2.8

374 8 11
                                    

Niedziela
Po około piętnastu minutach drogi byliśmy na miejscu.
Oczywiście wcześniej uprzedziliśmy Alana i Natalię, że przyjedziemy. Niestety Alan musiał zostać w pracy a Natalia miała spotkanie.

No właśnie Alan. Długo rozmawiałam z nim i teraz jest już naprawdę dobrze ale wolę nie mówić na niego tato. Może jeszcze nie jestem gotowa albo po prostu jestem od tego odzwyczajona...
Nie wiem ale wiem, że wolę mówić mu po imieniu. Przynajmniej na razie.

Ale wracając spotkaliśmy chłopaków czekających przed domem. Wzięliśmy kartony i weszliśmy do domu.
Zaczęliśmy się kierować do mojego pokoju.
Najpierw zajęłam się łazienką. Wzięłam kilka kosmetyków itd.
Zajęło to jedne karton więc całkiem spoko.
Niestety nastał czas mojego pokoju. Weszliśmy i ten pokój miał w sobie wszystkie moje od dobre i złe chwilę. Cała moja flurtacja, złość, szczęście, żal i tęsknota w kilku metrach kwtaratowych..
Wszystko jakby zmarło od mojego nawijmy to wyjazdu.

Lekko niepewnym krokiem podeszłam do mojego biurka i trzęsącą się ręką odsunęłam szufladę. Zobaczyłam mnustwo zeszytów i kartek.
To był sposób, który sprzedał mi jeden terapeuta. Miałam przelewać swoje emocje na papier. Korzystałam z tej metody chyba całe życie. Wzięłam kilka zeszytów i teczkę wypełnioną rysunkami. . Wszystko włożyłam do kartonu podobnie jak kilka zdjęć.

Kazałam chłopcom zająć się moją szafą a ja podeszłam do komody. Odsunęłam pierwszą szufladę, w której była moja bielizna. Szybko zapakowałam ja do kartonu po czym podałam Maćkowi, żeby zaniósł go do samochodu.

Odsunęłam drugą szufladę. Była to szuflada poświęcona mojej mamie. Był tam album z naszymi zdjęciami. Włożyłam go ostrożnie do kartonu po czym wróciłam do szuflady. Był tam też łańcuszek mamy. Bardzo powoli włożyłam go do albumu i wtedy zorientowałam się, że Filip stoi obok mnie i patrzy na moje poczynienia troskliwym wzorkiem. Podeszłam do niego i się w niego wtuliłam.

- Chcesz zrobić sobie przerwę?

- Nie Filip. To zawsze będzie boleć. Im szybciej to z akceptuje tym szybciej będzie lepiej.

Ponownie podeszłam do komody i wyjęłam z niej ubrania, jakieś rzeczy osobiste i pierdoły.
Nadszedł czas na karton pod moim łóżkiem. Podeslzma tam i delikatnie wysunęłam go z pod mojego łóżka. Delikatnie otworzyłam je i moim oczą ukazał się wielki zeszyt. To był zeszyt, z którym chodziłam do tych wszystkich psychologów. To zapisywałam każdy moment bólu zaraz po śmierci mojej mamy. Kiedy go czytałam przypominało mi się, że ten etap w moim życiu minął i chociaż ból nigdy nie zniknie będzie stopniowo słabnął.

Wzięłam mojego laptopa i kilka innych rzeczy po czym opuściłam dom.
Gdy przekroczyłam próg zobaczyłam Alana i Natalię.

- Co wy tu... - Zaczęłam ale mi przerwano.

- Przyszedłem pożegnać się z córką. - Powiedział a ja po prostu Podeszłam do niego i go przytuliłam.

- Będę cię... Was odwiedzać...czasem.

- Jula oboje dobrze wiemy, że nie dotrzymasz słowa. Niestety odziedziczyłaś to po cioci. Obiecaj mi coś. Jeśli coś się stanie dzwoń. Proszę. Chcę pomóc.

- Dziękuję. - Już chciałam odejść ale w ostatnim momencie się rozmyśliłam i podeszłam i przytuliłam Natalię.

- Opiekuj się nim. - Powiedziałam ledwie słyszalnym głosem ale widziałam, że to usłyszała. Delikatnie przytaknęła.

- Tooo... Do zobaczenia. - Powiedziałam podchodząc do Filipa. Złapałam go za rękę i zaczęliśmy iść w stronę auta.

- Jula ja nie wyobrażam sobie co teraz dzieje się w twojej głowie.

SERCE W RUINIE  II TACO HEMINGWAY IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz