Osiemnasty grudnia. Ostatni dzień szkoły przed świętami, ale również dzień, w którym dajemy sobie prezenty. Nie wiem kto mnie wybrał, więc trochę się stresuje, zwłaszcza, że losowanie było szkolne, czyli każdy mógł Ci coś kupić. Może i fajny pomysł, ale nigdy nie wiesz kto to będzie.
-Myślisz, że spodoba mu się prezent? - zapytałam Amy.
-Jeśli srebrny Rolex mu się nie spodoba to nie jest z tej planety.
-Może i tak. Bardziej się zastanawiam, kto nam da.
-Racja. Trochę się boję - odpowiedziała i skierowałyśmy się na lekcje.
---~---
Po lunchu przyszedł czas na dawanie sobie prezentów. Jak wyszłam ze stołówki, zaczęłam szukać Jamesa. Obeszłam całą szkołę, ale nigdzie go nie było. Dlatego postanowiłam wyjść na dwór. Stał gadając z jakimiś dwoma kolesiami. Nie chciało mi się czekać, aż skończą, dlatego im to przerwałam.
-JAMES! - krzyknęłam - MOŻESZ PODEJŚĆ?
-Tak? - powiedział wzdychając i podszedł do mnie.
-Z racji, że cię wylosowałam to proszę - odpowiedziałam, starając się być miłą i podałam mu torbę z prezentem.
-Um... Dzięki - odparł, a ja odeszłam. Weszłam do budynku i udałam się pod salę lekcyjną.
-Rebecca zaczekaj - ktoś dotknął mojego ramienia. Odwróciłam się, a przed moimi oczami stał Jackson. Najprzystojniejszy chłopak z całej szkoły. Chodzi do ostatniej klasy. Każda dziewczyna marzy, by się z nim spotkać, lecz nie ja. Może i jest ładny, ale to nie mój typ. Ma blond włosy oraz niebieskie oczy. Jest trochę umięśniony, ale szału nie ma - Bo ogólnie to tobie miałem kupić prezent. Nie wiedziałem za bardzo co mogę, lecz mam nadzieję, że Ci spodoba - powiedział, dając mi upominek.
-Dzięki. Spieszę się, więc w domu zobaczę. Wieczorem napisze do ciebie, okej?
-Tak, jasne. A i jeszcze jedno - rzekł trochę zdenerwowany.
-No.
-Umówisz się ze mną? - spytał, a mnie zatkało. Dosłownie nie wiedziałam co powiedzieć.
-Nie umiem ci teraz odpowiedzieć.
-Okej. Jak się zastanowisz to daj znać.
-Spoko - powiedziałam i odeszłam.
-OMG! Czy ciebie wybrał Jackson, ten Jackson? - zapytała podekscytowana Katherine.
-Jak widać tak.
-Ale ci zazdroszczę. Mi dał Andrew.
-Nie przejmuj się. Ważne, że jednak ktoś cię wylosował.
-Może i tak. Co mamy teraz?
-Fizykę, a potem wolne.
-Oh, jak dobrze - odpowiedziała zadowolona.
---~---
Po lekcjach wróciłam do domu. Poszłam do siebie i odrobiłam lekcje, by mieć je z głowy. Następnie wyjęłam walizkę. Na spakowanie mam trzy dni, więc postanowiłam już powoli się za to brać. Weszłam do garderoby i zaczęłam przeglądać ubrania. Wybrałam dwa grube swetry: jeden był biały, drugi beżowy; trzy pary jeansów: dwie czarne, jedna granatowa; bordową bluzę i trzy sukienki. Pierwsza była czerwona, do ziemi, z długim rękawem, wyciętym dekoltem i rozcięciem na prawą nogę. Druga była czarna, do kolan, na ramiączkach bez dekoltu. Trzecia również czarna i do kolan z długim rękawem oraz dekoltem w serce. Do tego wzięłam dwa żakiety, jeden biało-czarny w kratkę, a drugi cały czarny. Kiedy miałam przygotowane rzeczy, włożyłam je do walizki. Resztę będę pakować później.
CZYTASZ
One girl, two faces
ActionWiodła spokojne życie, nie miała problemów, posiadała kochających przyjaciół. Lecz co się stanie kiedy pozna jego? Jak powiodą się jej dalsze losy?