Wiedziałam, że w końcu będę musiała pójść do Zeydena. Sprawy potoczyły się za daleko. On miał kontakty, więc mógł mi w jakimś procencie pomóc.
-Okej, chyba jestem gotowa - rzekłam do siebie, po czym zeszłam na dół - Mamo, wychodzę! - rzekłam do niej.
-Dobrze. O której wrócisz? - zapytała.
-Możliwe, że jutro - oparłam.
-Jasne. Uważaj na siebie.
-Będę - przytuliłam ją - Pa - wyszłam z domu i skierowałam się w stronę domu chłopaka. Po chwili byłam już pod drzwiami.
Spokojnie. On ci pomoże. Pukaj w nie.
-Tak? - pojawił się w nich Zeyden.
-Umm... Hej - mruknęłam niepewnie.
OGARNIJ SIĘ!
-Hej.
-Masz chwilę? Nawet taką dłuższą chwilę - stwierdziłam.
-Jasne. Dzisiaj i tak nic nie robię - wzruszył ramionami - Wejdź - odsunął się na bok - Więc co się stało?
-Nie wiem nawet od czego zacząć - westchnęłam.
-Czyli to coś poważniejszego - oznajmił.
-Można tak powiedzieć.
-Okej, w takim razie chodźmy do mnie - zaczął iść na górę, a ja podążałam za nim.
Pokój był w różnych odcieniach niebieskiego. Przy prawej ścianie stało łóżko. Nad nim wisiały dwa obrazy, a po jego dwóch stronach znajdowały się małe szafki. Naprzeciwko był dość duży balkon.
Ładnie tutaj.
-Możesz gdzieś usiądź - zaśmiał się.
Właśnie, nie stój jak idiotka.
-A, no tak - siadłam na łóżku, a czarnowłosy naprzeciwko mnie. Następnie wyjęłam telefon oraz listy.
-Chcesz ze mną poczytać wspomnienia sprzed lat? - zachichotał.
-Możesz być przez chwilę poważny? - podniosłam głos - To są listy, a bardziej groźby, które dostałam od tajemniczej osoby. Nie wiem kto to jest, ale również ta osoba mnie śledzi - powiedziałam na jednym wdechu. Chłopak patrzył na mnie jakby zobaczył ducha, lecz nic nie odparł.
-Dobra. Takiego zwrotu akcji to się nie spodziewałem - rzekł zszokowany - Nawet nie wiem co powiedzieć.
Nie dziwię się.
-Od kiedy to się dzieje? - dodał po chwili.
-Jakoś od miesiąca.
-I dopiero teraz postanowiłaś się wziąć za tą sprawę!? - krzyknął, wstając z łóżka.
-Oczywiście, że nie. Jak dostałam pierwszy list poszłam z tym do Chrisa.
-Do tego twojego ochroniarza? - zaśmiał się.
-No tak.
-To fajna pomoc.
-Nie rozumiem - założyłam rękę na rękę.
-Naprawdę myślisz, że on cię będzie chronić lub złagodzi sytuację? - prychnął.
-Po to rodzice go jednak zatrudnili.
-Dostał tą pracę, ponieważ twoja mama jest w niego zapatrzona jak w obrazek. Nie ważne czy będzie dobrym, czy złym ochroniarzem i tak go nie zwolnią - odparł - Znaczy co?
CZYTASZ
One girl, two faces
ActionWiodła spokojne życie, nie miała problemów, posiadała kochających przyjaciół. Lecz co się stanie kiedy pozna jego? Jak powiodą się jej dalsze losy?