Widział jak Sasuke pospiesznie wchodzi do środka. Po drodze ledwo go dogonił. Zastanawiał się od jak dawna spotyka się z Madarą. Z resztą to nie miało znaczenia. Ważne było tylko to, że powoli stracił obu swoich synów. Był zły na siebie. Mógł wcześniej zauważyć co się dzieje. Myślał, że Itachi pospiesznie podjął decyzję o studiach za granicą bo kierowała nim ambicja i chęć zaimponowania mu. Myślał, że nie wracał bo chciał pokazać, że jest najlepszy w jak najkrótszym czasie. Tymczasem on uciekł ze złamanym sercem. Nie chciał sobie wyobrażać co przeżywał. I to z winy swojego rodzonego brata. Różne myśli krążyły po głowie Fugaku, gdy obserwował budynek. Czy zrobił coś źle? Dlaczego jego syn stał się kimś takim? Po śmierci ich matki nie było łatwo, ale naprawdę starał się traktować ich dobrze i przede wszystkim w taki sam sposób. Oczywiście bardziej skupiał się na Itachim w niektórych momentach, bo wymagał od niego więcej jako od starszego. Może to był błąd? Może nie powinien traktować Sasuke z pobłażaniem? Przecież dzielił ich tylko rok. Jednak charakter Itachiego sprawiał, że wydawał się o wiele starszy. Westchnął głośno. Zawiódł jako rodzic. Wiedział to. To przez niego Sasuke stał się koszmarem dla swojego brata i przede wszystkim dla Karen... Serce bolało go na myśl o tej dziewczynie. Przez te wszystkie lata był ślepy na jej cierpienia. Uważał, że jej chłodne zachowanie wynikało po prostu z jej charakteru, który odziedziczyła po ojcu. Swoją matkę przypominała mu przede wszystkim wyglądem. Nie widział w niej tryskającego szczęściem temperamentu Riny. A może jednak taka właśnie była? Dopóki Sasuke nie odebrał jej wszelkich powodów by być szczęśliwą... Dlaczego jego rodzina sprowadzała nieszczęście na Bogu ducha winne kobiety? Myślałby o tym dalej, ale widział, że Sasuke i Madara wyszli na zewnątrz. Z ostrożności jeszcze bardziej ukrył się za rogiem. Nie mógł dostrzec ich twarzy ani tym bardziej usłyszeć słów, ale postura jego syna mówiła mu, że się czegoś boi. Pewnie utraty Karen. Widocznie przyszedł do Madary po pomoc. Ale co on mógłby zrobić? I przede wszystkim jaki miałby w tym cel? Znał go zbyt dobrze by chociaż podejrzewać go o bezinteresowność. Powoli przypominał sobie wszystko co związane było z Madarą i jego zainteresowaniem tą dziewczyną. Miał pewne podejrzenia, ale nie chciał by były one prawdziwe. To byłoby zbyt wiele nieszczęścia dla jednej osoby. Nie zasługiwała na to. I jeśli jest tak jak myśli to nie dopuści do tego. Za nic. Nie mógłby spojrzeć w twarz swojej przyjaciółce, gdy już odejdzie z tego świata. Choć nie miał pewności, że trafi tam gdzie ona. Szczerze w to wątpił.
Sasuke wsiadł do auta i odjechał a Madara patrzył za nim. Miał wrażenie, że się uśmiecha w ten swój perfidny sposób. Postanowił zrobić to co powinien. Zaczął iść w jego kierunku. Po jakimś czasie został zauważony.
-Proszę, proszę. W ostatnich dniach cała rodzina mnie odwiedza. Czym zasłużyłem na ten zaszczyt?-spytał na pozór lekko, ale widać było, że jest niemile zaskoczony tą wizytą.
-Przyszedłem ci pogratulować. Po raz kolejny udało ci się namieszać w życiu naszej rodziny. Brawo.-powiedział i zmierzył go zimnym spojrzeniem.
-Przeceniasz mój wkład. To wszystko to zasługa twoich dzieci.-odparł i wcale nie krył zadowolenia, że może mu tak dogryźć i jeszcze ma co do tego rację. Wiedział, że go tym zrani.
-Skoro tak to po co się mieszasz? O co ci chodzi?
Madara nie kwapił się do odpowiedzi. Przybrał minę w stylu "nic ci do tego".
-Nie zbliżysz się do tej dziewczyny.-powiedział pewnie. Madara spojrzał na niego zdziwiony. Myślał, że się nie domyśli.
-Skąd ta pewność?
-Ona kocha Itachiego. Nie spojrzy na ciebie. Tak samo jak Rina.
Młodszy Uchiha zagryzł zęby. Co on niby wie?! Myśli, że wie wszystko o Rinie? Nie ma pojęcia co ich łączyło!
CZYTASZ
W sidłach uczucia
FanfictionHistoria wymyślonej przeze mnie bohaterki i postaci z Naruto w szkolnym uniwersum... I nie tylko ;)