Otworzył oczy zaskakująco wypoczęty. Zmrużył je, białe otoczenie było jasno oświetlone.
– Harry? Harry, słyszysz mnie?
Przekrzywił głowę i zamrugał.
– Syriusz? - zapytał i zakaszlał, żeby pozbyć się chrypy. – Co tu robisz?
– Tak, obudził się! – zawołał chrzestny przez pomieszczenie, a potem spojrzał na niego z uśmiechem przepełnionym ulgą. – Jak się czujesz?
– Dobrze – odparł zdezorientowany, podciągając się do góry i zrozumiał, czemu Black o to pyta – byli w skrzydle szpitalnym.
Usłyszał szybkie kroki, a potem rozpoznał Hermionę i ze zdumieniem zauważył, że jest bliska płaczu. Objęła go ostrożnie, odwzajemnił uścisk trochę niepewnie, ponad jej ramieniem dostrzegając też Ginny i panią Weasley. Dziewczyna patrzyła na niego, jakby kamień spadł jej z serca i natychmiast poczuł się nieswojo pod intensywnością tego spojrzenia.
Zresztą, co wszyscy tutaj robili? Co on tutaj robił? Pamiętał tylko, że wracali wieczorem z biblioteki, a potem... nic. Zemdlał?
– Co się stało? – zapytał, kiedy się odsunęła i zmarszczył brwi, widząc jej zmęczoną twarz i wory pod oczami, choć nadal się uśmiechała.
Spojrzała bez słowa na Syriusza, więc podążył za jej wzrokiem.
Od odpowiedzi uratowała go Pomfrey, pojawiając się przy łóżku.
– Potter, jak samopoczucie?
Zamrugał.
– W porządku.
– Ból głowy albo osłabienie?
– Nie, w ogóle. Właściwie to trochę jakbym naprawdę dobrze spał.
Przesunęła nad nim różdżką.
– No dobrze – stwierdziła. – Na wszelki wypadek znajdę ci eliksir pieprzowy.
Skinął głową i odprowadził ją wzrokiem, który potem padł na nieruchomą postać na łóżku obok.
Natychmiast rozpoznał profil i rozszerzył oczy, serce zadudniło mu w piersi. Twarz Rona była spokojna, oczy zamknięte i przez kilka przerażających sekund był przekonany, że chłopak nie żyje.
– Kurwa, Hermiona – wykrztusił, przesuwając się po materacu, żeby wstać i zakręciło mu się w głowie, ale nie był pewien od czego dokładnie.
– Harry, lepiej... – Dłoń Syriusza bezskutecznie spróbowała go zatrzymać.
– Harry – powiedziała, przełykając ślinę i zablokowała mu drogę. – Wszystko ci wyjaśnię, spokojnie. Nic mu nie będzie.
Jej głos zadrżał i Potter poczuł, jak zaczyna wkradać się w niego panika.
– Dlaczego tu jest?
– Pamiętasz cokolwiek z nocy?
– Nie, co to ma...
Główne drzwi zaskrzypiały.
– Syriuszu, mógłbyś na chwilę...
Wszyscy odwrócili się jednocześnie.
Twarz Dumbledore'a rozświetliła się uśmiechem.
– Och, Harry, cudownie – odezwał się łagodnie. – Dobrze widzieć cię całego. Wszystko w porządku?
– Tak – odparł sfrustrowany. – Dyrektorze, co...
CZYTASZ
Ambiwalencja
Fanfiction"Każdego nowego dnia sądził, że sięgnął swoich limitów i gorzej być nie może, i nie jest w stanie dać z siebie więcej, i że to już go zabija, ale potem nastawał nowy poranek, południe, wieczór i noc - i nie było innego wyjścia, tylko znaleźć w sobi...