-Hej - rzekł Zeyden.
-Witam - odpowiedziałam.
-Fajnie, że zgodziłaś się spotkać - mruknął.
-Nie ma problemu. I tak nie mam co robić - wzruszyłam ramionami - W szkole są teraz matury, więc mamy kilka dni wolnego.
-John aktualnie je pisze.
A no, faktycznie. To on jeszcze żyje? Chociaż pewnie tak, ale zapomniałam o nim.
-To fajnie - westchnęłam - Co robimy?
-Nie mam pojęcia.
-Yhymm... Na szczęście ja mam - odparłam z uśmiechem.
-Już się boję - zaśmiał się - Ale mów.
-Pojedziemy na zakupy - klasnęłam.
-O nie, nie. Nie ma takiej mowy.
-Dlaczego? - zapytałam smutna.
-Nie zamierzam latać za tobą z siatami w ręce jak jakiś pantofel - burknął.
-Bez przesady. Tobie też coś kupimy. Poza tym nigdy ze mną ich nie robiłeś, więc nic nie wiesz.
-Wy wszystkie jesteście takie same - mruknął. Aha, no świetnie. Wrzucamy wszystkich do tego samego wora. Zawsze to ja byłam osobą, która jako pierwsza zaczynała mieć już dosyć.
Oj no weź. Zgódź się.
-No proszę - intensywnie się na niego spojrzałam - Co ci szkodzi?
-Nie.
-Pan maruda i niszczyciel zabawy - powiedziałam pod nosem.
-Jak przykro. Niestety musisz się z tym faktem jakoś pogodzić - odparł.
-A resztą, co ja się będę prosić. Idę. Pa - wzruszyłam ramionami i zaczęłam iść w stronę domu. Sama sobie mogłam poradzić. Miałam także inne rzeczy do zrobienia, na przykład dokończyć oglądanie filmu. Spotkanie z nim nie było też jakąś wielką atrakcją.
-No dobra. Zgadzam się - westchnął.
-Na prawdę? - w szybkim tempie odwróciłam się w jego stronę.
-Tak, pojedziemy na zakupy - odrzekł, a ja podbiegłam do niego i go przytuliłam.
-Jej! Dziękuję - mruknęłam szczęśliwa. Następnie skierowaliśmy się w stronę samochodu czarnowłosego. Wsiedliśmy do środka i pojechaliśmy do galerii. O dziwo, było w niej niesłychanie dużo ludzi. Chłopak zaparkował w wolnym miejscu.
-Gdzie najpierw idziemy? - zapytał.
-Może Crop - zaproponowałam.
-Na serio? - zdziwił się.
-Nie rozumiem.
-Myślałem, że wybierzesz Sinsay. Przecież to takie dziewczęce - zaśmiał się.
-Niestety muszę cię rozczarować. Poza tym naprawdę sądziłeś, iż tak perełki kupuję w jakimś sklepie gdzie róż jest numerem jeden? - zachichotałam, wskazując na swój strój.
-Wszystko jest możliwe - wzruszył ramionami.
-Oj już dobra, dobra. Nie gadaj tylko chodź - zaczęłam kierować się w stronę drzwi wejściowych. Po chwili czarnowłosy poszedł moimi śladami. Weszliśmy do środka i ruszyliśmy do pierwszego butiku. Od początku wiedziałam, że to będzie idealny wybór. Znalazłam dziesięć ślicznych ubrań, z czego osiem było w dobrym rozmiarze.
-Chcesz kupić te rzeczy? - rzekł Zeyden, wchodząc do przymierzalni.
-Raczej tak - pokiwałam głową.
![](https://img.wattpad.com/cover/239255025-288-k890704.jpg)
CZYTASZ
One girl, two faces
ActionWiodła spokojne życie, nie miała problemów, posiadała kochających przyjaciół. Lecz co się stanie kiedy pozna jego? Jak powiodą się jej dalsze losy?