| 19 |

7K 242 127
                                        

– Jakim prawem nie pisnąłeś ani słówka, że Carmen wychodzi za mąż i musiałam dowiadywać się wszystkiego przez jakiś głupi telegram? Pep, do cholery. Wychowałam się z nią i traktuję ją jak własną siostrę. Nawet nie wiedziałam, że się zaręczyła. Dlaczego ona nie mówi mi o takich rzeczach? Dlaczego ty nie mówisz mi o takich rzeczach?

Mężczyzna jak zwykle o tej porze dnia siedział w swoim biurze, przeglądając coś na laptopie. Z okularami na nosie przyglądał się jakimś dokumentom, które jak się dowiedziałam wcześniej, musiał wypełnić do dzisiejszego wieczora. Tego samego dnia również stałam przed nim ja, ubrana w musztardową koszulkę, czarne spodenki i zwykłe białe trampki. Nie lubiłam stroić się na treningi, a zdecydowanie nie należało to do moich ulubionych rzeczy, kiedy na dworze panowała taka temperatura, że na słońcu można było spłonąć żywcem. Tak, upały do Barcelony powróciły, jak to zawsze miały w zwyczaju, jednak niestety z podwójną siłą. Było kwestią czasu, kiedy burze ustaną, a na ich miejsce przyjdą upalne dni. Pogoda potrafiła wykończyć nas, zwykłych, szarych ludzi, którzy próbowali schować się przed wielką rozgrzaną kulą w kątach przepełnionych i tak już uliczek oraz pod parasolami mieszczącymi się na tarasach restauracji. Zawsze śmieszyło mnie to, jak niektórzy potrafili zamówić w nich jedynie szklankę wody, tylko po to, aby choć na chwilę schłodzić się w cieniu, gdzie czasami, kiedy już ktoś naprawdę dobrze trafił, można było poczuć nawet zimny powiew wiatru z tamtejszej klimatyzacji.

– Hej! – Klasnęłam w dłonie tuż przed jego twarzą. – Czy ty mnie w ogóle słuchasz?

Josep po raz pierwszy od dłuższego czasu uraczył mnie swoim łaskawym spojrzeniem, odsuwając się od biurka i splatając ze sobą ręce na klatce. Podniosłam pytająco wzrok, chcąc jak najszybciej otrzymać nurtującą mnie od samego rana odpowiedź.

– Wiesz, Maddie. Gdybym jeszcze tylko wiedział, że Carmen ma takie plany, na pewno dałbym ci znać – przyznał, strzykając palcami.

Nieprzyjemny dreszcz uderzył w moje ciało, ponieważ nienawidziłam tego dźwięku tak samo mocno, jak cynamonu, nietolerancji i krzywdzenia zwierząt. Czułam się wtedy, jakby same moje kości łamały się pod tym dźwiękiem, rozkruszając się na drobne kawałki.

– Ale... czekaj. Ja czegoś nie rozumiem. – Pokręciłam głową, siadając lekko zakłopotana na sofie, która ugięła się pod moim ciężarem. – Jak to o niczym nie wiedziałeś?

Guardiola wzruszył ramionami.

– Nie jestem zadowolony z tego, że jako jej ojciec dowiedziałem się o tym przez kawałek przyozdobionego papierka. To było oczywiste, że nie przyleci specjalnie do Europy tylko po to, aby o tym nam powiedzieć, ale mogła chociaż osobiście zadzwonić.

Głowa mężczyzny przechyliła się do tyłu, a ciężki oddech, w którym dokładnie było słychać frustrację, ponownie opuścił jego przemęczone gardło. W końcu cały dzisiejszy dzień wydzierał się na chłopaków, którzy i tak byli dość rozdrażnieni przez pogodę. To doprowadziło nawet do tego, że w pewnym momencie Rafael nie wytrzymał i zaczął mieć pretensje do wszystkich wokoło, że karzą mu biegać „za kawałkiem nadmuchanej szmaty" po trawie, podczas gdy z nieba leje się żar. Następnie opuścił boisko, wychodząc w akompaniamencie wrzasków Pepa, który groził mu transferem do innego klubu. Z boku wyglądało to komicznie, ale miarka przebrała się wtedy, kiedy Rafinha wrócił na boisko po dokładnych trzech minutach, udając, że jest obrażony na cały świat, ale mimo tego i tak będzie grał, bo nie ma nic innego do roboty.

Przeczesałam zmieszana włosy. Nie dopuszczałam do siebie tego, że Carmen, ta Carmen, którą znałam, która była oczkiem w głowie ojca, poinformowała go o prawdopodobnie jednym z najważniejszych dni w jej życiu właśnie w ten sposób, a nie inny. Zawsze była z nim bardzo zżyta, jako dziecko jeździła z nim dosłownie wszędzie. Pep zabierał ją na mecze, treningi, a nawet kilka razy była z nim na obozach przygotowujących za granicą. To naprawdę było ciężkie do zrozumienia, ale mimo że zachowała się w sposób, w który ja bym nigdy niczego takiego nie zrobiła, nie mogłam jej winić, nie znając szczegółów, które może miały jakiś szczególny wpływ na całą sytuację. Po prostu nie lubiłam oceniać czegoś, co było do końca niewyjaśnione. A cały ten ślub akurat był jednym, wielkim znakiem zapytania.

boys like you • neymar jrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz