Kolejny tydzień był dla nas niesamowicie ciężki i nie do zniesienia. Cała sprawa związana z substancjami psychoaktywnymi została zbadana wzdłuż i wszerz przez wszystkich dostępnych dla nas lekarzy i prawników, dając nam tym ostateczne wyniki, które cóż, zgadzały się z tym, co mówiłam. We krwi chłopaków znaleziono ślady dopalaczy, które swoim powolnym działaniem niszczyły ich ciała i psychikę od środka. Nikt nie jest w stanie wyobrazić sobie, jak wszyscy na to zareagowali. Patrząc na to wszystko z boku, największy szok przeżył Leo z Luisem. To prawdopodobnie Gerard najbardziej spodziewał się najgorszej prawdy, jaka była możliwa, dlatego był na to, choć w minimalnym stopniu przygotowany. Jednak wszystkich łączyła ta sama świadomość, że gdybyśmy zorientowali się później, mogłaby stać się tragedia. I właśnie to łamało wszystkim serca.
Trafiliśmy z tym do sądu, który miał zakaz udzielania jakichkolwiek informacji na ten temat. Lista podejrzanych ciągnęła się w nieskończoność, mimo że połowę osób już wykreśliliśmy, patrząc na ich niepodważalne alibi. Trener stracił na tamten moment zaufanie prawie do wszystkich ludzi pracujących z nim, stał się podejrzliwy, a cały swój czas spędzał na przeszukiwaniu oraz rozpisywaniu najistotniejszych informacji, które mogły ułatwić jak najszybsze zakończenie sprawy. Wszystko musiało być zamknięte do Ligii Mistrzów, która rozpoczynała się w połowie września, a był już drugi tydzień czerwca, czyli czasu nie zostało zbyt dużo.
Staraliśmy robić się wszystko, by prawda nie wyszła na jaw, wiedząc, że jeśli nieodpowiednia osoba w nieodpowiednim czasie dowie się i zechce zrobić coś w tym kierunku, wyniknie niemały skandal, który mógłby wyrządzić nieodwracalne skutki dla trenera, mnie, jak i drużyny.
O całej zaistniałej sytuacji wiedziały tylko najbliższe osoby, w tym wszyscy, którzy byli w to zamieszani oraz rodziny poszkodowanych.
Mieliśmy całkowity zakaz rozmawiania o tym z ludźmi spoza zaufanego kręgu, których to nie dotyczyło. Josep pilnował tego jak oczka w głowie, nie chcąc jeszcze bardziej zagrozić klubowi.Leo, Luis i Gerard w celu dokładniejszego ustalenia uszkodzeń, jakie wywołały dopalacze w ich organizmach, wyjechali na trzydniowe badania do Madrytu, gdzie między innymi mieli zostać poddani podstawowym badaniom, oczyszczaniu krwi z resztek substancji i tak dalej. Wszystko zostało bardzo szybko i profesjonalnie przeprowadzone, więc była to tylko kwestia czasu, by chłopacy wrócili do normalnego funkcjonowania. Gorzej było jednak z Luisem, któremu dopalacze dały najbardziej w kość, zmuszając go do zostania w szpitalu do końca tygodnia. Stan był stabilny, jednak wszyscy chcieli, żeby jak najszybciej wrócił do formy, szczególnie że mocno go potrzebowaliśmy.
W międzyczasie, kiedy ich nie było, nie byliśmy w stanie ustalić czegokolwiek do Ligii Mistrzów bez nich, więc tak oto drugi tydzień czerwca spędziliśmy na siłowni lub na boisku, gdzie ja starałam zapoznać się dokładniej z planem ich ćwiczeń, a oni po prostu trenowali.
Mogłam powiedzieć, że z chłopakami już naprawdę nieźle się dogadywałam, a nawet z niektórymi się zaprzyjaźniłam. Tak jak na samym początku utrzymywałam bliskie relacje jedynie z Leo i Gerardem, tak teraz mogłam do tej grupy również zaliczyć Philippe, który mimo swojego dziwnego startu, chyba zyskał najwięcej w moich oczach. Potrafiliśmy godzinami siedzieć i rozmawiając przez telefon o wszystkim i o niczym, nawet jeśli widzieliśmy się przez cały dzień. Był niesamowity, a jego towarzystwo uświadamiało mi codziennie, że istnieją jeszcze ludzie warci uwagi i miłości.
Moja relacja z Neymarem nie ulegała zmianie, ba, patrząc po ostatnich naszych dogryzkach mogłam powiedzieć, że chłopak podłapał grę, którą niestety zapoczątkowałam i nieźle się w nią wkręcił. Tak jak zawsze walił do mnie prosto z mostu po nazwisku, tak teraz przeszedł na pieszczotliwie przezwiska, które burzyły cały mur mojej cierpliwości za każdym razem, kiedy były użyte. Mimo że wiedziałam, że nie powinnam za dużo pozwalać sobie w pracy, tak jeździłam po Neymarze z taką samą siłą, co on po mnie, łamiąc tym wszystkie zasady, które ustaliłam sobie przed podjęciem tej pracy. Nie kontrolowaliśmy niczego, a nasze docinki codziennie wchodziły na wyższy poziom, rozpoczynając wojnę, którą jak myślałam, żadne z nas nie chciało przegrać. Miałam utrzymywać ze wszystkimi na tyle dobre stosunki, by nie było żadnych konfliktów w drużynie, tymczasem Maddison Davies musiała złamać tę zasadę, wdając się w chorą wojnę z jednym z najważniejszych zawodników drużyny.

CZYTASZ
boys like you • neymar jr
FanfictionCzy próba ocalenia od porażki jednego z najlepszych klubów piłkarskich w dziejach może dać początek pewnej, specyficznej relacji?