| 70 |

5.8K 245 335
                                        

Wiatr przesmykiwał się przez liście drzew, rozwiewając nasze włosy na boki. Był jednak przyjemny. Ciepły, taki, którego wtedy brakowało w Hiszpanii. Ubrani w zwiewne ubrania przemierzaliśmy hotelowy ogród drogą zrobioną z kamieni. W oddali było widać migoczące skupisko świateł, a w tle można było usłyszeć dźwięk grającej muzyki. Nasze ramiona co jakiś czas dotykały się, jednak żadne z nas nie przejmowało się tym jakoś szczególnie. Kroczyliśmy zupełnie sami, w blasku księżyca, idąc w niewiadome.

A przynajmniej ja szłam, bo brunet za żadne skarby nie chciał uchylić mi rąbka tajemnicy i zdradzić, gdzie nas zabierał. Kazał jedynie ubrać się wygodnie i to było jedyne polecenie. Mimo zmęczenia w końcu Neymar postawił na swoje, zmuszając mnie (chociaż w sumie nie protestowałam za bardzo), abym z nim poszła.

Tak też po kilkunastu minutach wędrówki znaleźliśmy się na drugim końcu hotelu. Moje usta wykrzywiły się w półuśmiechu na widok równo przystrzyżonej trawy.

– Mini golf? Serio?

Neymar wyrazie rozpromienił się, kiwając ochoczo głową.

– Serio. Będziemy grać. – Klasnął w dłonie, podchodząc do chłopaka, który wydawał się, jakby na nas już czekał. Powiedział coś do niego, po czym on odszedł od nas i udał się w przeciwną stronę. – Grałaś już kiedyś?

– Nie. Jakoś nigdy nie miałam do tego jakoś okazji. Ale za to grałam w tenisa, mimo że nie ma to żadnego powiązania.

Brunet parsknął, odchylając głowę do tyłu. Lekki zarys żył ukazał się na jego szyi, a ja nieświadomie przygryzłam wargę.

Miał ładną szyję.

– To Cię nauczę. – Puścił mi oczko, a potem odwrócił się w stronę chłopaka, który tym razem przyszedł z kijami golfowymi. – Musisz wybrać tylko odpowiedniego kija. Długość ma tu duże znaczenie.

– Podobno długość nie ma znaczenia. Ważna jest technika.

Dopiero w momencie, kiedy usłyszałam za sobą parsknięcie chłopaka, który podał nam kije, uświadomiłam sobie, jak właściwie to zabrzmiało. Neymar zagryzł wargę, starając powstrzymać się cisnący na jego usta uśmieszek. Zapewne wyglądałam już jak dojrzała, czerwona róża albo burak. Czemu czasami używanie mózgu przysparzało mi tyle problemów?

– Dobrze, że nie masz zbyt dużych wymagań, Davies – powiedział kąśliwie Brazylijczyk, nie starając się już ukryć rozbawienia. Mord w moich oczach jednak szybko go uspokoił, a on poniósł ręce w geście obronnym. – Już dobra, dobra. Nic nie mówię. Chodź, złap tego, myślę że będzie idealny.

Ciężkie westchnięcie uleciało z moich przymkniętymi lekko ust, jednak w końcu ruszyłam w jego stronę, chwytając za sprzęt. Neymar ustawił mnie tak, aby sprawdzić, czy był dla mnie odpowiedni. Nie wiedziałam, jadł długo grywał w golfa, jednak po tym, jak idealnie dopasował dla mnie kija, stwierdziłam, że musiał dosyć często to robić i był dość obcykany w tych rzeczach.

Jakkolwiek to brzmi.

– Z racji tego, że nie jest to normalny golf, masz duże fory. Po prostu staraj się trafić do dziurki. – Wskoczył na platformę, na której znajdowało się pierwsze małe pole golfowe. Spojrzał na mnie z góry, po czym wyciągnął rękę, aby pomóc mi na nią wejść. Chwyciłam się jej, a on zgrabnym ruchem mnie podciągnął, tak, że już po chwili byliśmy obok siebie. – Gotowa? Może mały zakład? – Jego brwi poruszyły się w sugestywnym ruchu.

– Jesteś na wygranej pozycji. To nie będzie fair. – Założyłam dłonie na klatce.

– Ale to ty jesteś trenerką najlepszego klubu piłkarskiego na świecie. Jest coś, czego nie potrafisz? – Ostatnie zdanie wypowiedział zbliżając się do mojej twarzy niebiezpieczne. Poczułam jego miętowy oddech na swoim policzku.

boys like you • neymar jrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz