Rozdział 56

65 4 0
                                    

Miała wrażenie, że głowa pęknie jej na pół. Ból pulsował niemiłosiernie od kilku minut kiedy wróciła jej świadomość. Nadal jednak nie mogła otworzyć oczu. Powieki ciążyły jakby były z ołowiu. Wiedziała, że minie jakiś czas zanim będzie mogła rozejrzeć się gdzie jest. Bo, że nie w domu to od razu wiedziała. Nie tylko dlatego, że nie miała w pamięci powrotu. Czuła jakiś przykry zapach. W zasadzie mogła powiedzieć, że pachniało świeżo i okropnie jednocześnie. Po chwili zorientowała się, że czuje jakby smar. Coś jakby była w jakimś warsztacie. Pod dłonią czuła skórzany materiał kanapy na której leżała. Dodatkowo miała kajdanki na rękach. Gdy zorientowała się, że ktoś je założył na jej nadgarstki w końcu otworzyła oczy żeby się im przyjrzeć. Zacisnęła zęby z nerwów. Wiedziała, że ją porwano. I miała świadomość kto to zrobił. Tylko po co? Tak długo robił podchody i przymilał się żeby zdobyć jej zaufanie. Oczywiście to nic nie dawało, ale i tak próbował delikatnie jeśli można tak nazwać jego zachowanie. A teraz ją porwał? I co niby planował? Myślał, że nikt nie będzie jej szukał? Przecież Sasuke prawdopodobnie już przeczesuje Tokio w jej poszukiwaniu bojąc się, że uciekła z jego bratem. Co to miało na celu? No cóż. Słysząc kroki zbliżające się do drzwi stwierdziła, że zaraz go spyta. Jeszcze lekko oszołomiona podniosła się do pozycji siedzącej, nogi na szczęście miała wolne. Drzwi otworzyły się i tak jak się spodziewała stanął w nich Madara. 

-Droga Karen wybacz okoliczności. Moim ludziom brakuje ogłady. 

-Zauważyłam.-odparła unosząc zakute ręce. Uchiha podszedł do stojącego w pomieszczeniu biurka i usiadł w fotelu za nim. Oparł łokcie na drewnianym blacie i nawet na nią nie patrzył. -Co, ja mam zacząć?-spytała. -A więc... Czy ciebie do reszty pojebało? 

Wiedziała, że nie mogła okazać strachu i to właśnie starała się robić. Najlepiej było z tego żartować. 

-Co teraz? To moje nowe mieszkanie? Zaprosić tu męża? Stryja? 

-Nie miałem wyjścia. 

-To wszystko wyjaśnia. Już o nic nie pytam. 

Mężczyzna wstał i usiadł obok niej. Wlepiła wzrok w ścianę i nawet na niego nie patrzyła. Dotknął jej ręki a ona wyrwała ją jak poparzona. 

-Z czasem przejdzie ci złość i zrozumiesz, że zrobiłem to dla ciebie. Żebyś była szczęśliwa. 

Spojrzała na niego wściekła. 

-Dla mnie? -spytała przez zaciśnięte zęby. -Jak niby porwanie mnie ma mnie uszczęśliwić?

-Będziesz wolna od Sasuke. Będziesz wolna od wszystkich. 

Zaśmiała się i pokręciła głową.

-A w zamian za tą "wolność" mam tylko rzucić ci się w ramiona?

Zbliżył się do niej jeszcze bardziej i położył dłoń na jej policzku. Drgnęła przestraszona. 

-Nie sądzisz, że nasze spotkanie to przeznaczenie? Straciłem Rinę, ale teraz mam ciebie...

Syknęła i wstała szybko. Cofnęła się kilka kroków prawie się potykając. 

-Jesteś chory!-krzyknęła. Czuła niewyobrażalne obrzydzenie. On był gorszy nawet od Sasuke. -Moja matka nigdy cię nie kochała. A ja nawet nie mogę na ciebie patrzeć. Rób co chcesz, ale nigdy nie będę twoja, rozumiesz?

Madara westchnął i lekko się uśmiechnął podnosząc się z kanapy. Patrzył na nią z politowaniem w oczach. 

-Jeszcze nic nie rozumiesz. Zostawię cię samą żebyś odetchnęła, musisz być zmęczona. Przyjdę potem.-powiedział i skierował się do drzwi. Karen prychnęła. Westchnęła głęboko, gdy tylko drzwi się za nim zamknęły. Próbowała trzymać fason, ale była przerażona. Nigdy nie mogła być pewna do czego zdolny jest ten maniak. Rozejrzała się wokół. Wyglądało to na gabinet. To musiała być inna kryjówka niż ta ostatnia. Wyglądało i pachniało inaczej. Musiała być nad jakimś warsztatem. Podeszła do biurka. Małe szanse, że zostawił kluczyki do kajdanek, ale i tak postanowiła poszukać. Udało jej się otworzyć szufladę. Nie było w niej nic szczególnego. Cygara, jakieś świstki. Zamknęła ją i otworzyła następną nie tracąc nadziei. Było tam pełno teczek. Wyjęła je by sprawdzić czy może nie ukrył kluczyka pod nimi. Było pusto. Sfrustrowana uderzyła w blat biurka i papiery spadły na podłogę. Podniosła je żeby wpakować je z powrotem, ale z jednej z teczek wypadło coś co przykuło jej uwagę. Na podłodze leżało jej zdjęcie. Szybko otworzyła teczkę i zamarła w przerażeniu. Była pełna jej zdjęć. Robionych z ukrycia. W firmie, na bankiecie obok Sasuke, na ulicy... Podniosła jedno z nich. Trzymała na nich Sasuke za rękę a wokół było pełno ludzi. Fugaku i Sasuke zaciągnęli ją wtedy na premierę jakiegoś filmu. To było ponad pół roku wcześniej. Inne zrobiono w podobnym czasie, gdy poszła się przebiec do parku. Przełknęła głośno ślinę. Od jakiego czasu właściwie on ją obserwuje? Jak długo trwała ta obsesja? Wrzuciła wszystko z powrotem do szuflady i zamknęła ją. Przerażona zaczęła chodzić po pokoju. Podeszła do okna, ale było zabite deskami. Uderzyła w nie, ale dni drgnęło. Nie miała możliwości żeby się wydostać. Osunęła się bezsilnie na podłogę. Nie zamierzała płakać, nie mogła ulec słabości choć nie mogła nic zrobić. Zostało jej mieć nadzieję, że ktoś ją znajdzie. 

W sidłach uczuciaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz