Rozdział 45 - Chodziło mi o coś innego.

31 1 0
                                    

Jadłam śniadanie na moim balkonie, kiedy usłyszałam jak lew szurał pazurami po drzwiach od pokoju. W związku z tym postanowiłam wyjść z nim na spacer. Po chwili zauważyłam Zoe wraz z Natem. Dlatego do nich podeszłam.

-Cześć - rzekłam.

-O hej - przytuliła mnie brunetka - Właśnie do ciebie się wybieraliśmy.

-Naprawdę? - uniosłam brwi.

-Tak. Dzisiaj odbędzie się festiwal, więc chcieliśmy byś poszła z nami.

-Dzięki - uśmiechnęłam się - Z miłą chęcią przyjdę.

-Super. Bądź u nas o piętnastej. Do zobaczenia - oznajmił chłopak.

Również się z nimi pożegnałam i wróciłam do domu. Miałam około pięciu godzin na przygotowania. Dlatego zbytnio się nie spieszyłam. Dodatkowo przypomniałam sobie, że muszę pójść jeszcze na pocztę. Zaprowadziłam zwierzaka do mieszkania i ponownie wyszłam na dwór, kierując się w stronę urzędu. Jak zwykle na miejscu było strasznie dużo ludzi. Jednak nie zostało mi nic innego niż czekać na swoją kolei. Gdy straciłam wiarę na załatwienie sprawy, idealnie przyszedł mój czas. Podałam asystentowi okienkowemu kwit i zaczął coś pisać na komputerze. Po chwili podał mi wszystkie dokumenty. Spakowałam je do torby i wyszłam z budynku. Jak powróciłam do domu, znalazłam listy, które były do mnie, a resztę położyłam na blacie w kuchni. Następnie poszłam do pokoju i je otworzyłam. Większość z nich dotyczyła różnych ofert współpracy. Jednak ja nie była nimi zainteresowana. Na tamten moment miałam podpisaną umowę z markami Prada, YSL oraz Rolex, więc czekałam na ich wiadomość, by nagrywać nowe reklamy.

W południe zrobiłam sobie musli z owocami i zabrałam się za przygotowania do festiwalu. Najpierw zrobiłam sobie arbuzową maseczkę na twarz. Gdy ją zmyłam, wzięłam się za makijaż. Potem ubrałam się w spódnice w czarno-białą kartkę oraz taki sam top. Do tego nałożyłam czarne piętnastocentymetrowe buty za kostkę. Żeby nie zmarznąć założyłam czarną skórzaną kurtkę. Włosy wyprostowałam i zostawiłam rozpuszczone. Nie wiadomo kiedy na zegarze wybiła godzina czternasta trzydzieści. Wzięłam torebkę i wyszłam z domu, kierując się w stronę mieszkania znajomych.

-No to jestem - oznajmiłam.

-Świetnie - rzekł radośnie Will.

-Pięknie wyglądasz - odparł John.

Wiem. Z resztą jak zwykle.

-Dzięki - uśmiechnęłam się - Wiecie gdzie to jest?

-Tak. W parku - mruknęłam Sofie.

-Okej - westchnęłam. Jak każdy zszedł na dół, poszliśmy na festiwal. Tam znajdowało się już sporo ludzi. Wszędzie były porozstawiane różne stragany. Chłopaki powędrowali po coś do picia, a ja z dziewczynami zajęłyśmy wolny stolik. Cały czas słyszałam szepty, dobiegające od osób, które tam były. Niepowiem trochę źle się z tym czułam, lecz starałam się to ignorować.

-Chodźmy w coś zagrać - zaproponowała Zoe.

-Możemy - wzruszyłam ramionami i poszliśmy do pierwszego lepszego stoiska. Tam był do wygrania wielki, biały, pluszowy miś. Konkurencja polegała na tym, żeby trzema ruchami zbić wszystkie kubki, które tam stały.

-Will, wygrasz tego pluszaka dla mnie? - zapytała Amanda, robiąc słodkie oczy.

-Jasne - rzekł pewnie i poszedł do stanowiska. Po chwili udało mu się zrzucić plastikowe przedmioty - Trzymaj.

-Dziękuję - pocałowała go w policzek.

Niedobrze mi. Jest zbyt słodko.

-Ty też coś chcesz? - oznajmił Zeyden, stając koło mnie.

One girl, two facesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz