Następnego dnia od chwili gdy się obudziła pękała jej głowa. Sasuke z nią nie rozmawiał. Wyglądało na to, że jego myśli zajęte są czym innym. Tym lepiej. Nie chciała wracać do tego co się wydarzyło. Sama tego nie rozumiała. Łyknęła proszki mając nadzieję, że niedługo zaczną działać. Na śniadaniu była sama. Potem wyszła z domu i pojechała na uczelnię. Ostatnio mniej zajmowała się swoimi obowiązkami. Miała czas do spotkania z tamtą dwójką. Zamiast myśleć co z tego wyniknie lepiej było zająć myśli czym innym.
~~~
Przyjechał pod wskazany adres. Wszędzie dookoła były jakieś brudne baraki. Wyszedł z samochodu i od razu pojawił się obok niego jakiś mężczyzna. Powiedział, że zaprowadzi go do Madary. Poszedł za nim. Na szczęście w środku wyglądało to trochę lepiej. Zaprowadził go do gabinetu. Jego stryj już tam czekał.
-Witaj bratanku. Rozgość się.-powiedział i wskazał mu krzesło przed sobą. Chcąc nie chcąc usiadł.
-Czego ode mnie chcesz?-spytał chłodno. Wyglądał na opanowanego, ale jego wzrok uciekał to w jedną to w drugą stronę. Madara się zorientował.
-Yukio tu nie ma. Znalazłem mu wygodniejsze lokum.-powiedział. Sasuke zacisnął zęby.-A co do mojego życzenia... Na początek chciałbym żebyś pomógł mi wrócić do gry.
-To znaczy?
-Nie było mnie prawie dwadzieścia lat, ale ja też mam prawo do zarządzania spadkiem po moim ojcu. Mówiąc prościej...
-Chcesz się dostać do firmy, tak? To czego chcesz to miejsce w zarządzie...-wszedł mu w słowo. Łatwo było się domyślić na czym może mu zależeć. Podrapał się po brodzie.-Mój ojciec cię tam nie dopuści. Wyolbrzymiłeś mój wpływ na te rzeczy. Dopóki ojciec się nie wycofa i nie przekaże nam swoich akcji niewiele możemy bez jego zgody.
-Wiem, wiem. Nie mówię, że masz użyć swoich praw. Tylko moich.
-To znaczy?
-Wbrew pozorom jesteś bardzo zdolny Sasuke. Lepiej niż ja znasz się na tych rzeczach. Skończyłeś prawo.-powiedział i uśmiechnął się uświadamiając mu, że wie o nim wszystko. Pstryknął palcami i po chwili jeden z jego ludzi położył przed nim teczkę.-Wyciągnij coś z tego.
-Nie rozumiem.-powiedział Sasuke zdezorientowany i zaczął przeglądać dokumenty.
-Zanim wyjechałem mieliśmy razem z twoim ojcem zacząć zarządzanie tą firmą. Jednak zanim do tego doszło mój ojciec zmusił mnie do wyjazdu. Podpisałem parę rzeczy. To wszystko co udało mi się zebrać, ale ja się na tym nie znam.-powiedział i napił się kawy.
-Dlaczego nie szukałeś pomocy u prawników?-spytał młodszy z nich.
-Nie ufam nikomu. Nie mam gwarancji, że te informacje nie dotrą do Fugaku... I że nie przeszkodzi mi w powrocie.-powiedział i skrzywił się lekko. Widocznie wiedział jak wielkie wpływy ma imię jego brata. Wiedział, że każdy kto by go powiadomił o intrydze przeciwko niemu zostałby sowicie wynagrodzony.
-Mam rozumieć, że mi ufasz?-spytał śmiejąc się. O taką głupotę go nie podejrzewał.
-Jest między nami coś mocniejszego niż zaufanie, prawda?-spytał z przebiegłym uśmiechem i poruszył znacząco brwiami. No tak. Jeśli spróbuje mu przeszkodzić albo odmówi pomocy to straci Karen. Doprowadzi Itachiego do Yukio... Westchnął i zaczął dokładnie czytać wszystko. Zajęło mu to jakiś czas. W międzyczasie Madara grał w rzutki i popijał szkocką. Nie powiedziałby, że go to nie rozpraszało. W końcu na coś wpadł. Jednak w ogóle nie podobała mu się ta wizja. Zagryzł wargę. Jeśli mu o tym powie nie straci tylko ojciec. On i Itachi też. A wtedy nie będą mieli większości w zarządzie... Szlag by to. Nie mógł tego zrobić.
CZYTASZ
W sidłach uczucia
FanfictionHistoria wymyślonej przeze mnie bohaterki i postaci z Naruto w szkolnym uniwersum... I nie tylko ;)