Rozdział 8 - Skąd masz mój numer?

88 8 22
                                    

-Uważaj jak chodzisz - warknęłam do jakiegoś chłopaka, który prawie rozlał mi kawę.

-Przepraszam - rzekł smutny.

-Zejdź mi z oczu - jak powiedziałam tak zrobił. Kiedy sobie już poszedł, ja skierowałam się do przyjaciół - Dzieciarnia.

-Bez przesady. Dzieci są fajne - odparła Amy.

-Tak, bardzo - odpowiedziałam sarkastycznie - Co robicie po lekcjach?

-A co? - zapytał Tom.

-Muszę kupić coś do jedzenia, a nie chce iść sama. Ktoś chętny?

-Niestety nie - odpowiedzieli chórem.

-Ale z was przyjaciele. Dzięki - odrzekłam sarkastycznie.

-Ja idę do fryzjera. Ja na paznokcie. Muszę pomóc moim rodzicom... - każdy zaczął wymieniać jakie rzeczy mają dzisiaj do zrobienia.

-Dobra. Nie tłumaczcie się. Nie to nie. Zrozumiałam.

-Okej - odpowiedziała Megan i w tym samym czasie zadzwonił dzwonek na lekcje.

Dzisiaj jest piątek, czyli mam tylko cztery lekcje. Jak się skończyły, poszłam do domu odnieść rzeczy, a następnie skierowałam się do sklepu. W domu zrobiłam listę co kupić, więc miałam ułatwione zadanie.

-Czemu to musi być tak wysoko? - powiedziałam do siebie, próbując dosięgnąć olej.

-Hej, pomóc? - zapytał John.

-O hej. Jakbyś mógł - odpowiedziałam, a on sięgnął na półkę i zdjął ciecz.

-Proszę - powiedział, podając mi go.

-Dzięki. Jak tam?

-Dobrze. Znów Zeyden czegoś chciał, więc jestem.

-Może się przeprowadź. Będziesz miał bliżej - zachichotałam.

-Wiem. Myślałem nad tym. Postanowiłem napisać egzaminy i w wakacje się tu przeprowadzić. Jakieś mieszkania na wynajem powinny być.

-Napewno są, tylko musisz poszukać.

-JOHN! DO CHOLERY JASNEJ! GDZIE JESTEŚ!? - krzyknęła jakaś dziewczyna.

-Czy oni wszyscy muszą nam przerywać? - zapytał.

-Najwidoczniej tak - opowiedziałam.

-Tutaj jesteś - powiedziała ta sama dziewczyna i wyszła zza rogu. Nie powiem, była ładna. Miała czarne włosy sięgające do ucha, żółto-pomarańczowe oczy i talię osy. Nie była za wysoka. Miała może z 1,65 m - Ja cię szukam, a ty rozmawiasz z... - tutaj się zatrzymała i przeskanowała mnie wzrokiem. Od razu zobaczyłam, że nie była zadowolona faktem, iż rozmawiam z Johnem.

-Stało się coś? - zapytał John.

-Musimy iść. Rozmowę potem dokończysz. Chodź.

-Przepraszam - zwrócił się do mnie.

-Spoko. Pa - odpowiedziałam.

-Pa - odpowiedział i poszedł za dziewczyną.

Ciekawe kim była ta dziewczyna.

Gdy oni wyszli, ja poszłam do kasy. Zapłaciłam i udałam się do domu. Tam rozpakowałam zakupy. Następnie zrobiłam coś do jedzenia. Tym razem postawiłam gofry. Po pół godzinie posiłek był gotowy. Skierowałam się do salonu. Włączyłam telewizję i oglądając jakąś komedie, jadłam gofry. Jak zjadłam odstawiłam naczynie do zmywarki i poszłam do swojego pokoju. Nie długo mam sprawdzian z biologi, więc uznałam, że warto by się na niego pouczyć.

One girl, two facesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz