Rozdział 53 - Bo ty wcale się nie stresowałeś.

44 3 0
                                    

W końcu nadszedł długo wyczekiwany przez ze mnie egzamin dojrzałości, czyli matura. Miała się zacząć o godzinie dziewiątej, lecz nauczyciele kazali przyjść wcześniej. Dlatego wraz z przyjaciółmi od dziesięciu minut czekaliśmy przed szkołą. Wieczorem wzięłam lek nasenny, bym mogła się wyspać i nawet zadziałał. Jednak stres się nie zmniejszył. Jakby jeszcze było mi mało, zaczął mnie boleć brzuch. Na szczęście wzięłam kilka wdechów i wydechów, co spowodowało, iż przestał mi dokuczać.

-Będzie dobrze. Zobaczysz - pocieszał mnie Zeyden - Wszystko umiesz. Musisz się tylko skupić. Trzymam kciuki.

-Nie jestem pewna.

-Nie myśl tak, bo naprawdę to zawalisz. Głowa do góry i roztrzaskasz tą maturę - zaśmiał się, a ja go przytuliłam - Kochanie, proszę cię.

-Bo ty wcale się nie stresowałeś. Jasne. Już to widzę - burknęłam.

-Oczywiście, że tak. Jednak nie przeżywałem tego jak ty.

-Zapraszam maturzystów! - krzyknął nauczyciel z komisji, wychodząc na zewnątrz.

-Idziesz. Umiesz wszystko na fest. Nic cię nie zaskoczy - stwierdził - Przyjdę wieczorem to mi opowiesz co było i tak dalej - szepnął i na odchodne pocałował mnie w czoło.

Dasz radę.

Poprawiłam spódnicę i weszłam do środka. Od razu skierowałam się do wyznaczonej sali. Tam wylosowałam numer stolika. Usiadłam na krześle i czekałam, aż dostanę arkusz. Po chwili przyszedł dyrektor. Dał nadzorującym osobom testy, które zostały nam rozdane.

-Macie dwieście minut na rozwiązanie. Czas start - oznajmił nauczyciel, zapisując godzinę na tablicy.

No to zaczynamy.

Najpierw zapoznałam się z zadaniami, a następnie zaczęłam je rozwiązywać. Prawdę mówiąc spodziewałam się czegoś o wiele gorszego. Ten test był banalny. Znałam odpowiedź na każde pytanie. Opłacało się chodzić na zajęcia dodatkowe w czwartek. Pan od matmy naprawdę gwarantował zaliczony test, a ja niezbyt w to wierzyłam. Wtedy było inaczej.

O wyznaczonej godzinie opuściłam salę oraz szkołę. Następnie poszłam do przyjaciół.

-Jak wam poszło? - zapytałam.

-Nawet dobrze - mruknęłam Amy.

-Oj weź nic nie mów - rzekł załamany Ethan.

-Będzie poprawa - zaśmiał się Tom.

-A tobie? - odparła Katherine.

-Chyba dobrze. Był bardzo łatwy - wzruszyłam ramionami.

-Przynajmniej tobie się udało - westchnął Ethan.

-Jutro angielski, więc będę już iść. Do jutra - oznajmiłam i poszłam do domu. Od razu dorwała mnie mama. Zaczęła wypytywać jak mi poszło i tak dalej. Na szczęście do akcji wkroczył tata, który kazał jej odpuścić. Chwilę później zjadłam obiad. Następnie skierowałam się do pokoju i położyłam się na łóżku. Musiałam trochę odpocząć oraz przygotować się psychicznie na kolejny dzień egzaminów.

---~---

Około dwudziestej przyszedł Zeyden, zresztą jak obiecał. Zamknęłam książkę i zeszłam do niego na dół.

-I jak tam Ci poszło? - zapytał.

-Wydaje mi, że okej. Lecz ostatecznie przekonamy się jak będą wyniki - wzruszyłam ramionami.

-Napewno świetnie napisałaś. Zerknąłem na arkusz i nie był jakiś zbyt trudny - mruknął - Z pięćdziesiąt procent będziesz mieć - zaśmiał się, a ja dźgnęłam go w bok.

One girl, two facesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz