*Pov. Albusa*
Dzisiaj podjąłem że zwołam zebranie. Aby wkrótce znów wraz z Gellertem zacząć atakować. Na szczęście udało mi się wszystkich zmylić tą ciszą. I nikt nie spodziewa się zbliżających ataków i nie tylko. Niestety ale nie udało mi się uwolnić wszystkich z Azkabanu. Ale i tak poszło mi i reszcie bardzo dobrze. I nikt się takiego czegoś nie spodziewał. Miałem nadzieje że jednak udało się zrobić tak aby uczniowie nie umieli się bronić i nie tylko. Bo inaczej będzie bardzo ciężko ich pokonać. Chociaż mam jakieś dziwne przeczucia że kilka Rodów na pewno uczyło swoich dzieci walczyć i nie tylko, ponieważ tak było zawsze. Gdy tylko poinformowałem wszystkich o planie. To wszyscy mogli wrócić do siebie albo do swoich czynności.
*Pov. Blaise*
Dzisiaj zaplanowałem spacer po Błoniach z Draconem. Na szczęście nie mam dzisiaj lekcji. I nie musimy się o nic martwić. Już wiem że mój chłopiec nie może się doczekać, ponieważ od samego rana próbował ze mnie wyciągnąć co dla niego zaplanowałem i nie tylko. Ale dopiero dziesięć minut przed naszym wyjściem opowiedziałem mu co zaplanowałem a ten chciał mnie zabić za pomocą wzroku. Ponieważ podjął że nie jest przygotowany na takie jakże cudowne wyjście. Co mnie śmieszyło, ponieważ moja księżniczka uroczyło się wstydziła. A jego siostry miał z tego bardzo dobry ubaw i nie tylko.
*Pov. Toma*
Pierwszy raz się cieszyłem że jestem dyrektorem i nie muszę się nikomu tłumaczyć gdzie byłem. W przeciwieństwie do mojego męża. Gdy mu to przypomniałem to ten zbladł i nie tylko. Dobrze wiedział że i tak ja z tym sobie nic nie zrobię. Po jakimś czasie udaliśmy się przejść na Błoniach rozmawiając o ciszy związanej z Albusem. Im też nie za bardzo to wszystko się podobało. I nie mogli zrozumieć za bardzo o co chodzi. Dlaczego ten milczy i nie tylko. Ale wiadomo było jedno planują coś grubego. Dlatego będę musiał się dowiedzieć o co chodzi. Aby uchronić swoją rodzinę i szkołę. Mam nadzieje tylko że nie będzie aż tak źle.
*Pov. Aleksandra*
Musiałem przyznać że nie spodziewałem się wczoraj że mój młodszy braciszek umie tak dobrze aż walczyć. Chociaż miałem przeczucie że tak jest. To nie brałem tego w ogóle pod uwagę. A plecy nadal mnie bolą po przewrotce. A tata podjął że nie da mi eliksiry przeciwbólowego. A ojciec się z tego śmiał. Gdy przestałem o tym myśleć to ujrzałem Dianę Cullen która jest wieku mojego braciszka. Muszę przyznać że na prawdę jest ona ładna. Chociaż przez całe szkolenie próbowałem sobie wmówić że nie. To serce nie sługa. Po chwili podjąłem że jutro do niej zagadam i może coś z tego wyjdzie. Mam taką nadzieję. Ale nie wiedziałem wtedy że moi rodzice jak Harry widzieli moje oczarowanie wobec Panny Cullen. O czym miałem się dowiedzieć dopiero jutro.
YOU ARE READING
Harry Riddle - ostatni rok w Hogwarcie (zakończona)
FanfictionII część Harry Riddle - początek