-Jak zwykle się spóźnimy - rzekła zirytowana mama.
-Nie denerwuj się. Poza tym jedziemy samochodem - powiedział tata.
-Ale do schroniska nie zdążymy. REBECCA! CHODŹ JUŻ!
-IDĘ! - krzyknęłam i zeszłam na dół z walizką.
-Dłużej się nie dało? - zapytała sarkastycznie.
-Dało, ale oszczędziłam Ci to.
-Nie... - zaczęła.
-Dorothy, daj już spokój - przerwał jej rodziciel.
-Dobrze, już nic nie mówię - podniosła ręce do góry.
-A w ogóle to po co tam jedziemy? - zapytałam, wychodząc z domu.
-Zobaczysz - rzekł tata i zaczął pakować walizki do bagażnika - Wszyscy wszystko mają?
-Tak - oznajmiłam. Następnie postanowiłam włączyć muzykę. Wyjęłam z torebki słuchawki oraz telefon, na którym puściłam swoją ulubioną playlistę.
-Co tak cicho siedzisz? - zapytali rodzice.
-Co? - wyjęłam z uszu słuchawki.
-Nie co, tylko słucham - upomniała mnie mama, a na przewróciłam oczami.
-Słucham?
-Opowiedz coś może - zaproponował tata.
-Mogę, ale nie mam co.
-Ciężko w szkole?
-Trochę tak. Robią niezapowiedziane kartkówki, pytają.
-Kto robi? - przyczepiła się mama.
-Nauczyciele - przewróciłam oczami.
-To trzeba konkretniej mówić. Jak tak będziesz rozmawiać to nikt cię nie zrozumie.
-Bo w biznesie to bardzo ważne - powiedziałam, krzywo się uśmiechając.
-Dokładnie tak.
-Kochanie, co ty się tak na nasze dziecko dzisiaj uwzięłaś? - rzekł ojciec.
-Nie rozumiem o co ci chodzi. Po prostu uczę ją kultury - wzruszyła ramionami.
Żebym ci wstydu nie narobiła.
-Ile jeszcze będziemy tam jechać? - zapytałam znudzona.
-Około piętnaście minut.
-Oki - ponownie włączyłam muzykę i zamknęłam oczy.
-Jesteśmy na miejscu - oznajmiła mama.
-Po co przyjechaliśmy do schroniska? - odparłam zdziwiona.
-Zaraz się przekonasz - mruknęła, wchodząc do środka - Dzień dobry. Byliśmy umówieni z właścicielem - powiedziała do recepcjonistki.
-Na jakie nazwisko?
-Shelley.
-Tak, zgadza się. Szef za chwilę przyjdzie.
-Dorothy, Peter, jak miło was widzieć - przywitał się mężczyzna.
-Witaj Aiden - odpowiedzieli.
-A ty jesteś pewnie Rebecca - zwrócił się do mnie.
-Jak najbardziej - starałam się wyglądać na miłą.
-Dobrze, to może przejdźmy do konkretów. Zapraszam za mną - rzekł i zaczął gdzieś iść, a my za nim. Otworzył drzwi do pomieszczenia i weszliśmy do niego. Na środku stała ogromną klatka, która była zasłonięta czarnym materiałem.
CZYTASZ
One girl, two faces
ActionWiodła spokojne życie, nie miała problemów, posiadała kochających przyjaciół. Lecz co się stanie kiedy pozna jego? Jak powiodą się jej dalsze losy?