi... Może byśmy przejrzeli oferty mieszkaniowe? Cyba, że nie chcesz to... - Zaczęłam ale Fifi sprawnie mnie uciszył czułym pocałunkiem.
- Chce. - Powiedział a ja wstałam i pociągnęłam go w kierunku kuchni. Podeszłam do wysepki kuchennej gdzie znajdował się laptop i go włączyłam.Przeglądaliśmy oferty do godziny, w której trzeba było zacząć się przygotowywać na kolację. Wzięłam prysznic i rozczesałam włosy po czym założyłam wcześniej przygotowane ubrania.
Następnie pomalowałam dire w trakcie kiedy Filip się mył i ubierał.
- Fifi ile można układać włosy! ? - Krzyknęłam bo zdążyła się pomalować a Fifi wciąż tam siedział.
- Jak się kogoś kocha to akceptuje się jego wady!
- Ale mój ojciec cię nie kocha! - Powiedziałam a Fifi po pięciu minutach był obok mnie.
Zaśmiałam się i po kilku minutach byliśmy już w samochodzie.
Kilkanaście minut jazdy i byliśmy na miejscu. Nim zdążyłam odpiąć pasy Filip obrzedl samochud i otworzył mi drzwi. Podziękowałam i ujęłam jego rękę.
Trochę się stresowałam jak ojciec to odbierze ale obecność Filipa bardzo mi pomagała. Zapukałam do drzwi i po chwili otworzyła mi Natalia.
Wpuściła nas i poszliśmy w kierunku jadalni gdize czekał na nas mój ojciec.
Przywitaliśmy się i usiedliśmy. Po chwili dołączyła do nas także Kinga i ciocia.
- Nie bez powodu was tu zaprosiliśmy. - Zaczął Alan obserwując moja reakcje. - Postanowiliśmy wybrać się w podróż poślubną. Do Hiszpanii.
- Na ile? - Spytałam uśmiechając się.
- Na dwa tygodnie.
- Cieszę się. A Kinga jedzie z wami?
- Nie nie jadę. Zasłużyli na chwilę dla siebie. Zostaje w domu. - Powiedziała a ja się uśmiechnęłam.
- A więc skoro mówimy o wyjazdach to chcieliśmy coś zakomunikować.
- Zostanę dziadkiem?!
- Co?! Nie! - Powiedziałam a Alan odetchnął z ulgą.
- Całe szczęście...
- Wracając chciałam powiedzieć, że się wyprowadzam.
- Naprawdę? O wow... Jako ojciec nie jestem na to przygotowany ale to nie ciąża więc mogło być gorzej... - Powiedział a ja się zaśmiałam.
- To ja też coś zakomunikuje. Wracam do domu. - Powiedziała ciocia a mi zaszkliły się oczy.
- Kiedy? - Spytałam próbując obrać w miarę neutralny ton
- Jutro. - Powiedziała i w jej głosie dało się wyczuć nutę smutku. - Ale nie martw się. Będę dzwonić i może zobaczymy się tym razem na twoim ślubie. - Uśmiechnęła się niewinnie a ja wytrzeszczyłam oczy. - No co?Reszta kolacji zleciała na rozmowach ale cały czas dręczył mnie wyjazd cioci. Ma w zwyczaju pojawiać się z nikąd i tak samo nagle znikać ale i tak jest mi z tego powodu smutno. Około 19 wróciliśmy do domu.
Gdy weszłam do kuchni zobaczyłam, że Fifi intensywnie przegląda oferty mieszkaniowe. Podeszłam do niego i go objęłam. Spojrzał na mnie i mnie pocałował. Przez kolejną godzinę oglądaliśmy mieszkań. W końcu znaleźliśmy naprawdę duży apartament na przedmieściach. Umówiliśmy się na spotkanie i zobaczenia aprtamentu i odziwo mogliśmy pojechać od razu z czego skorzystaliśmy.
Mieszkanie bardzo nam się spodobało i po długiej rozmowie zdecydowaliśmy się na nie.Usiadłam na ławce obok bloku i przed oczami przeleciało mi ostatnie kilka miesięcy. Od kiedy podjęłam decyzję o przeprowadzce czuję strach ale i ekscytację.
- Hej. - Usiadł obok mnie Filip.
- No to teraz się mnie nie pozbędziesz... - Powiedziałam patrząc mu w oczy
- Żeby się ciebie pozbyć musiałbym tego chcieć. - Powiedział a ja nie potrafiłam się nie uśmiechnąć.
-Kocham cię.
- Wiem. I to najlepsza rzecz jaka mi się przytrafiła.
- I nawzajem. - Pocałowałam go.Wróciliśmy do domu około 22. Wzięłam prysznic i ubrałam piżamę, która składała się z koronkowych majtek i szarego t-shirtu. Nie miałam siły na nic więcej więc gdy tylko wyszłam z łazienki poszłam w kierunku sypialni. Położyłam się na łóżku i po zulam jak Fifi mnie przytula. Wtuliłam się w jego kalatke piersią i usłyszałam ciche dobranoc skarbie po czym odpłynęłam do krainy Morfeusza.
Mam nadzieję, że drugi ,,sezon" wam się podoba. Jeśli macie jakieś zastrzeżenia lub po prostu opinie to sekcja komentarzy jest wasza.
Cio.💜
CZYTASZ
SERCE W RUINIE II TACO HEMINGWAY II
FanfictionByło już ciemno, pusty parking owiany delikatną mgłą, na którym była jedynie niewielka smuga żółtego światła rzucanego przez latarnię nieopodal. Było nienaturalnie cicho, słychać było jedynie nasze oddechy. Spojrzałam na bruneta i wydał mi się niemo...