-Becca, budzimy się - rzekła Zoe, głaszcząc mnie po policzku.
-Co się dzieje? - mruknęłam, przykrywając się kołdrą.
-Jedziemy do San Francisco - pisnęłam zadowolona.
-Ała. Moje uszy - zakryłam je poduszką - Po za tym nie mam ubrań i muszę zapytać rodziców o zgodę.
-Spokojnie. Wszystko jest załatwione - pocieszyła mnie.
-Jak to? - podniosłam się.
-No normalnie. Rano do nich poszłam i powiedziałam o wyjeździe. Zgodzili się, a przy okazji Cię spakowałam. Dlatego ubieraj się i idź na śniadanie, bo stygnie.
Jak zwykle knują za moimi plecami.
Niechętnie wstałam, przeciągając się. Następnie poszłam do łazienki i wykonałam poranną toaletę. Gdy to zrobiłam, ubrałam się w jakieś rzeczy, które przyniosła mi dziewczyna. Włosy związałam w koka i zeszłam na dół.
-Dzień dobry - przywitałam się, ziewając.
-Uważaj, bo nas połkniesz - zaśmiał się Nathan.
-Jedziemy czy lecimy? - zapytałam.
-Jedziemy - odparł Zeyden.
-Okej. Już się domyślam z kim będę w samochodzie - stwierdziłam. Po śniadaniu podzieliliśmy się na grupy. Ja oczywiście byłam wraz z czarnowłosym. Szok i niedowierzanie. Zapakowałam swoje walizki. Było ich dokładniej dwie, więc musiałam przyznać, iż brunetka nie za bardzo zaszalała.
-Przed nami długa droga, dlatego najlepiej, by było gdybyśmy nie dokuczali sobie - oznajmił Zeyden, wsiadając do auta.
-Też tak uważam - pokiwałam głową.
-Świetnie. Masz tutaj telefon - podaj mi go - Jest odblokowany, więc tym razem nie dostaniesz kodu. Twoim zadaniem jest włączyć dobrą muzykę. Powtarzam dobrą - rzekł, odpalając silnik. Po chwili zaczęliśmy jechać.
-Czyli? - uniosłam brwi.
-Wszystko oprócz rocka i kpopu.
-Również ich nie lubię, toteż nie musisz się martwić.
-No i bardzo dobrze.
-To niech będzie to - mruknęłam, włączając piosenkę.
We're riding down the boulevard
We're riding into the dark night, night-Ocean Drive? - zdziwił się.
-Tak. Jak dla mnie jest idealna na wakacje - wzruszyłam ramionami. Nagle zamknęłam oczy. To był pierwszy, dłuższy wyjazd z chłopakiem i jego przyjaciółmi. Trochę się bałam. Znaczy raz poleciałam z Zoe, Natem i Johnem do Seattle, lecz to było co innego. Oni, można powiedzieć, zachowywali się podobnie do mnie. Inni trochę się różnili. Byli bardziej poważniejsi. W sumie co się dziwiłam, miałam z nich najmniej lat. Niestety moje rozmyślania przerwał, dzwoniący telefon - Słucham.
-Cześć córciu - powiedziała mama.
-Hej mamo.
-Jak tam? Jedziesz już? - dopytywała.
-Tak - westchnęłam.
-Super. To życzę miłego odpoczynku.
-Dzięki - mruknęłam.
Jest zbyt miła. Coś musi być na rzeczy.
-Już nie przeszkadzam. Później się odezwij - stwierdziła.
CZYTASZ
One girl, two faces
ActionWiodła spokojne życie, nie miała problemów, posiadała kochających przyjaciół. Lecz co się stanie kiedy pozna jego? Jak powiodą się jej dalsze losy?