| 48 |

4.3K 159 67
                                        

– Nawet nie wiesz, jak bardzo było mi głupio, kiedy wstałam, a on siedział na rogu łóżka z tacą ze śniadaniem i wpatrywał się we mnie tymi swoimi wielkimi, brązowymi ślepiami. – Blada twarz Melody schowała się w rękawach jej bluzy, a ona wydała z siebie przeciągły jęk, przepełniony złością, rozżaleniem i sfrustrowaniem.

Usiadłam obok niej i potarłam pocieszająco jej plecy, zagryzając wargę. Rozumiałam ją, jak się czuła w tamtej chwili, bo praktycznie to samo przeżyłam rano. Obie byłyśmy zażenowane, a widok chłopaków stojących nad nami, kiedy my wybudzałyśmy się ze snu po jednej z największych imprez naszego życia, był czymś, po czym tylko najlepiej po prostu było wyjechać z kraju i nie zostawić po sobie śladu.

– Pociesz się tym, że ty dla nich przynajmniej nie pracujesz – powiedziałam, zamyślając się na chwilę.

Oczywiście, że to ja sobie nagrabiłam bardziej niż ona. Dziewczyna praktycznie na codzień nie miała z nimi kontaktu, za to ja z nimi pracowałam, a co ważniejsze, byłam ich trenerką, która cóż, powinna świecić przykładem, zamiast szlajać się po parkach i kąpać w nocy w fontannach.

Na samą myśl o tych wszystkich rzeczach, które wczoraj mogły się stać, mój żołądek się ściskał.

Przyjaciółka parsknęła nieporadnie, posyłając mi współczujące spojrzenie i położyła głowę na moich kolanach. Wsadziłam palce w jej potargane włosy i zaczęłam ją głaskać, sama wzdychając pod nosem.

– Wiesz co... – zaczęła cicho, skubiąc skórkę przy paznokciu. Owinęłam sobie jej kosmyk na palec, czując, jak bardzo miękkie są jej włosy w dotyku. Melody uwielbiała prowadzić całą świadomą pielęgnację i miała do tego cierpliwość, dlatego też moje włosy w stosunku do niej wyglądały jak siano. – Rafael jest strasznie w porządku.

– Tak, Raf to naprawdę dobry chłopak – przyznałam, opierając głowę o sofę. – Czasami zrobi coś, zanim pomyśli, ale uważam, że gdyby miał dziewczynę, to poruszyłby dla niej niebo i ziemię.

Alcantara był specyficzny. To trzeba było podkreślić, jednak był też jedyny w swoim rodzaju. Uwielbiał rozmawiać, buzia rzadko kiedy mu się zamykała, ale to sprawiało, że nigdy w jego towarzystwie nie było miejsca na niekomfortową ciszę. Był tak bardzo pozytywnym człowiekiem, że czasami nie chciało mi się wierzyć, że można być szczęśliwym dwadzieścia cztery godziny na dobę. Rzadko kiedy okazywał swoje zniesmaczenie albo irytację, jednak potrafił twardo stanąć w czyjejś obronie. To on pełnił służbę takiego naszego prywatnego psychologa, ponieważ miał w sobie coś, co przyciągało do niego ludzi. Czułeś, że możesz się przy nim otworzyć, a on za to cię na pewno nie skrytykuje, chyba że jest to rzecz godna potępienia. Brunet był naprawdę niesamowitą osobą i wiedziała o tym cała drużyna.

– Chciałabym wpadać na swojej drodze tylko na takich. – Uśmiechnęłam się na słowa blondynki, jednak zaraz po tym zmarszczyłam brwi i zepchnęłam ją ze swoich nóg.

– Collins. Czyżby ten brunet wpadł ci w oko? – zapytałam tajemniczo, ruszając sugestywnie brwiami. Oczywiście żartowałam, ponieważ Melody ciągnęło do chłopaków, którzy kompletnie się dla niej nie nadawali, więc nie było opcji, że Raf się jej spodobał.

Był dla niej... za normalny.

Melodia oparła się na ramionach i spojrzała na mnie z wyrzutem, a ja uniosłam tylko ręce w geście obrony. Wstałam i skierowałam się w stronę schodów na górę, a chwilę po tym usłyszałam, jak blondynka cicho zaczyna dreptać za mną, mrucząc coś pod nosem. Gdy znalazłyśmy się na piętrze, weszłam do łazienki i ustałam przed ogromnym lustrem, w którym było widać całą moją sylwetkę. Przechyliłam głowę i przyjrzałam się mojemu odbiciu, dłońmi wodząc po moich ramionach.

boys like you • neymar jrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz