Rozdział 5 - Co on takiego zrobił, że każdy omija go szerokim łukiem?

133 10 98
                                    

-Jaki on? - zapytałam.

-Nie wiesz? - spytała zszokowana.

-No gdybym wiedziała to bym chyba nie pytała.

-Zeyden Evans - odpowiedziała.

-Kto? - zapytał Ethan.

-To był Zeyden Evans. Najgroźniejszy chłopak w tym mieście. Każdy się go boi i wie, że z nim zadzierać nie można. Kto to zrobił albo tego żałuję albo... - zawahała się.

-Albo? - pośpieszałam blondynkę.

-Albo nie żyje - powiedziała ze smutkiem, a ja przełknęłam głośno ślinę.

-Co on takiego zrobił, że każdy omija go szerokim łukiem?

-Z tego co mi wiadomo to jak miał siedemnaście lat pobił śmiertelnie jednego ucznia. Przyczyna do dziś nie jest podana. Jego rodzice zostali przekupieni dlatego nie wnieśli sprawy do sądu. Na chwilę obecną zabił około stu osób, a prawie dwieście pobił.

-Ile on ma lat? - rzekła Megan.

-My mamy osiemnaście, a on jest o cztery lata starszy to około dwudziestu dwóch.

-Okej. Ale co on robił pod moim domem? - zapytałam.

-Tego do końca nie wiem, lecz słyszałam, że u innych ludzi też był. To musi coś znaczyć.

---~---

Następny dzień rozpoczął się dobrze. O dziwo wstałam wyspana. Ubrałam się, zjadłam śniadanie i poszłam do szkoły.

-Jak tam? - zapytała Amy, gdy mnie zobaczyła przed budynkiem.

-Dobrze - odpowiedziałam.

-Znowu był pod twoim mieszkaniem?

-Na szczęście nie - odparłam - Co teraz mamy?

-Wf - odparła zadowolona.

-No nie. Ja nie ćwiczę.

Gdy weszłyśmy do szatni Amy zaczęła się przebierać, a ja jej dotrzymywałam towarzystwa. Następnie poszłyśmy na salę gimnstyczną.

-Kto nie ćwiczy? - zapytał Pan na zbiórce.

-Ja - odpowiedziałam i podniosłam rękę. Jak się okazało jako jedna nie ćwiczyłam, ale za bardzo mi to nie przeszkadzało.

-Oczywiście, panna Rebecca. Jak zwykle - rzekł zirytowany, a ja się uśmiechnęłam.

-No tak to już jest, proszę pana - odparłam, dając nacisk na proszę pana.

-Na ławkę - rozkazał.

-Jasne.

Oczywiście się go nie posłuchałam i usiadłam na materacach. Nasza sala gimnastyczna jest dość duża. Często odbywają się tutaj zawody sportowe. A nasz wuefista, pan Ian, nie powiem dobrze uczy. Jest również obiektem westchnień każdej dziewczyny. Ma trzydzieści lat, wysoki, wysportowany, lecz ja do tych wszystkich się nie zaliczam, to nie mój typ. Ale wracając do wf. Osobiście nie lubię tego przedmiotu, dlatego też za często nie ćwiczę. Myślę, że każdy jest do tego przyzwyczajony.

-Powód nie ćwiczenia - powiedział Ian, kiedy do mnie podszedł.

-Brak stroju - odparłam obojętnie.

-Kiedy zaczniesz ćwiczyć?

-Nie prędko.

-Okej. A czemu nie chcesz ćwiczyć? - rzekł i zaczął się niebezpiecznie do mnie przybliżać.

One girl, two facesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz