Rozdział 16 - Do łóżka dostaniesz jak wrócisz do Lynwood.

53 4 0
                                    

-Wstawaj - obudził mnie Chris.

-Już. Chwila - odpowiedziałam.

-Śniadanie czeka na stole. Zaraz wystygnie.

-To przynieś mi do łóżka - nakryłam się kołdrą.

-Do łóżka dostaniesz jak wrócisz do Lynwood - ściągnął ją.

-Ugh... Idę - warknęłam.

Wstałam i poszłam do łazienki. Trochę się umyłam. Następnie podeszłam do szafy. Wybrałam czarne spodnie, pasek od Diora i kremową bluzkę z bufiastymi, długimi rękawami. Do tego czarne, siedmiocentymetrowe szpilki. Nie malowałam się zbytnio. Na oczach zrobiłam czarną kreskę eyelinerem, nałożyłam rozświetlacz, a na usta błyszczyk. Następnie zeszłam dół do jadalni. Przywitałam się ze wszystkimi i zajęłam miejsce. Zrobiłam sobie kanapkę oraz nałożyłam na talerz sałatkę warzywną.

-Podobały ci się święta Rebecco? - zapytał wujek Michael.

-Tak, oczywiście. Było nawet spoko - odpowiedziałam, jedząc śniadanie.

-Masz jakieś plany na Sylwestra? - odparła z zaciekawieniem ciocia Layla.

-Może pójdę na imprezę, ale jeszcze nie jestem pewna.

-Proste, że idziesz. W domu będziesz siedzieć? Proszę cię. Jesteś młoda. Powinnaś korzystać z życia - rzekła mama.

-Ktoś z twojej szkoły organizuje? - zapytała babcia.

-Tak, ale przeważnie jest więc osób niż mojej szkoły. Okoliczni również przychodzą - oznajmiłam.

-To moim zdaniem jak najbardziej powinnaś pójść. Nie widzę żadnych przeszkód, które by ci to uniemożliwiały.

-Mogę iść. Nie ma problemu. Tylko muszę kupić sukienkę - wzruszyłam ramionami.

-Dam ci pieniądze i pojedziesz na zakupy - odparł tata.

-Okej. O której mamy samolot?

-O piętnastej. Możesz iść się pakować - odpowiedziała mama.

-Dobra. Dzięki za śniadanie. Idę na górę - wstałam od stołu.

-Pomogę ci - orzekł Alan.

-Oki. Chodź - wyszliśmy z jadalni i poszliśmy do pokoju. Wyjęłam walizki z szafy. Zaczęłam do niej chować ubrania, a kuzyn mi je podawał. W takim tempie to w ciągu godziny byłam spakowana - Wszystko zrobione, więc teraz można odpoczywać - w tym samym czasie ktoś zapukał do drzwi - Proszę.

-Spakowana? - do pokoju weszła ciocia Lucy.

-Myślę, że tak.

-To dobrze. Masz - podała mi kluczyki do jej samochodu - Możecie sobie pojechać do miasta, ale na dwunastą macie być.

-Okej. Dlaczego dajesz je mi, a nie Alanowi? - zapytałam zdziwiona.

-Ponieważ ten melepeta po raz czwarty nie zdał.

-Na serio? - zaśmiałam się.

-Tak, na serio.

-Następnym razem mi się uda - rzekł oburzony chłopak.

-Jasne - odpowiedziałyśmy razem.

-Idziemy? - zapytał.

-Tak - wstaliśmy i skierowaliśmy się do pojazdu. Otworzyłam je i wsiedliśmy - Pasy - powiedziałam do chłopaka.

-Po co?

-Pasy - warknęłam.

-Ugh... No dobra - przewrócił oczami, ale je zapiął. Gdy to zrobił, zaczęłam jechać w stronę centrum. Jak dojechaliśmy znalazłam jakieś wolne miejsce i zaparkowałam - Gdzie idziemy? - zapytał, wysiadając z auta.

One girl, two facesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz