2.5

405 9 18
                                    

Środa
- To może obejrzymy jakiś film? - Spytał Maciek na co przytaknełam. Już chciałam pocałować Filipa ale oczywiscie zadzwonił jego telefon. Westchnął i spojrzał na mnie na co przytaknełam więc odebrał.
- No co jest...A kurwa... Dobra idź. - Rozłączył się i spojrzał na mnie smutnym wzrokiem.
- Co? - Zaczęłam się stresować.
- Ojciec Alicji jest w stanie krytycznym ale udało się to jakoś ustabilizować. Na razie nic więcej nie wiadomo. - Powiedział a mi momentalnie zrobiło się słabo.
- Maciek idź po wodę. - Powiedział Filip patrzą na mnie spanikowanym wzrokiem. Pomógł mi się położył i cały czas s trzymał mnie za rękę.
- Dobra już dobrze. - Spróbowałam wstać ale Fifi mnie powstrzymał i podał wodę, którą przyniósł Maciek.
- Musimy jechać.
- Pojedziemy jak będę pewien, że dojdziesz do samochodu o własnych siłach.
Po kilku minutach zaciętej rozmowy udało mi się przekonać Filipa, że już czuje się dobrze.

*********************************
- Gdize Alicja? - Spytałam Łukasza, który siedział na krześle.
- W kawiarni. - Powiedział a ja zaczęłam szybkim krokiem iść we wcześniej wskazanym miejscu.
Gdy byłam na miejscu zobaczyłam Alicję pijącą kawę. Miała podkrążone oczy i widać było, że wypłakała jakieś dwa baseny olimpijskie.
- Hej. - Powiedziałam cicho siadając obok niej.
- Cześć...
- Wiem co teraz czujesz i uwierz, że nie jestem w stanie tego uczucia zapomnieć. Zaufaj mi. - Powiedziałam i chyba ja zainteresowałam bo przestała patrzeć w kubek kawy więc postanowiłam mówić dalej. - I  chce Ci pomóc ale do tego potrzebne są dwie osoby. Z tego co wiem tylko ja wiem jak. I wiem, że chcesz pomocy. - Powiedziałam a ona spojrzała na mnie pustym wzrokiem i przytakneła.
- Więc słucham...
- To ja słucham. - Powiedzialam
A ona spojrzała na m ie zdziwiona.

*********************************
Te krzesła szpitalne są gorsze od kamieni. Postanowiłam skorzystać ze swojego chłopaka i usiadłam mu na kolanach.
- Jula wiesz jak to się skończy a jesteśmy w szpitalu. - Wyszeptał mi do ucha a ja przewróciłam oczami.
- Nie moja wina, że jesteś wygodniejszy niż krzesło. - Wzruszyłam ramionami wtulając się w niego.

Siedzieliśmy tak i czekaliśmy chyba z cztery godziny. Wiedziałam, że Alicja jest tu od wielu, wielu i jeszcze raz wilu godziny więc po długim przekonywaniu zgodziła się pojecah do mieszkania i odpocząć.
Ja, Fifi Maciuś i Łukasz w tym czasie pojechaliśmy na jedzenie bo byliśmy mega głodni.
- Jula pójdziesz ze mną zamówić jedzenie? - Spytał Rumak na co się zgodziłam i zaczęliśmy iść w stronę kasy.
Dziewczyna, która nas obsługiwała szczerzyła się głupio do Maćka. Kiedy odchodziliśmy zaczęliśmy się śmiać.
I wtedy spojrzałam na Maćka nie jak na brata tylko jak na faceta, co nie było takie latwe i faktycznie jest całkiem niezły. Jest dobrze zubdowany i ma ciemne brązowe włosy i okulary co nie zmienia faktu, że preferuje kogoś bardziej hetero ale dla chcącego nic trudnego...
Dobra serio muszę się przespać bo zaczynam pierdolic gorzej od Maćka po kilku głębszych a to spore osiągnięcie.
Zjedliśmy rozmawiając i około 21 wróciłam z Fifim do jego mieszkania.
Wzięłam prysznic i ubrałam koronkową koszulkę i majtki do kompletu. Kiedy wyszłam z lazienki pokierowałam się do salonu. Usiadłam i czekałam na Filipa, który brał prysznic.
Nie musiałam długo czekać żeby poczuć jego usta na moich.
- To się źle skończy. - Powiedział między pocałunkami.
- Wiem. - Powiedziałam siadając na nim okrakiem.
Niedługo później znaleźliśmy się w drodze do sypialni. Nie minęło kilka sekund a już leżałam na łóżku i wzdychałam z roskoszy.

Czwartek
Obudziłam się około ósmej. Wzięłam prysznic i ubrałam jeansy i czarny crop topowy t-shirt. Włosy związałam w kucyka i zjadłam z Fifim śniadanie. Skorzystaliśmy z chwili wolnego i załatwiliśmy papierki związane z mieszkaniem i zatrudniliśmy architekta.

Około trzynastej Fifi poszedł na "krotkie" spotkanie więc postanowiłam pójść z Maćkiem na herbatę.
Gdy tak spacerowaliśmy nagle poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Zdziwiona obróciłam się i ujrzałam ją. We własnej osobie. Panie i Panowie I G A !
- Słuchaj wiesz mam sprawę.
- To ja może pójdę się przejść. - Powiedział zdezorientowany Maciek.
- Jak może wiesz studiuje w Londynie. I przyleciałam tu bo chciałam się pogodzić z Filipem ale oczywiście pojawiłaś się ty i wszystko zepsułaś. Słuchaj ja jestem pewna, że mnie wciąż kocha a tobą się bawi więc postanowiłam cie uświadomić. Co byś nie zrobiła on nie poczuje do ciebie tego co do mnie więc może oszczędzisz sobie wstydu co?
- Po pierwsze próbujesz przekonać mnie czy siebie? Po drugie daj sobie spokój i oszczędź sobie żenady. Szczerze ci radzę. - Powiedziałam idąc w stronę, w którą wcześniej odszedł Maciek.
Nie trudno było go znaleźć.
- Kto to był?
- Ech... Była Filipa. Długa historia. - Powiedziałam ciągnąc go w stronę  budki z mrożonym jogurtem. Kupiłam sobie wanilowy a Maciek skusił się na truskawkowy.
Zjedliśmy rozmawiając i pożegnaliśmy po czym każde z nas rozeszło się w swoją stronę.

Po przekroczeniu progu uderzył we mnie zapach kuraczka i odgłosy dochodzące z kuchni.
Poszłam w tym kierunku i zobaczyłam jak Fifi lata po kuchni.
Podeszłam do niego od tyłu i go przytuliłam. Nie widziałam jego twarzy ale byłam pewna, że się uśmiechnął.
- Fifi kucharz... Teraz widziałam już wszystko. - Stwierdził am siadając na wysepce kuchennej.
- Wszystko jets możliwe tylko trzeba ładnie poprosić. - Powiedział uśmiechając się słodko.
- Słuchaj może przyniesiemy dzisiaj twoje rzeczy do mnie. Wtedy w momencie przeprowadzki będzie łatwiej przenieść rzeczy. - Zaproponował na co się zgodziłam.
- Dzisiaj Natalia i Alan jadą w podróż poślubną więc będziemy mieli spokój.
Zjedliśmy obiad, który przygotował Filip i muszę stwierdzić, że był naprawdę dobry. Nie zwlekaliśmy i bezzwłocznie pojechaliśmy najpierw po kartony a następnie do mojego domu. Najpierw zajęłam się łazienką z której wzięłam wszystko kosmetyki itp. Następnie zajęłam się moim pokojem. Wszystko pamiątki, laptop, buty, ubrania i inne pierdółki przynajmniej po wkładaliśmy do kartonów i przygotowaliśmy do transportu. Postanowiliśmy, że jutro poprzewozimy to na dzisiaj mamy już wolne. Fifi postanowił, że dzisiaj spędzimy wieczór we dwoje. Po drodze podjechaliśmy po wino i pizze i wróciliśmy do domu. Wieczór spędziliśmy na jedzeniu, piciu wina i ogladnaiu Netflixa. Około 22 położyliśmy się spać. Ostatnie dni były dość intensywne ale Fifi był dla mnie ogromnym wsparciem i w takich momentach człowiek dostrzega jak trudno byłoby bez tej jednej osoby.

Jak podoba wam się rozdział?
I kto też nie znosi Igi? ✋

SERCE W RUINIE  II TACO HEMINGWAY IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz