Rozdział 40 - Rozprawa sądowa.

34 1 2
                                    

Stałam przed lustrem i patrzyłam, jak wyglądam. Miałam na sobie niebieskie spodnie, tego samego koloru bluzkę z wyciętym dekoltem, dwa rozmiary większy żakiet oraz piętnastocentymetrowe szpilki. Włosy związałam w wysokiego koka. Nie malowałam się zbytnio. Na oczach zrobiłam kreski, a usta pomalowałam na bordowo. Na koniec popsikałam się perfumami Si. Wzięłam kluczyki od mojego samochodu i zeszłam na dół. Tam czekali na mnie przyjaciele.

-Jak tam? - zapytali.

-Nie zbyt dobrze - odparłam - Trochę się stresuję.

-Spokojnie, nie jesteś sama - zabrał głos Ethan.

-Idziemy? - rzekła Katherine.

-Tak - westchnęłam. Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się do auta. Wsiedliśmy do środka, zapięliśmy pasy i zaczęłam jechać w stronę sądu. Nadszedł dzień, w którym była rozprawa Megan. Nie miałam innego wyboru i musiałam zeznawać. Nigdy nie przypuszczałam, iż kiedyś tak się stanie. Ze szpitala wyszłam dopiero tydzień temu, więc dopiero w tym dniu mogła się odbyć. Tak się denerwowałam, że nie wiem nawet, jak prowadziłam pojazd. Na szczęście droga minęła bezproblemowo. Postępowanie karne było za pół godziny, więc mieliśmy jeszcze trochę czasu.

Weszliśmy do środka i zaczęliśmy kierować się pod wskazaną salę. Przed nią stał już mój prawnik, Christian. Przywitaliśmy się z nim. Następnie wraz z Katherine poszłyśmy sobie kupić kawę. Z każdą minutą stresowałam się coraz bardziej. Bo wierzcie, że zeznawać na przyjaciółkę nie było wcale łatwo. Gdy wróciłyśmy, brunetka już się pojawiła. Na rękach miała kajdanki. Obok niej stało dwóch ochroniarzy.

-Sprawa oskarżonej Megan Powell - zawołał nas protokolant, a my weszliśmy do środka. Moi przyjaciele usiedli na miejscach przeznaczonych dla publiczności. Ja wraz z adwokatem zajęliśmy wyznaczone krzesła po prawej stronie od sędziego, dziewczyna znajdowała się naprzeciwko mnie.

-Poproszę o zabranie głosu Rebecce Shelley - zwrócił się do mnie sędzia. Wstałam i podeszłam do barierek, oczekując na pytania - Opowiedz wszystko od początku.

-Otóż z Megan przyjaźniłyśmy się od przedszkola. Zawsze byłyśmy razem, lecz odwróciła się ode mnie. Nie chciała rozmawiać i nigdzie razem nie wychodziłyśmy. Pewnego dnia dostałam list, w którym ktoś mi groził. Nie zgłaszałam tego, ponieważ myślałam, że to samo przejdzie. Jednak się myliłam. One się nasiliły - odrzekłam.

-Wysoki Sądzie, oskarżona oprócz tego śledziła poszkodowaną. Wysyłała jej zdjęcia, gdy była na spacerze, podglądała panią Rebece - zabrał głos Christian.

-Kontynuuj - spojrzał na mnie.

-Około dwóch, trzech tygodni temu, kiedy poszłam do sklepu, zostałam porwana przez jednego z jej pracowników. Związali mnie i wywieźli do opuszczonego budynku. Byłam przez nich bita, cięta - w tym momencie łza poleciała mi po policzku.

-Czy w porwaniu uczestniczył Jackson Collberg? - zapytał.

-Tak - potwierdziłam.

-Wie Pani co się z nim dzieje? - dopytywał.

-Niestety nie - odparłam.

-Dobrze. A kto Panią uwolnił?

-Wysoki Sądzie, moja klientka była prawie nieprzytomna. Z tej sytuacji niewiele pamięta. Jednak z tego, co mi wiadomo, uczynił to Zeyden Evans - stwierdził prawnik.

-Jeszcze jego mi tu brakowało. Czy on musi być wszędzie? - usłyszałam szept sędziego.

No proszę, każdy już go zna. Ciekawe, czy zdaje sobie sprawę, jaki jest popularny.

One girl, two facesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz