Siedząc w odosobnionej części szkolnego korytarza próbowała sprawiać wrażenie niewidzialnej. Cały poranek spędziła przy lustrze próbując zakryć makijażem wszelkie ślady ostatniej doby. Miała jednak wrażenie, że nie wyszło to najlepiej. Nawet w połączeniu z uśmiechem który wymuszała.
-Sakura!-usłyszała z daleka i zamarła. Zmuszała się całą sobą by nie uciec. Bała się tej chwili. Czy będzie w stanie udawać, że nic się nie stało? Że wszystko z nią w porządku? Czy będzie w stanie spojrzeć na nią i się nie rozpłakać?
-Sakura. - usłyszała już tuż obok i poczuła rękę brązowowłosej na swoim ramieniu. - Wszystko ok? - spytała. Przymknęła na chwilę oczy i odwróciła się do przyjaciółki.
-Wybacz, zamyśliłam się. - powiedziała i uformowała swoje usta w coś co od biedy można by nazwać grymasem. Karen znieruchomiała na jej widok. Coś było bardzo nie tak. Wyglądała jak nie ona.
-To ja ciebie przepraszam, ale wyglądasz okropnie. Dobrze się czujesz? - spytała zatroskana. - Coś się stało?
-Troszkę się pochorowałam, ale już jest lepiej. - kłamała. Hatake przyglądała jej się uważnie.
-Nie wygląda na to. Może powinnaś wrócić do domu i jeszcze odpocząć? - zasugerowała.
-Nie!- odparła szybko. Karen spojrzała na nią podejrzliwie. Najbardziej zadziwiający był dla niej fakt, że Sakura ani razu nie spojrzała jej w oczy. To nie było normalne. A ona po prostu nie potrafiła.
-Sakura czy coś się...- zaczęła, ale nie dane jej było skończyć. Dziewczyna gwałtownie wyrwała ramię spod jej dotyku.
-Wybacz, ale muszę porozmawiać z nauczycielem. Do zobaczenia. - powiedziała i odeszła tak szybko jak tylko mogła zostawiając przyjaciółkę w osłupieniu. Karen nie wiedziała czy ma za nią iść czy zostawić ją w spokoju. W końcu zniknęła jej z oczu. Teraz już wiedziała na pewno coś się stało. Coś złego. Nie mogła tylko wymyślić co to by mogło być. Nagle poczuła wibracje w kieszeni. Wyjęła telefon by sprawdzić kto to. Numer nieznany. Przez chwilę zastanawiała się czy odbierać, ale uznała, że jeśli to jakaś durna reklama to najwyżej spławi natręta.
-Słucham?- spytała przykładając telefon do ucha.
-Witaj Karen. - usłyszała. Dopiero po chwili zorientowała się z kim rozmawia.
-Skąd masz ten numer i po chuj dzwonisz? - spytała poirytowana. Sasuke roześmiał się cicho.
-Mam swoje sposoby. A dzwonię bo chciałbym porozmawiać.
Karen o mało co nie uderzyła telefonu tak jak to miała ochotę zrobić z młodym Uchihą, ale jakoś utrzymała nerwy na wodzy.
-To mów. Byle szybko, bo nie mam zamiaru marnować na ciebie czasu.
-To nie rozmowa na telefon. Spotkajmy się za godzinę. Wyślę ci lokalizację.
-Słuchaj matole. Mam gdzieś co ci się roi w głowie, ale jeśli myślisz, że będę zawracać sobie...
-Chodzi o Sakurę. - przerwał jej. - Za godzinę. - dodał i się rozłączył.
Stała jeszcze przez chwilę nieruchomo przetwarzając wszystkie informacje. Czy Sasuke wie co się stało Sakurze? Ostatnio często ich ze sobą widziała, więc niewykluczone. Nie rozumiała tylko jaki powód miała różowowłosa by powiedzieć to jemu a nie jej. Czyżby w ogóle jej nie ufała? Nie zamierzała tego tak zostawić. Sama nie rozumiała dlaczego, ale bardzo się do niej przywiązała. To była jedna ze zmian jakie zaszły w niej od przyjazdu to Tokio. Znalazła miłość i przyjaciół. Nie zamierzała tego tracić. Uchiha przysłał jej lokalizację i od razu skierowała się do wyjścia.
CZYTASZ
W sidłach uczucia
FanfictionHistoria wymyślonej przeze mnie bohaterki i postaci z Naruto w szkolnym uniwersum... I nie tylko ;)