Rozdział 29

125 13 7
                                    

Itachi siedział w kawiarni i czekał na Sakurę. To co usłyszał od Karen po  tym gdy wrócił dało mu do myślenia. Co jeśli mówiła prawdę? Byłoby śmiesznie. 

-Hej. -usłyszał. Wymusił uśmiech i też się przywitał. Usiadła przed nim. -Więc? Czemu chciałeś się tak nagle spotkać?-spytała. Przyglądał się jej i zastanawiał się na ile ją zna. Spojrzała na niego podejrzliwie. 

-Chciałem spytać czy jesteś wolna w ten piątek. -powiedział w końcu.-Mój ojciec organizuje przyjęcie dla partnerów biznesowych. Pytał czy mogłabyś przyjść. 

-Naprawdę? Nie wiem czym sobie zasłużyłam na takie zaproszenie. - powiedziała uśmiechając się. 

-Bardzo cię polubił. Widzi w tobie przyszłą synową. -powiedział i spojrzał na nią. Odchrząknęła lekko z nerwów. -Nie mam pojęcia jak go przekonamy, że jesteśmy tylko przyjaciółmi. 

-Jakoś trzeba będzie...-powiedziała cicho odwracając wzrok z zakłopotania. Oboje nawet nie pomyśleli o tym by ich znajomość rozwinęła się w coś innego. Każde miało ku temu swoje powody. 

-Więc jak? Pomożesz mi przeżyć ten nudny wieczór z tymi fałszywymi bogaczami?-spytał wesoło. 

-Pewnie. -odparła.

-Cieszę się, że mam taką przyjaciółkę jak ty. Tylko ty mnie wspierasz i mnie nie oszukujesz.-powiedział i uważnie obserwował jej twarz. Widział jak drgnęła jej powieka zanim założyła na twarz sztuczny uśmiech. Więcej nie potrzebował. Czyli Karen mówiła prawdę. Sakura była zakochana w Sasuke. Pewnie ją odrzucił, poczuła się zraniona i chciała się na nim jakoś odegrać. Pokazanie się obok jego brata idealnie do tego pasowało. Tak czy tak to nic nie wyjaśniało. Nie zmieniało relacji między Karen i Sasuke. Nie wyjaśniało niechęci między Karen a Sakurą. Prosta zazdrość nie pasowała do różowowłosej, za dobrze już ją poznał żeby w coś takiego uwierzyć. Myślał, że potwierdzenie słów brązowowłosej przyniesie jakieś odpowiedzi. Stworzyło tylko więcej pytań. Nie wiedział jak spytać ją o to wszystko. Nie wiedział nawet czy powinien. Nie mógł jej też zarzucić, że go wykorzystała. On zrobił dokładnie to samo. Wiedział, że się przyjaźniły. Chciał pokazać Karen, że już nic dla niego nie znaczy. Chciał żeby cierpiała tak samo jak on. Zaśmiał się do własnych myśli. To oznaczało, że podświadomie nadal żywił nadzieję, że ona go kocha. Jest głupi skoro zorientował się dopiero teraz. Cały czas starał się to wypierać. Przez siedem lat... Zaczęła go boleć głowa. Rozmasował sobie czoło. 

-Wszystko w porządku?-spytała zaniepokojona. Momentalnie coś mu przyszło do głowy. 

-Sasuke zrobił trochę szumu w firmie, przypomniało mi się to właśnie... Upiera się przy swoim. Próbowałem namówić Karen żeby przemówiła mu do rozumu, bo jej na pewno posłucha, ale ona nie chce się mieszać... Może...-kontynuował i spojrzał jej w oczy. -Może ty mogłabyś ją do tego przekonać? W końcu się przyjaźniłyście. - mówił z prośbą w głosie i dokładnie się jej przyglądał. Była zmieszana. 

-Wiesz... My nie mamy ze sobą dobrych relacji... I tak by to pewnie niewiele dało, wybacz. -powiedziała przepraszającym tonem. 

-Szkoda... Właściwie nigdy nie mówiłaś czemu wasze relacje się tak popsuły. Pokłóciłyście się o coś?-spytał. Udawał, że to tylko niewinne pytania. Udawał, że powodowała nim ciekawość. Różowowłosa zaczęła ciężej oddychać. Nerwowo poprawiła włosy. Nie była dobrym kłamcą. A przynajmniej nie wtedy, gdy ktoś zaczyna zadawać jej pytania. 

-Nic takiego... Różnica zdań...- powiedziała i widział jak jej oczy patrzą w przeszłość. Coś tam było. Coś co powodowało, że osoba tak miła jak Sakura zaczęła myśleć o zemście. Nie chciało mu się wierzyć żeby się po prostu pokłóciły o jego brata. Nie mógł już wypytywać. Na razie musiał odpuścić. Musiał przemyśleć jak systematycznie wyciągać z niej prawdę tak by jej od siebie nie odstraszyć. Wiedział, że skoro ukrywała to do tej pory to miała powód. Musiał być cierpliwy. Poza tym nie była jedyną, która mogła mu coś zdradzić. Spojrzał na zegarek. Miał jeszcze 2 godziny.

W sidłach uczuciaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz