Rozdział 13 - Przychodzę do ciebie z małą propozycją.

56 4 1
                                    

Osiemnasty grudnia. Ostatni dzień szkoły przed świętami, ale również dzień, w którym dajemy sobie prezenty. Nie wiem kto mnie wybrał, więc trochę się stresuje, zwłaszcza, że losowanie było szkolne, czyli każdy mógł Ci coś kupić. Może i fajny pomysł, ale nigdy nie wiesz kto to będzie.

-Myślisz, że spodoba mu się prezent? - zapytałam Amy.

-Jeśli srebrny Rolex mu się nie spodoba to nie jest z tej planety.

-Może i tak. Bardziej się zastanawiam, kto nam da.

-Racja. Trochę się boję - odpowiedziała i skierowałyśmy się na lekcje.

---~---

Po lunchu przyszedł czas na dawanie sobie prezentów. Jak wyszłam ze stołówki, zaczęłam szukać Jamesa. Obeszłam całą szkołę, ale nigdzie go nie było. Dlatego postanowiłam wyjść na dwór. Stał gadając z jakimiś dwoma kolesiami. Nie chciało mi się czekać, aż skończą, dlatego im to przerwałam.

-JAMES! - krzyknęłam - MOŻESZ PODEJŚĆ?

-Tak? - powiedział wzdychając i podszedł do mnie.

-Z racji, że cię wylosowałam to proszę - odpowiedziałam, starając się być miłą i podałam mu torbę z prezentem.

-Um... Dzięki - odparł, a ja odeszłam. Weszłam do budynku i udałam się pod salę lekcyjną.

-Rebecca zaczekaj - ktoś dotknął mojego ramienia. Odwróciłam się, a przed moimi oczami stał Jackson. Najprzystojniejszy chłopak z całej szkoły. Chodzi do ostatniej klasy. Każda dziewczyna marzy, by się z nim spotkać, lecz nie ja. Może i jest ładny, ale to nie mój typ. Ma blond włosy oraz niebieskie oczy. Jest trochę umięśniony, ale szału nie ma - Bo ogólnie to tobie miałem kupić prezent. Nie wiedziałem za bardzo co mogę, lecz mam nadzieję, że Ci spodoba - powiedział, dając mi upominek.

-Dzięki. Spieszę się, więc w domu zobaczę. Wieczorem napisze do ciebie, okej?

-Tak, jasne. A i jeszcze jedno - rzekł trochę zdenerwowany.

-No.

-Umówisz się ze mną? - spytał, a mnie zatkało. Dosłownie nie wiedziałam co powiedzieć.

-Nie umiem ci teraz odpowiedzieć.

-Okej. Jak się zastanowisz to daj znać.

-Spoko - powiedziałam i odeszłam.

-OMG! Czy ciebie wybrał Jackson, ten Jackson? - zapytała podekscytowana Katherine.

-Jak widać tak.

-Ale ci zazdroszczę. Mi dał Andrew.

-Nie przejmuj się. Ważne, że jednak ktoś cię wylosował.

-Może i tak. Co mamy teraz?

-Fizykę, a potem wolne.

-Oh, jak dobrze - odpowiedziała zadowolona.

---~---

Po lekcjach wróciłam do domu. Poszłam do siebie i odrobiłam lekcje, by mieć je z głowy. Następnie wyjęłam walizkę. Na spakowanie mam trzy dni, więc postanowiłam już powoli się za to brać. Weszłam do garderoby i zaczęłam przeglądać ubrania. Wybrałam dwa grube swetry: jeden był biały, drugi beżowy; trzy pary jeansów: dwie czarne, jedna granatowa; bordową bluzę i trzy sukienki. Pierwsza była czerwona, do ziemi, z długim rękawem, wyciętym dekoltem i rozcięciem na prawą nogę. Druga była czarna, do kolan, na ramiączkach bez dekoltu. Trzecia również czarna i do kolan z długim rękawem oraz dekoltem w serce. Do tego wzięłam dwa żakiety, jeden biało-czarny w kratkę, a drugi cały czarny. Kiedy miałam przygotowane rzeczy, włożyłam je do walizki. Resztę będę pakować później.

One girl, two facesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz