Rozdział 52

73 4 3
                                    

Karen automatycznie podniosła się jak oparzona.

-Co?... To musi być jakaś pomyłka. 

-To ostatnia wola Fugaku Uchiha. Wszystko przepisał tobie. 

Sasuke podniósł się z miejsca i praktycznie wyrwał z rąk staruszka dokument. Szybko przebiegł po nim oczami. 

-To praw...-zaczął, ale nagle umilkł. Wszyscy wpatrywali się w niego oczekująco. -Zmienił testament na dzień przed śmiercią?-spytał Sasuke kierując się do notariusza. Ten pokiwał głową. 

-Opowiedz.-powiedział Itachi podchodząc bliżej. 

-Nie ma w zasadzie o czym mówić. Szanowny Pan Fugaku wezwał mnie do siebie tego dnia i dokonał zmian w testamencie a ja wykonałem jego polecenia. 

-Mówił dlaczego to zrobił?-spytała zielonooka nadal nie ogarniając tej sytuacji. 

-Nie śmiałem pytać. 

Zapadła cisza. Przerwał ją Itachi. 

-Dziękujemy za przekazanie wiadomości. W razie pytań jeszcze się do pana odezwiemy.-powiedział i zaczął odprowadzać go do wyjścia. Karen usiadła na kanapie i nadal niedowierzała. 

-A jeszcze jedno.-zatrzymał się staruszek. -Proszę uważnie przeczytać dokument. Są tam warunki. 

Pokiwali głową i Sasuke od razu się do tego zabrał. 

-No ładnie... 

-Co tam jest?-spytała jeszcze bardziej zaniepokojona. 

-Nie możesz nikomu przekazać udziałów przez rok. Inaczej cały majątek przejdzie na cele charytatywne. 

-Może to nie głupi pomysł...

-Karen... Firma bez Uchihów w zarządzie padnie. A wtedy tysiące ludzi straci pracę. 

Brązowowłosa nagle poczuła ciężar na swoich barkach. Do wczoraj nie znaczyła prawie nic a teraz jest odpowiedzialna za tak wielu... 

-A ty twierdziłeś, że mnie lubił... -westchnęła i schowała twarz w dłoniach. Itachi wrócił do pokoju. Atmosfera od razu zrobiła się cięższa, gdy nie było nikogo postronnego. 

-Mogę?-spytał wyciągając rękę po dokument. Sasuke podał mu go bez słowa. Przeczytał go uważnie a potem odłożył. Zapadła cisza. 

-Nic nie powiesz?-spytał młodszy Uchiha. Itachi podszedł do barku i wyjął trzy szklanki. Bez słowa rozlał alkohol i podał każdemu. 

-Za Panią prezes.-powiedział.

-No chyba sobie żartujesz!-oburzyła się. -Jeśli muszę przejąć te udziały to przejmę, ale to nie znaczy, że muszę zarządzać.

-Niestety skarbie, ale musisz. -powiedział Sasuke łapiąc ją za rękę. -Takie są zasady. Masz najwięcej akcji ze wszystkich członków zarządu. Zawsze tak było.

-No przecież nikt się na to nie zgodzi!

-Wystarczy, że my dwaj będziemy cię popierać a nikt nic nie powie. -zapewnił Itachi. Patrzyła to na jednego to na drugiego nadal czekając na to, że powiedzą, że to żart. Miny mieli jednak ciągle poważne. Złapała za szklankę i wypiła jej zawartość jednym haustem. 

-To znaczy, że nie masz nic przeciwko?-spytał Sasuke. 

-Mam wszystko przeciwko!... Ale widocznie nie mam wyjścia... I pamiętajcie, że to tylko na rok! Potem przepisuję to na was!

-Tak jest.-prawie, że zasalutował Itachi. Chyba już zabrzmiała jak szef. Złapała się za brzuch i usiadła. 

-Skarbie nic ci nie jest?-spytał przestraszony Sasuke. Zanim zdążyła coś powiedzieć wtrącił się jego brat. 

W sidłach uczuciaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz