Rozdział 46 - Ale z was przyjaciółki.

27 1 0
                                    

-Hej dziewczyny - rzekłam do przyjaciółek - Jak tam?

-Cześć - przytuliły mnie - Bardzo dobrze. A u ciebie?

-Tak samo - pokiwałam głową - Gdzie idziemy?

-Nie wiem. Może do jakiś sklepów. W końcu to galeria handlowa - zaśmiała się Katherine.

-No w sumie tak - przytaknęłam - Potem możemy pojechać do tych droższych.

-Jestem za - mruknęła blondynka.

-Świetnie. W takim razie chodźmy - odparłam i weszłyśmy do środka. Najpierw zajrzałyśmy do Sinsaya. Tam były nawet spoko ciuchy, jednak nie w moim stylu. Oczywiście przyjaciółmi dostały szału, gdy zobaczyły te jakże piękne, różowe bluzki. Zaczęły je oglądać, mierzyć i ostatecznie kupiły.

-Śliczne one są - rzekła podekscytowana Amy.

-Dokładnie. Ten sklep jest moim ulubionym - mruknęła brunetka.

-Tak samo - pokiwała głową.

Ja nie mogę tego powiedzieć.

-A ty co taka spięta? - spytała blondynka, szturchając mnie.

-Po prostu nie znalazłam nic dla siebie - wzruszyłam ramionami. Następnie poszłyśmy do Cropa i Housa. Tam w końcu były ubrania perfekcyjne dla mnie. Wzięłam około dziesięciu rzeczy i poszłam do przymierzalni. Niestety większość z nich nie pasowała, dlatego musiałam je odłożyć. Na szczęście zostały trzy perełki, więc kupiłam. Nie należałam do dziewczyn, które szaleją za różem oraz słodkimi rzeczami. Do mnie przemawiał bardziej czarny. Czerwonym kolorem także nie gardziłam.

-Nie to, że coś, ale te bluzki nie odsłaniają za dużo? - mruknęła Katherine.

-No bez przesady. Są idealne - rzekłam. Taki był mój styl. Czarny jak moje serce oraz bardzo wyzywający. Jednak nikt się nigdy o to nie przyczepił. Oczywiście zdarzały się wyjątki, lecz je lekceważyłam. Ubierałam się jak chcę. Przecież ja miałam czuć się najlepiej.

-Okej. Są tu jakieś jeszcze fajne sklepy?

-Pierwszy raz tutaj jesteś? - zaśmiałam się.

-Nie - zaprzeczyła - Tylko dawno nie byłam.

-Yhymm... To raczej już nie.

-Może pójdziemy coś zjeść? Trochę jestem głodna - zaproponowała Amy.

-Nie ma problemu - odpowiedziałam. Następnie wyszłyśmy z galerii i skierowałyśmy się do najbliższej kawiarni. Usiadłyśmy, a po chwili zamówiłyśmy jedzenie. Standardowo nie obyło się bez rozmów. Dziewczyny zawzięcie dyskutowały na jakiś temat, a ja się tylko przysłuchiwałam. Szczerze to nie wiem dlaczego się przyjaźniłyśmy. One miały podobny styl oraz poglądy. Natomiast ja byłam ich przeciwieństwem. Nie interesowały mnie zbytnio paznokcie czy jak się kto ubierał. Było mi to po prostu obojętne. Gdybym się nie odezwałam jak zjadłam posiłek, przyjaciółki nie zauważyłyby, że jestem razem z nimi - Idziemy, a bardziej jedziemy do jakiś sklepów?

-O matko, ale się przestraszyłam - rzekła zaskoczona Katherine.

Nic nowego.

-Niestety nie mogę - mruknęła smutnie blondynka.

-Ja tak samo. Przepraszam.

Ale z was przyjaciółki.

-Spoko. To nie wasza wina - lekko się uśmiechnęłam. Zapłaciłyśmy i wyszłyśmy z lokalu. Dziewczyny wróciły do siebie, a ja napisałam do Zoe.

One girl, two facesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz