-Kogo o tej godzinie niesie? - powiedziałam do siebie, gdy ktoś zaczął nawalać w drzwi. Ubrałam się w szlafrok i zeszłam na dół je otworzyć - Czego?
-Hej - przywitał się ten gość.
-Boli cię coś Zeyden? Jest piąta nad ranem w niedzielę. Jak czegoś chcesz przyjdź za pięć godzin - rzekłam, przy okazji ziewając.
-No właśnie. Jest piąta, a ty śpisz.
-A co mam do cholery robić?
-Zacząć działać.
-Co i po co?
-Nie wiem co, ale napewno masz coś do roboty, a jak to zrobisz to zostanie Ci jeszcze dużo dnia.
-Lecz się. Dobranoc - odpowiedziałam, zamykając drzwi przed nosem chłopaka i poszłam dalej spać. Niestety nie na długo, bo dwie godziny później znowu ktoś pukał do drzwi - Ja ci nogi z dupy powyrywam - powiedziałam, otwierając je.
-Ciebie też miło widzieć - odparł z uśmiechem.
-Mówiłam przyjdź za pięć godzin, nie za dwie!
-Oj dobra, dobra. Idź się ubierać - mruknął, wchodząc do środka.
-Nie rozkazuj mi - warknęłam.
-Ta...
Po kilku minutowej wymianie zdań z czarnowłosym, udałam się jednak ubrać. Włożyłam granatowe spodnie i czarną bluzę z jakimś napisem. Do tego zwykłe, białe trampki. Nie malowałam się, tylko na usta nałożyłam bordową szminkę. Włosy związałam w dwa wysokie warkocze i zeszłam na dół.
-Co robisz? - zapytałam, jak zobaczyłam Zeydena w kuchni.
-Śniadanie.
-Myślisz, że je zjem?
-Przecież cię nie otruje.
-A kto tam z tobą wie. A co szykujesz?
-Gofry.
-Okej. Mogę zadać Ci pytanie?
-Już zadałaś.
-Ugh... Tak czy nie.
-No okej, ale łatwe.
-Dlaczego dalej ze mną się zadajesz? W sensie przyszedłeś i powiedziałeś żebym nie szła na policję i tak dalej. Myślałam, że o mnie zapomnisz.
-Miałem taki plan - odpowiedział, podając mi talerz z ciepłymi goframi, bitą śmietaną i polewą czekoladową - Ale wtedy co rozmawialiśmy, uznałem, że Ty jesteś inna niż te wszystkie łaski i może być ciekawie.
-Żartujesz sobie? Tak, to prawda. Jestem pełnoletnia, ale nie przygotowana na zadawanie się z najniebezpieczniejszą osobą w tym mieście. A może ty planujesz mnie zabić czy coś? - zachichotałam, a następnie zabrałam się za jedzenie posiłku - A po za tym nawet nie spytałeś czy chce się z tobą kolegować.
-Przecież odpowiedź jest oczywista. Kto by nie chciał?
-Nie wiem. Może całe miasto. Każdy się ciebie tutaj boi.
Znaczy ja nie, ale inni już tak.
-To chyba fajnie.
-Nie jestem pewna. Po za tym mam przyjaciół, którzy mogą sobie tutaj od tak przyjść. Ja nie mam zamiaru z niczego się tłumaczyć.
-Spokojnie.
-Ta...
-Dobre? - zapytał.
-Może być.
CZYTASZ
One girl, two faces
AcciónWiodła spokojne życie, nie miała problemów, posiadała kochających przyjaciół. Lecz co się stanie kiedy pozna jego? Jak powiodą się jej dalsze losy?