Zamknęłam powieki, opuszczając głowę. Nie powinnam zadawać tego pytania. Sama do końca nie wiedziałam, czemu to zrobiłam i dlaczego wpędziłam się w coś, czego raczej próbowałam zawsze unikać. Tak, byłam szalona, stojąc na środku altanki przed Neymarem, chcąc z niego wyciągnąć coś, czego nie powinnam nigdy usłyszeć. Sama jego reakcja jakoś szczególnie mnie nie zaskoczyła. Stał ode mnie spokojnie w odległości może jednego metra, wlepiając swoje powiększone ślepia w moją osobę. Sam chyba analizował dokładnie to, co chciałam mu przekazać, ale wcale mu się nie dziwiłam. W końcu od kiedy usłyszenie od twojej trenerki takich słów było kiedykolwiek normalne? Właśnie. Nie miałam pojęcia, co mnie podkusiło, aby w jednym momencie zaryzykować wszystko i spróbować w końcu dowiedzieć się, o co nam chodziło. Był to impuls, sekunda, która pchnęła mnie w tym kierunku, której nie dało się już cofnąć. Teraz jedynie mogłam obserwować to, jak brunet będzie się trudził nad jakąś odpowiedzią.
Czy żałowałam? Sama nie byłam w stanie tego stwierdzić, ponieważ nie usłyszałam od niego jeszcze niczego, co mogłoby mnie nakierować na dany tor. Na pewno była to zła decyzja i jako jego szefowa nigdy nie powinnam do tego doprowadzić, ale było, co było. Nie byliśmy w stanie już zmienić tego, co zaszło między nami w przeszłości. W tym momencie mogliśmy tylko udawać, że nigdy nic się nie stało, mimo że było to dla mnie bardzo trudne, zważając na fakt, że widziałam go prawie codziennie albo po prostu wyjaśnić to raz a porządnie, mimo że miałam wrażenie, że chyba nigdy nie dojdziemy do porozumienia.
Neymar milczał. Milczał przez pierwsze dziesięć sekund, dwadzieścia, czterdzieści, a nawet przez dwie minuty. Wiedziałam, ile dokładnie, ponieważ odliczałam wszystko w głowie, przekonana o tym, że czas jakoś zaczął się wydłużać, starając się usidlić mnie w swoich szponach. Spoglądanie w jego stronę łamało mi w nieznany sposób serce, czułam, jakby płuca były zgniatane pod ciężarem jego pustego spojrzenia. Po raz pierwszy od długiego czasu naszej znajomosci chłopak stał przede mną nie odzywając się, nie rzucając jednej chociażby z tych swoich drażniących zaczepek. Nic. A przecież... przecież on miał zawsze na wszystko odpowiedź. W głowie do danej sytuacji miał już wymyślony każdy możliwy scenariusz. Tylko teraz zamilkł, jakby coś odebrało mu zdolność mówienia, wbijając mi tym sztylet w klatkę piersiową.
Pociągnęłam nosem, czując, jak ogarnia mnie chłód. I może nie tyle co był to chłód spowodowany niską temperaturą na dworze, a mrozem bijącym od ciała Brazylijczyka. Co mnie podkusiło, abym musiała się odezwać i jak zwykle wszystko zepsuć? Teraz stałam jak ta kretynka przed nim, nie wiedząc, czy mam coś dodać od siebie, czy po prostu odejść bez słowa, zostawiajac go całkowicie samego. Nie wyglądał, aby miał zamiar coś powiedzieć, a ja jedynie męczyłam się, starając utrzymać się na zwiotczałych nogach.
Zrobiłam kilka kroków w tył, decydując się na wycofanie. To chyba był najlepszy pomysł w tamtym momencie. Nie byłam w stanie patrzeć na niego i udawać, że nic się nie wydarzyło, szczególnie, kiedy on postanowił zasznurować swoje usta. Czasami błagałam w myślach o to, żebym mogła zacząć pracować dla Barcelony od nowa. Zacząć wszystko jeszcze jeden raz w taki sposób, na jaki zasługiwałam. Z całkowicie czystą kartą, bez łańcucha nieporozumień, tajemnic i kłótni ciągnących się za mną, przywiązanych do nogi. Nie pisałam się na taką formę kariery. Nie chciałam kłamać od samego początku i zapewne do samego końca. Nie chciałam chować się przed rodziną, przyjaciółmi i innymi tylko po to, aby na światło dzienne nie wyszły rzeczy, które były tak bardzo nieodpowiedzialne.
Wyminęłam spiętego ciemnowłosego, nie trudząc się nawet, aby zabrać ze sobą pudła, które przyniosłam. Nie miałam teraz na to czasu. Chciałam jedynie jak najszybciej udać się do środka, aby później wziąć kluczyki i pojechać do domu. Nie udało mi się jeszcze wymyślić żadnej wymówki, ale Melody zapewnie wyczuje, że coś się stało i prędzej czy później będzie chciała o tym ze mną porozmawiać. Okłamywanie jej nigdy nie miało najmniejszego sensu, ponieważ ona zawsze była przede mną o krok, nieważne jak bardzo się starałam.

CZYTASZ
boys like you • neymar jr
FanfictionCzy próba ocalenia od porażki jednego z najlepszych klubów piłkarskich w dziejach może dać początek pewnej, specyficznej relacji?