W końcu nadszedł długo wyczekiwany przeze mnie dzień, czyli ferie. Na szczęście śnieg dalej był. Nawet go trochę przybyło. Jeśli chodzi o Alana to od ponad dwóch tygodni leżał w śpiączce. Lekarze nie dawali mu dużych szans na przeżycie, ale my wierzyliśmy, że z tego wyjdzie .
-Hej - powiedziałam do Amy.
-Hej - przytuliła mnie - Co z Alanem?
-Nie obudził się jeszcze - rzekłam ze smutkiem.
-Za tydzień będzie dobrze. Zobaczysz - pocieszała mnie.
-Dziękuję.
-Może pójdziemy na zakupy? Rozluźnisz się trochę - zaproponowała niepewnie.
-W sumie to dobry pomysł. Chodźmy.
---~---
-Jestem - odparłam, gdy weszłam do domu.
-Hej - powiedzieli smętnie rodzice - Co kupiłaś?
-Nic. Myślałam, że trochę się rozweselę, ale coś nie zadziałało. Jeszcze jutro Megan leci do swojej rodziny na ferie, więc pojadę się z nią pożegnać.
-Okej.
-A później do Alana - westchnęłam - Idę do siebie - wstałam i zaczęłam iść w stronę pokoju.
-Nie zjesz nic? - zapytała mama.
-Nie jestem głodna - gdy weszłam do pokoju, położyłam się na łóżku i bezwiednie patrzyłam w sufit.
Czemu musiało akurat jego to spotkać? On nie może umrzeć.
Około dwudziestej poszłam się myć. Nie miałam na nic ochoty, dlatego od razu zasnęłam.
Następnie obudziłam się o czwartej. Nie chciało mi się już spać, więc ubrałam się w dżinsy i jakąś bluzę. Zeszłam na dół do kuchni, by zrobić sobie kawę. Gdy ją wypiłam, postanowiłam pójść się przejść. Nałożyłam kurtkę i wyszłam z domu. Szłam przed siebie, do końca nie wiedząc gdzie. Po piętnastu minutach znalazłam się pod parkiem, dlatego do niego weszłam. Gdy obeszłam cały, dopiero wróciłam do domu. O ósmej miałam pojechać na lotnisko pożegnać Megan, więc została mi jeszcze godzina.
-Już wstałaś? Co tak wcześnie? - spytała mama.
-Jakoś tak. Po za tym zaraz jadę - wzruszyłam ramionami.
-O której wrócisz?
-Około dziesiątej.
-Dobrze.
---~---
-Uważaj na siebie - powiedziałam do Megan.
-Postaram się. Zobaczysz, wszystko będzie dobrze - przytuliła mnie.
Też mam taką nadzieję.
-Megan, nasza zwariowana przyjaciółko, mam nadzieję, że poznasz jakiegoś przystojnego chłopaka, wrócisz z nim tutaj i nam go przedstawisz - rzekł Ethan.
-Oh... Chciałabym tak. Dobra. Muszę iść. Trzymajcie się. Do zobaczenia za dwa tygodnie.
-Pa - pomachaliśmy jej, a ona skierowała się do samolotu.
-Co teraz robimy? - zapytał Tom.
-Ja jadę do Alana, więc do później - odpowiedziałam i wróciłam do samochodu. Gdy podjechałam pod szpital, zaparkowałam na wolnym miejscu. Wysiadłam z auta i weszłam do środka. Leżał w tej samej sali, więc od razu tam się skierowałam - Hej - przywitałam się z nim i usiadłam na krześle - Dziś mijają dwa tygodnie od kiedy tu jesteś. Wszyscy wierzymy, że się obudzisz i za kilka dni będziesz z nami - złapałam go za rękę i przez kilka minut siedziałam w ciszy - Musisz żyć. Bez ciebie wszystko się zmieni. Proszę, nie zostawiaj mnie. Jesteś dla nas bardzo ważny. Nie możesz tak po prostu odejść, tyle życia przed tobą - po policzku spłynęła mi jedna łza. Posiedziałam u niego jeszcze z czterdzieści minut, a następnie wróciłam do domu.
CZYTASZ
One girl, two faces
AksiWiodła spokojne życie, nie miała problemów, posiadała kochających przyjaciół. Lecz co się stanie kiedy pozna jego? Jak powiodą się jej dalsze losy?