Rozdział 54

75 6 3
                                    

-W sumie to było do przewidzenia.-powiedział Neji gdy stali przed zamkniętym warsztatem samochodowym. Itachi rozglądał się dookoła próbując wypatrzeć czy znajdzie tu kogoś mimo tego, że jest niedziela. Nikogo jednak nie było. 

-Wracamy.-powiedział Itachi. Do wieczora nie było z nim praktycznie kontaktu. Siedział zamknięty w jednym z pokoi czym budził niepokój u swoich towarzyszy. Wiedzieli jednak, że próby zbliżenia się teraz do niego były bezcelowe. Doskonale widzieli to na jego twarzy. Potrzebował czasu by pomyśleć. Wiedzieli, że chciał przeanalizować to co już wiedzieli i że na pewno ma jakieś wnioski. Jeśli były takie jak ich podejrzenia to wcale mu się nie dziwili. 

-Nawet nic nie zjadł...-powiedziała Sakura, gdy razem z Nejim myli naczynia po wczesnej  kolacji. 

-Dajmy mu na razie spokój... Nie martw się. Wszystko się ułoży.-powiedział brązowowłosy i pogłaskał ją po głowie. Doceniała jego wsparcie. Podziękowała mu swoim szerokim uśmiechem na co on odpowiedział swoim. Patrzył na nią przez chwilę a ona zaczęła czuć się nieco niezręcznie. Nie wiedziała jednak jak przerwać ciszę. Sytuację rozwiązał dźwięk otwieranych drzwi. Lekko się od siebie odsunęli a Sakura czuła jak płoną jej policzki choć nie wiedziała dlaczego. 

-Jadę na komendę, mam pozwolenie na wejście do archiwum.-powiedział Itachi, który wszedł do kuchni. 

-Jak to jedziesz? A my?-spytała Sakura. 

-Poradzę sobie z tym sa...

-Uchiha chyba coś ci się pomyliło.-powiedział Neji. Stanął przed nim i spojrzał mu w oczy. -Nie przyjechaliśmy tu z Sakurą na wycieczkę. Nie próbuj odrzucać naszej pomocy bo i tak od niej nie uciekniesz. 

Itachi westchnął i się lekko uśmiechnął a z jego twarzy zniknął chłód. 

~~~

W niedzielę widziała go tylko na chwilę, gdy bez słowa minął ją w salonie. Sasuke pojawił się w poniedziałek w  firmie, ale nie zamienili nawet słowa. Z jakiegoś powodu było jej z tym źle. Nie chciało jej się w to wierzyć, ale chyba tęskniła za czasami sprzed powrotu Itachiego. Może i był to koszmar, ale przynajmniej wszystko było prostsze. Po spotkaniu w sprawie dużego projektu wróciła do swojego biura. W zasadzie było to dawne biuro Fugaku. Powiedzieć, że czuła się z nim dziwnie to jak nic nie powiedzieć. Nie zmieniała w nim prawie nic. Jedynie schowała zdjęcia, które zawsze trzymał na biurku. Zaczęła przeglądać pliki. 

-Przepraszam, że przeszkadzam.-usłyszała nagle. Koło niej stała sekretarka. Zawsze miała ten sam przerażony wyraz twarzy. Widocznie Fugaku przerażał ją tak bardzo, że przeniosła te uczucia na nią. Choć nie dawała jej do tego żadnych powodów. 

-Wybacz, nie zauważyłam kiedy weszłaś. Coś się stało?

-Za pół godziny ma pani lunch z przedstawicielem wytwórni muzycznej. 

-A tak...-powiedziała i złapała się za głowę. Zupełnie o tym zapomniała. Musieli dogadać kwestie związane z nowym projektem. -Powiedz kierowcy, że będę na dole za 5 minut. 

Kobieta posłusznie wykonała polecenie. Jakiś czas później była już w drodze. Próbowała skupić się na przeglądaniu papierów, ale jej myśli cały czas uciekały w innych kierunkach. Myślała o zachowaniu Sasuke, ciszy Itachiego... I o Sakurze. Dzwoniła do niej kilka razy, ale ignorowała ją. Tak samo jak Neji'ego. Jak niby miała z nimi rozmawiać? Co mogła im powiedzieć? Nic. Ciężko było jej spotykać Itachiego, ale wiedziała, że to konieczność. Zbliżenie się do tamtej dwójki mogło być zbyt niebezpieczne. Nie wiadomo co zrobiłby Sasuke gdyby coś takiego wyszło na jaw. 

W sidłach uczuciaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz