Rozdział 26 - A czemu Jackson cię nie odwiózł?

48 3 0
                                    

-Słucham - powiedziałam.

-Hej Rebecca, to ja Jackson - rzekł chłopak.

Jeszcze jego brakowało.

-Cześć - odpowiedziałam.

-Co dziś robisz?

-Jeszcze nie wiem - wzruszyłam ramionami.

Nie, nie spotkam się z tobą. A właśnie, dlaczego teraz każdy chce się ze mną zakolegować?

-A chciałabyś może gdzieś wyjść? - zapytał niepewnie.

-Um... Wiesz - gdy chciałam już dokończyć, do pokoju weszła mama - Poczekaj chwilę.

-Z kim rozmawiasz? - spytała.

-Z Jacksonem.

-To jest ten, ten?

-Tak - przewróciłam oczami.

-Ooo. A co chce?

-Spotkać się - westchnęłam.

-No to jak najbardziej - odparła zadowolona.

-Mamo - burknęłam.

-Nie ma żadne mamo. Idziesz i kropka.

-Ugh...

-A masz coś innego do roboty? - założyła rękę na rękę.

-Tak - odrzekłam.

-Co?

-Spanie - mruknęłam.

-Spanie można przełożyć na inny dzień. Skarbie, ja wiem, że jeszcze to przeżywasz, ale musisz wrócić do normalności - podeszła do mnie i pogłaskała mój policzek.

-No dobrze. Pójdę.

-Świetnie - rzekła zadowolona i wyszła.

-Już jestem - mruknęłam do chłopaka - Więc okej, zgadzam się.

-Naprawdę? To się cieszę. O piętnastej?

-Tak, jasne - odparłam znudzona.

-Spoko, to przyjdę po ciebie.

-Okej.

-Do zobaczenia.

-Pa - rozłączyłam się. Następnie postanowiłam wziąć prysznic. Potem wzięłam się za makijaż. Nałożyłam podkład, korektor, puder, rozświetlacz i bronzer. Na oczach zrobiłam kreski, a w kącikach dałam zielonego cienia. Usta pomalowałam na fioletowo. Ubrałam się w brązowy sweter do ⅓ ud oraz czarne kozaki do połowy ud. Do tego dobrałam białą torebkę Versace. Włosy pokręciłam i zostawiłam rozpuszczone. Na koniec popsikałam się perfumami. Po chwili usłyszałam klakson samochodu.

To pewnie Jackson.

Ostatni raz się przejrzałam i zeszłam na dół.

-Ja będę już lecieć - powiedziałam do rodziców.

-Baw się dobrze - odpowiedziała mama.

-Okej - wyszłam z domu i skierowałam się w stronę auta chłopaka.

-Hej. Ładnie wyglądasz - rzekł do mnie.

-Hej. Dzięki - odparłam niepewnie, wsiadając do pojazdu.

To był chyba zły pomysł.

-Jak tam?

-Dobrze. A ty? - mruknęłam.

Chciałabym.

-Też.

-To gdzie mnie zabierasz?

One girl, two facesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz