Rozdział 33

129 15 5
                                    

Na kolację nie zeszli. Tak jak chciał. Na śniadanie już musieli. Fugaku wypytywał jak jej minął tydzień a ona starała się odpowiadać tak entuzjastycznie jak tylko potrafiła. Patrząc z boku można by powiedzieć - istna rodzinna sielanka. Jedli, gdy nagle zadzwonił jej telefon. Przeprosiła na chwilę i odeszła.

-Kakashi? Miałam do ciebie dzwonić po śniadaniu.

-Wybacz, że przeszkadzam, ale lepiej żebyś wiedziała wcześniej. Nie będę mógł pojechać...-powiedział. Skłamałaby, gdyby powiedziała, że nie zrobiło jej się ani trochę przykro. Zawsze jeździli tam razem. -Przepraszam... 

-Nie ma sprawy.-zapewniła. -Pewnie masz dużo na głowie. Rozumiem.

-Żebyś wiedziała... Do wczoraj wszystko było w porządku. Dzisiaj się okazało, że wszystko stanęło. Nadal próbuję to ogarnąć... 

-Spokojnie zajmij się pracą. Pojadę sama. Najwyżej skoczymy tam we dwójkę innym razem. -powiedziała uspokajając jego wyrzuty sumienia. Podziękował za to, że rozumie i się rozłączyli. Po namyśle stwierdziła, że może to i dobrze. Nie żeby nie chciała spędzać czasu ze stryjem, ale tak przynajmniej będzie mogła swobodnie porozmawiać z rodzicami. Wyżalić się. Wróciła do stołu. Itachi patrzył w telefon i wydawał się być bardzo zadowolony. Odłożył go i jadł dalej. Wolała nie wiedzieć co było powodem jego dobrego nastroju. 

-Muszę się zbierać. Kakashi nie może ze mną jechać, więc nie muszę czekać.-powiedziała wstając. 

-Tak, masz przed sobą długą drogę... Na pewno nie chcesz żeby szofer prowadził?-spytał Fugaku. 

-Na pewno. Będę sama z rodziną.-powiedziała. Pokiwał głową w milczeniu. 

-Może lepiej by było gdybyś poleciała? Stracisz prawie cały dzień w drodze.-powiedział Sasuke. 

-Jeśli będę zmęczona to zostanę tam na noc i wrócę następnego dnia. Przynajmniej pobędę trochę w rodzinnych stronach. Nie martw się.-powiedziała. 

-I tak będę.-powiedział i ucałował jej dłoń. Teatrzyk trwał nadal. Pożegnała się i wyszła po tym jak zabrała torebkę.  

~~~

Dotarła na miejsce prawie po 6 godzinach. Była zmęczona, ale nie chciała się nigdzie zatrzymywać po drodze. Jak przy każdej wizycie każdy skrawek ziemi przywoływał wspomnienia. Za każdym rogiem kryło się jakieś wydarzenie z przeszłości. Na tym boisku grała w piłkę, gdy była mała. Tutaj sprzedawali najlepsze cukierki, które jadła non stop dopóki Kakashi nie wystraszył jej, że wypadną jej wszystkie zęby. Odegnała wszystkie te miejsca i wspomnienia z umysłu i szła przed siebie. Kupiła kwiaty i kadzidło. Szła pomiędzy nagrobkami. W końcu zatrzymała się widząc nazwisko Hatake. 

-Witajcie...-powiedziała i usiadła na ławce, która stała obok. Zaczęła porządkować nagrobek i w międzyczasie cały czas do nich mówiła. -Przyniosłam ci niezapominajki mamo. Wiem jak je kochałaś. Nie wiem jakie kwiaty ty chciałbyś tato, ale pewnie i tak nie sprzeciwiłbyś się mamie. Zawsze się jej słuchasz, prawda? Też bym się bała sprzeciwić.-zaśmiała się cicho. Czuła jak drży jej głos. Na nagrobku było jeszcze jedno imię. 

-Ciężko mi myśleć, że twoje piękno nie rozkwitło Misaki...-powiedziała i łzy popłynęły jej z oczu.-Bardzo za tobą tęsknię. Wiesz? Znalazłam kogoś kto mi cię bardzo przypomina, ale ta osoba już mnie nie lubi... Nie dziwię się jej. Twoja siostra zrobiła coś okropnego. 

Położyła obok imienia swojej młodszej siostry słodycze. Te, które lubiła najbardziej. 

-A teraz idź spać pączku i nie słuchaj tego o czym rozmawiam z mamą i tatą, dobrze? Pamiętaj, że bardzo cię kocham...-powiedziała i otarła łzy. Patrzyła w przestrzeń i zastanawiała się co powinna powiedzieć. 

W sidłach uczuciaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz