| 58 |

4K 184 267
                                    

Mocna dłoń wysokiego szatyna spoczęła na moim boku, po czym nieznacznie je ścisnęła, kiedy na horyzoncie ujrzeliśmy grupę zasiadającą w okręgu przy palenisku ogrodowym. Mój podbródek powędrował ku górze, aby napotkać łagodne spojrzenie, które wywoływało we mnie spokój. W połączeniu z alkoholem i tym, jak zdążył on wpłynąć na moje ciało, czułam się błogo, a wszystkie sprawy, którymi zadręczałam się dzisiejszego wieczora, odeszły na drugi plan. W końcu o to od samego początku chodziło, kiedy tylko przekroczyłam próg domu. Miałam oderwać się od popapranego życia i zaszaleć na tyle, abym mogła całkowicie oddać się niekończącej się zabawie. Właśnie dlatego teraz z Alexem idącym krok w krok ze mną i z planem, który może nie był za bardzo dopracowany, zmierzaliśmy pewnie w stronę naszych znajomych, aby rozpocząć naszą małą grę, która miała dodać trochę pikanterii doatmosfery.

Czy wiedziałam, co dokładnie robię? Nie za bardzo. Czułam w sobie jedynie potrzebę dolania oliwy do ognia, który rozżarzony skwierczał pomiędzy mną a Neymarem. Oczywiście, że to właśnie o niego chodziło. Od samego momentu, kiedy Castillo wyszedł z inicjatywą, wiedziałam, że jedyną osobą, na której chciałam się odegrać, był chłopak o ciemnej karnacji z burzą loków na głowie, bo to właśnie on sobie najbardziej na to zasłużył. Za wszystkie jego humory, przekręty i próby wyprowadzenia mnie z równowagi należało mu się, aby to on w końcu poczuł, że jego zachowanie całkowicie nie robi na mnie wrażenia i że mimo ostatnich spięć potrafię dobrze się bawić. W dodatku sam on nie pałał szczególną sympatią w stronę Alexa, dlatego byłam pewna, że sama jego obecność zirytuje go na tyle, że impreza w zupełności zostanie mu popsuta.

– Jesteś tego pewna? – Słowa skierowane w moją stronę na chwilę zakręciły się w mojej głowie, a ja ponownie przyłapałam się nad tym, że chciałam poddać je dokładniej analizie.

W tym właśnie był największy problem. Za dużo myślałam i starałam się wszystko sobie uszeregować, a to przecież chyba najbardziej mnie zawsze gubiło. Nie żyłam z dnia na dzień, wszystko miałam zaplanowane z dokładnością co do sekundy, dlatego dzisiaj, kiedy w końcu miałam okazję na wyrwanie się z nudnego schematu rutynowej egzystencji, postanowiłam, że chociaż teraz postaram się żyć tak, jakby miał być to mój ostatni dzień na tej Ziemi.

Miałam ochotę się upić, tańczyć do szaleństwa, objeść się tortem, pocałować nieznajomego, krzyczeć do słów piosenek, których wcale tak dobrze nie znałam.

Chciałam poczuć, że żyję.

– Jak nigdy dotąd. – Usta wykrzywiły się w szczerym uśmiechu, a dłoń złapała za jego. Alex spuścił wzrok na nasze splecione ręce, a w jego oczach pojawiło się coś w rodzaju ekscytacji. Potarłam kciukiem jego skórę, robiąc niewidzialny na niej okrąg. – Daję ci dzisiaj wolną rękę. Możesz zaszaleć.

– W takim razie chodźmy ich wyprowadzić z równowagi.

Nie byłam pewna, czy byliśmy w stanie wyprowadzić ich z równowagi, tak jak określił to szatyn. Na pewno większość ze zgromadzonych tam ludzi nie obeszłoby i tak za bardzo to, co chcieliśmy zrobić, jednakże dla nas liczyło się tylko to, które osoby na to zareagują. Alex miał za zadanie zemścić się na swojej byłej, która nie wiem nawet jakim cudem znalazła się na tej imprezie, ponieważ Melody nienawidziła jej tak samo mocno, jak całe nasze liceum. Zakładałam, że sama się wepchnęła bez żadnego zaproszenia albo przyszła jako osoba towarzysząca. Każda z tych opcji była możliwa, a szczególnie ta pierwsza, ponieważ o tej godzinie nikt kompletnie nie panował już nad tym przyjęciem urodzinowym, a sama solenizantka na pewno nie zwracała już uwagi na to, kto zamierzał do nas dołączyć. Ja z kolei chciałam poddenerwować Neymara, mając nadzieję, że chociaż w jakimś malutkim aspekcie podburzy to jego pewność siebie.

boys like you • neymar jrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz