Rozdział 22

156 10 9
                                    

Zielonooka siedziała przy toaletce i kończyła szykować się do wyjścia. Patrzyła w swoje odbicie i pogardzała osobą, którą tam widziała. Odczłowieczoną i upokorzoną. A nade wszystko samotną. I głupio powracającą do tamtych dni. Dziś znowu śnił jej się dach szkoły. To głupie. Nie powinna o tym myśleć. Minęło w końcu siedem lat...

~~~

Wszystko szło zgodnie z planem Sasuke. To nie oznacza, że było łatwo. Większość ludzi przyjęła to dosyć naturalnie. Przystojny, bogaty dzieciak i ładna dziewczyna. Nie było się czym dziwić. Ich jednak przekonywać nie musiała. Problemem byli jej bliscy. Dwoje już przekonała i zraniła. Następnym zszokowanym był Kakashi. 

-Nie miałem pojęcia, że się spotykacie... - powiedział szczerze zdziwiony, gdy któregoś dnia Sasuke kazał jej przyprowadzić się do domu. Wszystko miało być tak jak w normalnym związku. Przecież to naturalne, że chłopak odwiedza dziewczynę w jej domu. Kakashi był zaskoczony, to prawda. Nie wiedziała jednak co o tym myśli. Był zaniepokojony, zniesmaczony? Chyba nie. Nic nie podejrzewał. Wiedziała jednak, że musi być maksymalnie ostrożna. Nikt nie znał jej lepiej. W końcu to on ją wychował. Udało jej się jednak sztucznie uśmiechać. Zbyt sztucznie. Gdy Uchiha wyszedł zadowolony, Kakashi patrzył na nią uważnie. 

-Coś jest nie tak? - spytał

-Nie, dlaczego?

-Widziałem, że jesteś spięta. 

Cholera. Jest zbyt spostrzegawczy. 

Musiała coś wymyślić. I to szybko zanim cisza panująca w pomieszczeniu ją zdradzi. Westchnęła. 

-No ok... Przed tobą nic się nie ukryje. - powiedziała niby to zrezygnowanym głosem. Usiadła na kanapie i spojrzała na stryja niepewnie. -Bałam się jak zareagujesz na nasz związek... Z końcu to syn twojego szefa...

-O to się martwiłaś? - spytał podejrzliwie. Potwierdziła skinieniem głowy. Widocznie przyjął to tłumaczenie. - Głuptas. - powiedział lekko targając jej włosy. -Jestem twoim opiekunem, ale nie mam prawa nakazywać ci kogo możesz widywać a kogo nie. Niezależnie od tego jak jestem z tą osobą powiązany. Jedyne na czym mi zależy to twoje szczęście. - dodał i pocałował ją w czoło. 

Gdybyś tylko wiedział...

Udało się. Kakashi był przekonany. Jeden mniej. 

~~~

Patrzyła nadal w lustro i nie zorientowała się, że nie jest sama w pokoju. W końcu usłyszała delikatne słowa pokojówki. 

-Proszę Pani? Pani Uchiha czy wszystko w porządku? - pytała kobieta zaniepokojona tym, że brązowowłosa nie reaguje. Wystarczyło jej jednak przypomnieć kim teraz była by przywołać ją do rzeczywistości. 

-Tak, wybacz. Zamyśliłam się. Coś się stało? -spytała udając, że wszystko jest w porządku. 

-Pani teść prosi panią i pani męża do gabinetu, ale nie wiem po co. Kazano mi to przekazać. - powiedziała kobieta. Pokiwała głową, że rozumie. 

- Dobrze, już idę. I poinformuj... mojego męża. 

Kobieta skinęła i oddaliła się a wzrok Karen powrócił do jej odbicia w lustrze. Kogo tam widziała? Już nie była Karen Hatake. Była Karen Uchiha. Kiedyś taka wizja by jej nie przeszkadzała. Teraz było to idealnym podsumowaniem jej koszmaru. Była żoną brata mężczyzny, którego kochała. Nie potrafiła się nawet śmiać z tego żartu od losu. 

~~~

Wraz z mijającym czasem żelazny uścisk w jakim trzymał ją Sasuke coraz bardziej zacieśniał się wokół jej szyi. Stał nad nią jak kat. Minęły trzy lata odkąd tkwiła w tym udawanym związku. Była na drugim roku studiów i udawało jej się spotykać z brunetem jak najrzadziej. Nie zawsze jednak mogła wymówić się nauką. Szczególnie, gdy w grę wchodziło spotkanie z Fugaku. Był zachwycony ich związkiem. Jako druga osoba. Pierwszą był oczywiście jego młodszy syn. Pewnego wieczoru siedzieli w ich domu przy kolacji.  Za każdym razem, gdy tam była, szukała jakiegokolwiek śladu Itachiego. Jego samego nie było tam od dawna. Tuż po ukończeniu szkoły wyjechał z Japonii. Studiował w Wielkiej Brytanii i nie odwiedzał rodziny. Po co miałby to robić? Musiałby słuchać od ojca o jej związku z Sasuke. Musiałby ją widywać, a to zapewne byłoby dla niego nie do zniesienia. 

W sidłach uczuciaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz