Rozdział 18

154 5 2
                                    

Drżąc przekroczyła szkolną bramę. Nie chodziło o wiatr, który uderzał co chwilę w jej twarz. Chodziło o to co miała zaraz zrobić. Musiała wbić sztylet w serce osoby, którą kochała bardziej niż kogokolwiek na świecie. Wolałaby już położyć się pod rozpędzony pociąg. Mniej by bolało. Problem w tym, że nie było innego wyboru...

~~~

2 dni wcześniej

Siedziała na szkolnym korytarzu i gawędziła z Neji'm. Na szczęście oszczędził jej uśmieszków i dwuznacznych uwag. Mówił tylko, że cieszy się widząc ją szczęśliwą. Nagle zamilkł tak jakby zbierał się do powiedzenia czegoś bardzo ważnego. Cisza się przedłużała, więc spojrzała na niego wymownie domagając się by w końcu wydusił z siebie to o czym myśli. 

-Nie wiem jak sprawić ci taki zawód... Jeszcze trochę i kończę liceum. Ty będziesz musiała tu zostać jeszcze przez rok. - powiedział to tak teatralnym tonem, że parsknęła śmiechem. 

-Zawszę będę mogła ci zrobić wjazd na chatę. Postaram się wpadać wieczorami. Może zepsuje ci igraszki z jakąś lasencją. - powiedziała śmiejąc się. 

-Nie wiem czy będzie ci się chciało tylko po to lecieć do Stanów. - powiedział szybko na jednym oddechu. Minęła chwila zanim jej mózg przetworzył tą informację.

-Ty... Wyjeżdżasz na studia za granicę?-spytała choć przecież już znała odpowiedź. Nie robiłby sobie żartów z takiego tematu. Potwierdził skinieniem głowy i czekał na to co powie dalej. Trochę razem przeżyli. Ich dawno zakończony związek nie miał tu nic do rzeczy. Inaczej z  przyjaźnią jaka ich łączyła. Tydzień zbierał się z przekazaniem jej tej wiadomości. Wiedział, że będzie jej trudno. Wiedział dlatego, że jego samego na myśl o tym, że nie będzie jej widywał napawała go nieopisanym smutkiem. 

-Nic nie powiesz?- spytał czekając na jej reakcję. Spojrzała na niego i uśmiechnęła się czule. 

-Cieszę się, że masz taką możliwość. To dla ciebie szansa i nie zamierzam się o to obrażać. Nie jestem dzieckiem. - powiedziała a on odetchnął z ulgą. W sumie spodziewał się czegoś takiego, ale i tak dobrze było wiedzieć, że go wspiera. Nagle podniosła palec w ostrzegawczym geście i podsunęła mu go pod twarz. - Ale spróbuj tylko do mnie nie dzwonić to inaczej pogadamy. 

-Kumam, kumam. - powiedział śmiejąc się. - Obiecuję, że będę dzwonił. 

-No i to ja rozumiem. - odparła i rozczochrała mu lekko włosy. Chwilę jeszcze rozmawiali o jego planach. W międzyczasie reszta grupy do nich dołączyła. Wszyscy z wyjątkiem Sakury. Nikt nie wiedział co było przyczyną jej nieobecności. Zaczęli się martwić bo za dobrze ją znali by pomyśleć, że mogłaby wagarować. 

-Może się przeziębiła? Pogoda nas nie rozpieszcza ostatnio. - powiedział brązowowłosy. 

-Może... - odparła Hatake. Stwierdziła, że ma jeszcze chwilę czasu przed dzwonkiem na lekcję, więc postanowiła do niej zadzwonić. Odeszła na chwilę od grupy i wybrała numer różowowłosej. Czekała sygnał po sygnale, ale Sakura nie odbierała. W końcu włączyła się poczta. Karen poczuła  lekkie zdenerwowanie, ale uznała, że jeśli się przeziębiła tak jak sugerował Hyuuga to pewnie śpi. Schowała telefon z powrotem do kieszeni i skierowała się do klasy. 

~~~

Telefon brzęczał niemiłosiernie. Wiedziała kto dzwoni, ale nie mogła się zmusić do tego by z nią porozmawiać. Podczas długich bezsennych godzin ostatniej nocy postanowiła jedno. Karen nie dowie się tego co się stało. Nie do końca rozumiała na czym on polegał, ale plan Sasuke nie mógł pójść po jego myśli. Za każdym razem, gdy przypominała sobie z jaką łatwością ją oszukał była na siebie tak wściekła, że zaczynała bić się pięściami po głowie. Wydawało jej się, że  po jakimś czasie skończą jej się łzy, ale tak się nie stało. Co chwila wstrząsały nią nowe spazmy. Płakała nad własną głupotą i naiwnością. Cały czas słyszała jego słowa, które wypowiedział wyrzucając ją z pokoju. Najgorsze było to, że przyznawała mu rację. Kim ona była? Dlaczego on miałby się nią interesować? Był z zupełnie innego świata. W porównaniu do niego była nikim. Jej sytuacja nie byłaby tak tragiczna, gdyby nie to, że oddała mu całe swoje serce. Kochała go a on potraktował ją jak śmiecia. Ostatnia noc uświadomiła jej, że nie zakochała się w koledze ze szkoły czy po prostu przystojnym chłopaku. Zakochała się we wcieleniu samego diabła. Nie rozumiała jak można zrobić człowiekowi coś takiego. Po co ją w sobie rozkochiwał? Teraz wyraźnie widziała wszystkie jego sztuczki na które wcześniej nie zwracała uwagi. Czy można być aż tak złym? 

-Sakura mogę wejść?- usłyszała zza drzwi. Szybko otarła łzy i zakopała się w pierzynie. 

-Tak mamo. - odparła i próbowała stać się jak najbardziej niewidoczna. 

-Martwimy się z tatą czy coś się stało. Nigdy nie opuszczałaś szkoły. 

-Brzuch mnie boli... Chyba się czymś strułam. - powiedziała głosem przytłumionym przez kołdrę w której próbowała się ukryć. 

-Potrzebujesz czegoś?- spytała zatroskana pani Haruno. 

-Nie. Pośpię troszkę i mi przejdzie... - powiedziała i dała swojej matce delikatną sugestię by wyszła. 

-Jestem na dole gdybyś zmieniła zdanie. - powiedziała poprawiając jej pościel. Jej córka tylko mruknęła coś niewyraźnie w odpowiedzi. Czuła, że nie chodzi o ból brzucha, ale nie chciała naciskać. Różowowłosa wychyliła głowę spod pierzyny, gdy tylko usłyszała zamykające się drzwi. Nie chciała sprawiać kłopotu swoim rodzicom. Musiała zmusić się do udawania, że wszystko jest w porządku, ale potrzebowała jeszcze trochę czasu by być w stanie to zrobić. Cały czas próbowała się uspokoić. Gdy już w miarę zaczęło jej się to udawać usłyszała dźwięk przychodzącej wiadomości. Myśląc, że to Karen lub Hinata sięgnęła po telefon. Gdy zobaczyła jego imię na wyświetlaczu o mało co nie stanęło jej serce. Pełna obaw rozwinęła wiadomość. Przebiegła ją wzrokiem. Szloch znowu wyrwał się z jej piersi. Próbowała zdusić go poduszką. Telefon wylądował po drugiej stronie pokoju z głośnym hukiem i rozbił się totalnie. Miała dość wszystkiego. Dość Sasuke, dość samej siebie i co najgorsze dość Karen. Podświadomie zaczęła ją obwiniać o to co ją spotkało. Przez to czuła się coraz gorzej. Miała ochotę pobić się za takie myśli. Nic jednak nie mogła na nie poradzić, non stop pojawiały się w jej głowie. 

~~~

Jego oczy wodziły za nią bezustannie. Świadomość, że już niedługo będzie należała do niego była niesamowita. Jedynym problemem było to, że nigdzie nie widział tej różowowłosej idiotki. Obawiał się, że nie wszystko pójdzie tak jak zaplanował jeśli one się nie spotkają. Doskonale wiedział, że Sakura nic nie powie. Wystarczy by Karen zobaczyła w jakim jest stanie by osiągnąć oczekiwany efekt, ale to też spieprzyła. Nawet po wszystkim potrafiła go zdenerwować. O nie. Jeśli myśli, że zamknięcie się w tej norze, którą nazywa domem coś da to bardzo się myli. Sasuke nie mógł pojąć jakim prawem mu się sprzeciwiała. Według jego mniemania poprzedniego wieczora wyraźnie pokazał, że to on decyduje o wszystkim. Ona jednak nie była dla niego żadnym przeciwnikiem, była tylko pionkiem. O wiele groźniejszy był jego brat. Z nim nie pójdzie tak łatwo. Wiedział jednak, że tą sprawę zostawi Hatake. Ona załatwi sprawę. Uśmiechnął się złowieszczo do swoich myśli. Plan był doskonały. Wyciągnął telefon i wystukał wiadomość. Miał nadzieję, że "Miałaś jedno zadanie maleńka. Nie uciekniesz od tego" skutecznie zadziała na psychikę różowowłosej. 

~~~

Wychodząc ze szkoły zastanawiała się czy powinna odwiedzić Sakurę. Chciała sprawdzić czy wszystko z nią ok, ale nie wiedziała, gdzie różowowłosa mieszka. Nigdy nie spotykały się u niej. Pozostało jej próbować znowu się do niej dodzwonić. Ledwie wybrała numer a już okazało się, że nic z tego nie będzie. Nie było sygnału. Zaczęło ją to martwić. Nigdy wcześniej się to nie zdarzało. Uznałaby, że po prostu padła jej bateria, ale coś cały czas nie dawało jej spokoju. Nie miała pojęcia skąd bierze się to uczucie niepokoju. W jej głowie pojawiały się coraz czarniejsze scenariusze. Trwało to całą drogę do domu. Po powrocie rzuciła się na łóżko i zadręczała się dalej. Po jakimś czasie dostała sms-a od Itachiego w którym czarnowłosy mówił jak za nią tęskni i że chce się z nią spotkać. Poczuła nieodpartą chęć by uściskać go na odległość. Z drugiej jednak strony nie chciała zatruwać mu wieczoru swoim podłym humorem. Choć wiedziała, że na pewno okazałby zrozumienie. Mimo wszystko uznała, że potrzebuje trochę samotności. Nie musiała nawet specjalnie kłamać dlaczego nie dziś. Głowa na prawdę jej pękała. Układając się do snu dużo wcześniej niż zwykle nie miała pojęcia co ją czeka następnego dnia. Gdyby wiedziała pobiegłaby do niego choćby był na drugim krańcu świata. 

~~~~~

Zapraszam do wyrażania opinii :D 

W sidłach uczuciaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz