Środa
- To może obejrzymy jakiś film? - Spytał Maciek na co przytaknełam. Już chciałam pocałować Filipa ale oczywiscie zadzwonił jego telefon. Westchnął i spojrzał na mnie na co przytaknełam więc odebrał.
- No co jest...A kurwa... Dobra idź. - Rozłączył się i spojrzał na mnie smutnym wzrokiem.
- Co? - Zaczęłam się stresować.
- Ojciec Alicji jest w stanie krytycznym ale udało się to jakoś ustabilizować. Na razie nic więcej nie wiadomo. - Powiedział a mi momentalnie zrobiło się słabo.
- Maciek idź po wodę. - Powiedział Filip patrzą na mnie spanikowanym wzrokiem. Pomógł mi się położył i cały czas s trzymał mnie za rękę.
- Dobra już dobrze. - Spróbowałam wstać ale Fifi mnie powstrzymał i podał wodę, którą przyniósł Maciek.
- Musimy jechać.
- Pojedziemy jak będę pewien, że dojdziesz do samochodu o własnych siłach.
Po kilku minutach zaciętej rozmowy udało mi się przekonać Filipa, że już czuje się dobrze.*********************************
- Gdize Alicja? - Spytałam Łukasza, który siedział na krześle.
- W kawiarni. - Powiedział a ja zaczęłam szybkim krokiem iść we wcześniej wskazanym miejscu.
Gdy byłam na miejscu zobaczyłam Alicję pijącą kawę. Miała podkrążone oczy i widać było, że wypłakała jakieś dwa baseny olimpijskie.
- Hej. - Powiedziałam cicho siadając obok niej.
- Cześć...
- Wiem co teraz czujesz i uwierz, że nie jestem w stanie tego uczucia zapomnieć. Zaufaj mi. - Powiedziałam i chyba ja zainteresowałam bo przestała patrzeć w kubek kawy więc postanowiłam mówić dalej. - I chce Ci pomóc ale do tego potrzebne są dwie osoby. Z tego co wiem tylko ja wiem jak. I wiem, że chcesz pomocy. - Powiedziałam a ona spojrzała na mnie pustym wzrokiem i przytakneła.
- Więc słucham...
- To ja słucham. - Powiedzialam
A ona spojrzała na m ie zdziwiona.*********************************
Te krzesła szpitalne są gorsze od kamieni. Postanowiłam skorzystać ze swojego chłopaka i usiadłam mu na kolanach.
- Jula wiesz jak to się skończy a jesteśmy w szpitalu. - Wyszeptał mi do ucha a ja przewróciłam oczami.
- Nie moja wina, że jesteś wygodniejszy niż krzesło. - Wzruszyłam ramionami wtulając się w niego.Siedzieliśmy tak i czekaliśmy chyba z cztery godziny. Wiedziałam, że Alicja jest tu od wielu, wielu i jeszcze raz wilu godziny więc po długim przekonywaniu zgodziła się pojecah do mieszkania i odpocząć.
Ja, Fifi Maciuś i Łukasz w tym czasie pojechaliśmy na jedzenie bo byliśmy mega głodni.
- Jula pójdziesz ze mną zamówić jedzenie? - Spytał Rumak na co się zgodziłam i zaczęliśmy iść w stronę kasy.
Dziewczyna, która nas obsługiwała szczerzyła się głupio do Maćka. Kiedy odchodziliśmy zaczęliśmy się śmiać.
I wtedy spojrzałam na Maćka nie jak na brata tylko jak na faceta, co nie było takie latwe i faktycznie jest całkiem niezły. Jest dobrze zubdowany i ma ciemne brązowe włosy i okulary co nie zmienia faktu, że preferuje kogoś bardziej hetero ale dla chcącego nic trudnego...
Dobra serio muszę się przespać bo zaczynam pierdolic gorzej od Maćka po kilku głębszych a to spore osiągnięcie.
Zjedliśmy rozmawiając i około 21 wróciłam z Fifim do jego mieszkania.
Wzięłam prysznic i ubrałam koronkową koszulkę i majtki do kompletu. Kiedy wyszłam z lazienki pokierowałam się do salonu. Usiadłam i czekałam na Filipa, który brał prysznic.
Nie musiałam długo czekać żeby poczuć jego usta na moich.
- To się źle skończy. - Powiedział między pocałunkami.
- Wiem. - Powiedziałam siadając na nim okrakiem.
Niedługo później znaleźliśmy się w drodze do sypialni. Nie minęło kilka sekund a już leżałam na łóżku i wzdychałam z roskoszy.Czwartek
Obudziłam się około ósmej. Wzięłam prysznic i ubrałam jeansy i czarny crop topowy t-shirt. Włosy związałam w kucyka i zjadłam z Fifim śniadanie. Skorzystaliśmy z chwili wolnego i załatwiliśmy papierki związane z mieszkaniem i zatrudniliśmy architekta.Około trzynastej Fifi poszedł na "krotkie" spotkanie więc postanowiłam pójść z Maćkiem na herbatę.
Gdy tak spacerowaliśmy nagle poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Zdziwiona obróciłam się i ujrzałam ją. We własnej osobie. Panie i Panowie I G A !
- Słuchaj wiesz mam sprawę.
- To ja może pójdę się przejść. - Powiedział zdezorientowany Maciek.
- Jak może wiesz studiuje w Londynie. I przyleciałam tu bo chciałam się pogodzić z Filipem ale oczywiście pojawiłaś się ty i wszystko zepsułaś. Słuchaj ja jestem pewna, że mnie wciąż kocha a tobą się bawi więc postanowiłam cie uświadomić. Co byś nie zrobiła on nie poczuje do ciebie tego co do mnie więc może oszczędzisz sobie wstydu co?
- Po pierwsze próbujesz przekonać mnie czy siebie? Po drugie daj sobie spokój i oszczędź sobie żenady. Szczerze ci radzę. - Powiedziałam idąc w stronę, w którą wcześniej odszedł Maciek.
Nie trudno było go znaleźć.
- Kto to był?
- Ech... Była Filipa. Długa historia. - Powiedziałam ciągnąc go w stronę budki z mrożonym jogurtem. Kupiłam sobie wanilowy a Maciek skusił się na truskawkowy.
Zjedliśmy rozmawiając i pożegnaliśmy po czym każde z nas rozeszło się w swoją stronę.Po przekroczeniu progu uderzył we mnie zapach kuraczka i odgłosy dochodzące z kuchni.
Poszłam w tym kierunku i zobaczyłam jak Fifi lata po kuchni.
Podeszłam do niego od tyłu i go przytuliłam. Nie widziałam jego twarzy ale byłam pewna, że się uśmiechnął.
- Fifi kucharz... Teraz widziałam już wszystko. - Stwierdził am siadając na wysepce kuchennej.
- Wszystko jets możliwe tylko trzeba ładnie poprosić. - Powiedział uśmiechając się słodko.
- Słuchaj może przyniesiemy dzisiaj twoje rzeczy do mnie. Wtedy w momencie przeprowadzki będzie łatwiej przenieść rzeczy. - Zaproponował na co się zgodziłam.
- Dzisiaj Natalia i Alan jadą w podróż poślubną więc będziemy mieli spokój.
Zjedliśmy obiad, który przygotował Filip i muszę stwierdzić, że był naprawdę dobry. Nie zwlekaliśmy i bezzwłocznie pojechaliśmy najpierw po kartony a następnie do mojego domu. Najpierw zajęłam się łazienką z której wzięłam wszystko kosmetyki itp. Następnie zajęłam się moim pokojem. Wszystko pamiątki, laptop, buty, ubrania i inne pierdółki przynajmniej po wkładaliśmy do kartonów i przygotowaliśmy do transportu. Postanowiliśmy, że jutro poprzewozimy to na dzisiaj mamy już wolne. Fifi postanowił, że dzisiaj spędzimy wieczór we dwoje. Po drodze podjechaliśmy po wino i pizze i wróciliśmy do domu. Wieczór spędziliśmy na jedzeniu, piciu wina i ogladnaiu Netflixa. Około 22 położyliśmy się spać. Ostatnie dni były dość intensywne ale Fifi był dla mnie ogromnym wsparciem i w takich momentach człowiek dostrzega jak trudno byłoby bez tej jednej osoby.Jak podoba wam się rozdział?
I kto też nie znosi Igi? ✋
CZYTASZ
SERCE W RUINIE II TACO HEMINGWAY II
FanfictionByło już ciemno, pusty parking owiany delikatną mgłą, na którym była jedynie niewielka smuga żółtego światła rzucanego przez latarnię nieopodal. Było nienaturalnie cicho, słychać było jedynie nasze oddechy. Spojrzałam na bruneta i wydał mi się niemo...