XII

2.6K 251 192
                                    

Pierwszym, co Ron zrobił po wejściu na King's Cross było podbiegnięcie do Lavender i pocałowanie jej. Później weszli do pociągu, trzymając się za ręce.

Następnego dnia – cudem – zostali ostatni w Pokoju Wspólnym Gryffindoru. Harry'ego już roznosiło i chociaż wcześniej przysypiał, to otworzył oczy, słysząc drzwi zamykające się za ostatnią osobą. Ogień w kominku przyjemnie go ogrzewał. Przeniósł wzrok na Rona, który z rozkojarzeniem przyglądał się ozdobom świątecznym.

– Wtedy, we wrześniu, pokłóciłeś się z Hermioną?

Tyle razy gryzł się w język przed zaczynaniem tego tematu i miał serdecznie dość tego, co się działo, a jednak pożałował, że jeszcze się nie zastanowił.

Weasley spojrzał na niego z niezrozumieniem.

– Proszę?

– W wakacje byliście blisko, a potem zacząłeś ją traktować, jakby nie istniała.

Przyjaciel prychnął.

– Po prostu się zorientowałem, jaka jest naprawdę.

– To znaczy?

– Całą piątą klasę pisała z Krumem, a jednocześnie... sam wiesz. Zresztą doszedłem do wniosku, że to w ogóle gra niewarta świeczki.

– Nawet jeśli pisała z Krumem, to co z tego? – zirytował się. – Przecież nie byli razem.

– Widziałem listy, Harry. Z datami w równych odstępach.

– Przeglądasz jej pocztę?

– Nie, leżały na jej szafce w Norze. Pewnie zapomniała ich przede mną ukryć. A nawet jeśli nie byli razem, w co wątpię, to myślisz, że utrzymywałaby znajomość z nim, gdyby jej nie zależało?

– Myślę, że jeśli Krum do niej pisał, to ona odpisywała.

– Jasne.

– Ron, nie bądź głupi, widziałeś, jak się zachowywała przy tobie i widzisz, jak się zachowuje teraz.

– Poszła do McLaggena, to widzę – wzruszył ramionami. - Oszukiwała mnie, więc odpuściłem. Co ci tak zależy?

– Posłuchaj sam siebie. Hermiona cię oszukiwała.

– O Merlinie, więc zapomnij o Krumie i uznaj, że przestała mi się podobać.

– To dlaczego wciąż jesteś o nią zazdrosny?

Ron rzucił mu mordercze spojrzenie.

– I dlaczego zacząłeś chodzić z Lavender, akurat kiedy uznałeś, że jesteś zły na Hermionę?

– Nie wtrącaj się, Harry. Co ci przeszkadza, że jestem z nią szczęśliwy?

Niemal się roześmiał.

– Szczęśliwy, oczywiście. Znam cię. Nie podoba ci się to częściej niż czasami, ale nadal to ciągniesz. Poza tym wtrącam się, bo drażni mnie jak Lavender rozbiła naszą trójkę.

– Hermiona to zrobiła. Zresztą nie każę ci wybierać, możesz utrzymywać z nią kontakt.

– Ale...

– Daj spokój – powiedział ostrzegawczo. – I idę spać. Dobranoc.

***

– Znowu chcesz się w to bawić, Potter? Uczę się. Mam jutro sprawdzian. Zaraz to skończę.

– Co za różnica, skoro i tak zawsze masz najlepszą ocenę?

AmbiwalencjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz