| 51 |

4.4K 183 54
                                        

Ciche przesunięcie się okien tarasowych wyrwało mnie z letargu, w jaki porwałam się przez kopanie dziur w ziemi z zamiarem posadzenia małych krzewów, które zakupiłam jakiś czas temu w jednym z centrów ogrodniczych. Do tej pory nie miałam jakoś okazji, żeby udać się do ogrodu i w końcu go ogarnąć, a teraz wydawało mi się, że jest to najlepsza chwila na oderwanie się też od zgiełku. Ciepłe promienie jesiennego słońca wkradały się przez korony drzew, które odgradzały wraz z płotem moją posesję od terenu sąsiadów. Lubiłam w moim ogrodzie to, że mogłam czuć pełną prywatność, ponieważ z każdej strony byłam odseparowana od ludzi i nikt nie musiał ciekawskim okiem spoglądać na to, co w danym momencie robiłam.

Ogólnie to chyba było moje ulubione miejsce w moim domu. Przywiązywałam dużo uwagi właśnie do miejsca na tyle mojej działki, gdzie toczyło się całe życie przez okres wiosenno-letni. To właśnie tam przebywałam najwięcej, tak samo jak ludzie, którzy do mnie przychodzili. Melody wraz z bratem uwielbiali siedzieć nad moim basenem. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że go nie lubiłam, bo sama, kiedy nie miałam co robić, a na dworze był upał, co w Hiszpanii było całkiem normalne, udawałam się nad niego, aby chociaż poczytać książkę. Niedaleko mojego domu znajdowała się też plaża, która dość wyglądała jak ta w Walencji. Uwielbiałam na nią chodzić, ponieważ przypominała mi wtedy o moich rodzicach i rodzinnym mieście.

Ściągnęłam rękawice z dłoni, kładąc je na szarawą doniczkę. Sama wstałam i otrzepałam ciemnozielone ogrodniczki z ziemi, odwracając się na pięcie, będąc przygotowana na widok Philippe, który jak zapewne zdołał już się obudzić i zaczął na tyle normalnie funkcjonować, aby poruszyć tak bardzo wyczekiwany przez niego temat. Chyba nigdy nie byłam w stanie zrozumieć, czemu tak bardzo zależało mu na dowiedzeniu się prawdy o tym, co tak naprawdę łączyło jego przyjaciółkę z jej przyjacielem. W końcu ta sprawa nie dotyczyła jego pod żadnym względem, była to nasza osobista sprawa między mną a Neymarem, dlatego tym bardziej skomplikowana mi się wydawała jego gonitwa za odkryciem tego, co tak staraliśmy się zataić.

Ściągnęłam brwi, kiedy zamiast tej rozpromienionej twarzy, do której byłam tak przyzwyczajona, zobaczyłam twarz osoby, która tak, miała zjawić się również dzisiejszego ranka, tak jak obiecała, jednak o której myślałam, że jednak przybędzie trochę później. Neymar, tego dnia ubrany w szare szorty i pomarańczową bluzkę, z czarną bandamką przewiązaną wokół czoła, spoglądał na mnie z tarasu z założonymi na piersi rękoma. Kiedy tylko zobaczył mój wzrok na sobie, wolnym krokiem zszedł schodkami w dół, po czym z dłońmi schowanymi w kieszeniach zaczął zmierzać w moją stronę. Mimo tego, że cały czas spoglądałam pod słońce, a jego promienie utrudniały mi w widzeniu, nadal potrafiłam dostrzec ten błądzący uśmieszek na ustach, który tak często doprowadzał mnie do szaleństwa. O dziwo, z każdym dniem zaczynał już działać na mnie mniej opresyjne, a po części nawet podobać. Tak, uśmiech Neymara był czymś, co potrafiło zwalić z nóg i tak, jak ktoś by go bardzo nienawidził, musiał i tak przyznać, że to była chyba w nim jedna z najpiękniejszych rzeczy.

– Nie wydajesz się zbyt zadowolona chyba dzisiaj, co? – Zadarł brew ku górze, stając tuż metr przede mną. Wzruszyłam ramionami i przetarłam dłonią czoło, czując, jak temperatura powietrza z każdą minutą staje się coraz wyższa. Nawet jesień w Hiszpanii nie była typową jesienią jak na wschodzie Europy. Tutaj moglibyśmy nazwać to prędzej zimniejszym latem, co miało swoje plusy, jak i oczywiście minusy.

– Biorąc pod uwagę to, że nie wyspałam się praktycznie w ogóle, to i tak w miarę mam jako taki humor. – Schyliłam się po doniczki, zbierając wszystko ze sobą, aby nie zostawić bałaganu, którego znając życie, później nie będzie chciało mi się sprzątnąć. Wolałam wszystko od razu ogarnąć i mieć potem chwilę spokoju. Chłopak widząc to, sam zaczął podawać mi rzeczy, które wydały mu się, że będę chciała uprzątnąć, co nie powiem, zaskoczyło mnie, ale to może akurat przez to, że było rano, a Neymar z rana zawsze było jakoś bardziej człowieczy. 

boys like you • neymar jrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz