Rozdział 21 - A co mogę robić w poniedziałek wieczorem?

49 3 5
                                    

Następnego dnia obudziłam się niezbyt wyspana. Przez całą noc myślałam o moim spotkaniu z Johnem. Wiem, że muszę mu wytłumaczyć parę kwestii, ale to on najpierw powinien mi się usprawiedliwić, dlaczego się nie odzywał przez tydzień. Niechętnie wstałam i poszłam do łazienki. Tam się umyłam, ubrałam oraz pomalowałam. Z racji, że z chłopakiem spotykam się o szesnastej, a jest dziesiąta to mam jeszcze sześć godzin wolnego. Gotowa zeszłam na dół zrobić sobie śniadanie.

-Dzień dobry - powiedziałam do rodziców.

-Dzień dobry - odpowiedzieli - Jak się spało?

-Dobrze.

-Masz jakieś plany na dziś? 

-A co? Jedziemy gdzieś?

-Nie, może za kilka tygodni. Pytamy tak po prostu.

-Aha. To spotykam się z kolegą - odrzekłam, robiąc sobie kanapki i herbatę.

-Z Johnem? - zapytała mama.

-Tak.

-To fajnie.

-Ta... - mruknęłam. 

-O której?

-O szesnastej.

-Spoko.

Po skończonej rozmowie wzięłam jedzenie i poszłam na górę. Tam włączyłam film na komputerze. Oglądając go, jadłam śniadanie. Gdy zjadłam postanowiłam się trochę pouczyć geografii oraz matematyki. Tak naprawdę dzięki korepetycjom z gegry coraz lepiej mi idzie, ale zawsze wolałam sobie przypomnieć. Po około dwóch godzinach przyszła do mnie Katherine. Trochę pogadałyśmy, pośmiałyśmy się i takie tam. Dziewczyna została jeszcze na obiad, lecz później musiała już iść. Następnie postanowiłam się pomalować oraz ubrać w porządniejsze rzeczy, ponieważ za dwie godziny miałam się spotkać z Johnem. Postawiłam na czarne spodnie i czerwoną bluzkę z lekkim dekoltem. Do tego czarne szpilki. Na oczach zrobiłam kreski, podkreśliłam trochę kości policzkowe. Usta pomalowałam na czerwono. Uczesałam się jeszcze w dwa wysokie warkocze. Ostatnio jakoś spodobała mi ta fryzura. Tak gotowa zeszłam na dół i wyszłam z domu. Jak zbliżałam się do parku, przy wejściu zobaczyłam chłopaka, dlatego też podeszłam do niego.

-Hej John - przywitałam się z nim.

-Hej. Dzięki, że przyszłaś.

-Spoko - odrzekłam z uśmiechem. 

-Więc tak, może zacznę od siebie.

-Tak by było najlepiej.

-Ogólnie to przepraszam, że się nie odzywałem przez. Na swoje usprawiedliwienie mam to, iż uczyłem się do egzaminów, które są za tydzień. Po za tym pokłóciłem się trochę z Zeydenem i mam przez to małe problemy. Mam nadzieję, że się nie bardzo gniewasz i mi wybaczysz. Chciałbym żeby było tak jak kiedyś.

-Um... Jakby nie jestem zła, a bardziej smutna, że mi o tym wcześniej nie powiedziałeś. Natomiast jeśli chodzi o to moje wczorajsze nocowanie u was to nie wiem za bardzo co powiedzieć. Zoe zaproponowała mi to i nie przyjmowała od mowy, więc się zgodziłam. Jednak jak widzę przysporzyłam wam więcej problemów.

-Trochę tak, ale spodziewałem się czegoś gorszego. W sensie Zeyden nakrzyczał na nią i to bardzo, lecz ona się tym wcale nie przejęła, a nawet poinformowała go, że będziesz częściej przychodzisz niż mu się zdaje.

-Naprawdę? - zaśmiałam się.

-Tak - odparł i w tym momencie zadzwonił mu telefon.

-Odbierz - powiedziałam.

One girl, two facesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz