Rozdział 49

133 9 1
                                    

-Nie!!!-krzyknęła przerażona. -Wrócę z tobą! Wrócę!!! Wrócę tylko go nie zabijaj!

-Zaczekaj.-powiedział do mężczyzny z bronią. Ujął jej zapłakaną twarz w dłonie i zaczął ocierać łzy. -Dobrze. Zrozumiałaś.

Wiedziała, że nie ma wyboru. Wiedziała, że on się nie zawaha. Musi go słuchać, przynajmniej na razie.

-Nie myśl o tym, że coś się zmieni. Zostaniesz ze mną. Spróbujesz czegokolwiek to znajdę go choćby na końcu świata i z nim skończę. Dotarło?-spytał i złapał ją za podbródek. Obserwowała go i widziała, że nie żartuje. Wystarczająco bolało ją to, że przez nią już zginął inny człowiek. Gdyby to samo miało spotkać Itachiego... Nie mogła na to pozwolić. Łza spłynęła po jej policzku. Uśmiechnął się.

- Moja mądra żona.-powiedział i ucałował jej czoło. Spojrzała przez okno w kierunku werandy. Znów stanęła przed nią wizja Itachiego z dzieckiem na rękach. Jej oczy wypełniły się łzami i nic już nie widziała. Wszystko zniknęło.

~~~

Przestraszony przyciskał pedał gazu nie zważając na to ile przepisów łamie. Musiał dostać się do domu jak najszybciej. Nie mógł się ociągać. Nie po tym co usłyszał. Gdy już kupił wszystko czego potrzebował by pokazać jej, że w kuchni też będzie z niego pożytek i zadbał o kwiaty chciał wracać jak najszybciej. Kierował się do samochodu, ale zadzwonił jego telefon. Dzwonił prawnik by powiadomić, że Sasuke nadal nie dostarczył papierów rozwodowych. Westchnął. Spodziewał się, że nie będzie łatwo. Przez kilka minut rozmawiali o opcjach, które mogli wykorzystać by to wszystko przyspieszyć. Umówili się na kolejną rozmowę w razie gdyby to nic nie dało. Chciał żeby to już się skończyło. Wtedy mogliby zacząć planować ślub. Uśmiechnął się wyobrażając ją sobie w białej sukni. Nagle dotarło do niego, że przecież najpierw musi się oświadczyć. Obiecał sobie, że zacznie szukać pierścionka przy najbliższej okazji. Już chciał odjechać, ale znowu rozległ się dźwięk jego telefonu. Tym razem dzwonił Hidan. Przystanął i odebrał.

-Halo?

Przez chwilę w słuchawce trwała cisza.

-Halo?-powtórzył głośniej myśląc, że jest problem z zasięgiem.

-Itachi...-zaczął szarowłosy niepewnie. Brunetowi przeszedł dreszcz po plecach. Coś się stało. Inaczej Hidan już gadałby jak nakręcony. -Chodzi o Yukio...

-Co się stało?-spytał zniecierpliwiony.

-Nie żyje. Ktoś wpakował mu kulkę.-powiedział w końcu. Itachi zachwiał się, ale na szczęście oparł się o samochód. Zrobiło mu się niedobrze i zaczęły się w nim odzywać wyrzuty sumienia. Miał poczucie jakby to on go zastrzelił. Nagle ogarnął go większy strach.

-Co z Deidarą?!-krzyknął.

-Żyję.-powiedział blondyn odbierając słuchawkę od przyjaciela. Zaczął opowiadać jak poprzedniego dnia wyszedł do sklepu i ktoś ogłuszył go ciosem w tył głowy. Przeleżał noc w jakichś krzakach a teraz Hidan przykładał mu lód do bolącego miejsca.

-Nie widziałeś kto to był?-spytał czarnooki.

-Nie. Jak się obudziłem to znalazłem Yukio. Nikt nie powiadomił jeszcze policji.

-Pewnie użyli tłumika.-wtrącił Hidan.

-Pewnie tak... Itachi. Muszę zadzwonić na policję.-powiedział blondyn.

-Rozumiem.

-Co mam im przekazać? Powiedzieć, że Madara...?

-Nie.-zaprzeczył. -Nie mamy dowodów. Nie możemy wpakować cię w kłopoty.

W sidłach uczuciaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz