Pierwszym, co Ron zrobił po wejściu na King's Cross było podbiegnięcie do Lavender i pocałowanie jej. Później weszli do pociągu, trzymając się za ręce.
Następnego dnia – cudem – zostali ostatni w Pokoju Wspólnym Gryffindoru. Harry'ego już roznosiło i chociaż wcześniej przysypiał, to otworzył oczy, słysząc drzwi zamykające się za ostatnią osobą. Ogień w kominku przyjemnie go ogrzewał. Przeniósł wzrok na Rona, który z rozkojarzeniem przyglądał się ozdobom świątecznym.
– Wtedy, we wrześniu, pokłóciłeś się z Hermioną?
Tyle razy gryzł się w język przed zaczynaniem tego tematu i miał serdecznie dość tego, co się działo, a jednak pożałował, że jeszcze się nie zastanowił.
Weasley spojrzał na niego z niezrozumieniem.
– Proszę?
– W wakacje byliście blisko, a potem zacząłeś ją traktować, jakby nie istniała.
Przyjaciel prychnął.
– Po prostu się zorientowałem, jaka jest naprawdę.
– To znaczy?
– Całą piątą klasę pisała z Krumem, a jednocześnie... sam wiesz. Zresztą doszedłem do wniosku, że to w ogóle gra niewarta świeczki.
– Nawet jeśli pisała z Krumem, to co z tego? – zirytował się. – Przecież nie byli razem.
– Widziałem listy, Harry. Z datami w równych odstępach.
– Przeglądasz jej pocztę?
– Nie, leżały na jej szafce w Norze. Pewnie zapomniała ich przede mną ukryć. A nawet jeśli nie byli razem, w co wątpię, to myślisz, że utrzymywałaby znajomość z nim, gdyby jej nie zależało?
– Myślę, że jeśli Krum do niej pisał, to ona odpisywała.
– Jasne.
– Ron, nie bądź głupi, widziałeś, jak się zachowywała przy tobie i widzisz, jak się zachowuje teraz.
– Poszła do McLaggena, to widzę – wzruszył ramionami. - Oszukiwała mnie, więc odpuściłem. Co ci tak zależy?
– Posłuchaj sam siebie. Hermiona cię oszukiwała.
– O Merlinie, więc zapomnij o Krumie i uznaj, że przestała mi się podobać.
– To dlaczego wciąż jesteś o nią zazdrosny?
Ron rzucił mu mordercze spojrzenie.
– I dlaczego zacząłeś chodzić z Lavender, akurat kiedy uznałeś, że jesteś zły na Hermionę?
– Nie wtrącaj się, Harry. Co ci przeszkadza, że jestem z nią szczęśliwy?
Niemal się roześmiał.
– Szczęśliwy, oczywiście. Znam cię. Nie podoba ci się to częściej niż czasami, ale nadal to ciągniesz. Poza tym wtrącam się, bo drażni mnie jak Lavender rozbiła naszą trójkę.
– Hermiona to zrobiła. Zresztą nie każę ci wybierać, możesz utrzymywać z nią kontakt.
– Ale...
– Daj spokój – powiedział ostrzegawczo. – I idę spać. Dobranoc.
***
– Znowu chcesz się w to bawić, Potter? Uczę się. Mam jutro sprawdzian. Zaraz to skończę.
– Co za różnica, skoro i tak zawsze masz najlepszą ocenę?
CZYTASZ
Ambiwalencja
Fanfiction"Każdego nowego dnia sądził, że sięgnął swoich limitów i gorzej być nie może, i nie jest w stanie dać z siebie więcej, i że to już go zabija, ale potem nastawał nowy poranek, południe, wieczór i noc - i nie było innego wyjścia, tylko znaleźć w sobi...