| 38 |

4.4K 224 466
                                    

– Wiesz, że nic nie możesz z tym zrobić, prawda?

Oczywiście, że wiedziałam. Wiedziałam zbyt dobrze, że nie miałam żadnej sensownej podstawy do tego, abym czuła się tak źle, jak czułam się w tamtym momencie. James mógł umawiać się z każdym, a ja nie miałam prawa do wybierania mu z kim może chodzić, a z kim nie. Żadnego. Mimo tego moje serce rwało się na miliardy kawałków, kiedy czasy sprzed dwóch lat zaczynały o sobie przypominać i o tym, czego tak bardzo nienawidziłam. Wtedy jednak mogłam być zazdrosna, bo w końcu Rodriguez był moim chłopakiem, a nawet, tak jak na tamten moment mi się wydawało, mógł być nawet moim przyszłym mężem, ojcem naszych dzieci, osobą, z którą się zestarzeję.

Carla pozostawiła po sobie ten cień niepewności. Nawet jeśli Kolumbijczykowi ufałam w stu procentach, przy niej włączał mi się tryb zazdrośnicy, ponieważ długonoga brunetka była nieprzewidywalna i doskonale widziałam, jak próbuje zrobić wszystko, aby dobrać się do niego. Teraz, nawet po tym, jak zapewniła mnie w pierwszy dzień jej pracy, że nie będzie się mieszała i robiła mi pod górkę, tak czułam, że sama miała nieco inne plany.

Ona była moim kompleksem. Dużym. I nawet, jeśli James nigdy nie pozwolił mi na to, żebym czuła się gorsza od innych i wmawiał mi, że jestem najpiękniejsza, niesamowita i inne bzdety, to Carla siedziała zawsze gdzieś daleko z tyłu mojej głowy, przez co bałam się, że w końcu ona dopnie tego, na co tak długo czekała.

I dopięła. Nieważne, że po dwóch latach. Nieważne, że po tym, jak sama z Jamesem już nie byłam. Dopięła tego i byłam pewna, że rozsadziło ją szczęście od wewnątrz, kiedy zobaczyła moją zaskoczoną twarz.

A co z Jamesem? Czemu tak źle czułam się, patrząc na niego? Nie wiedziałam, czy chodziło mi już o to, że zobaczyłam go pierwszy raz od dłuższego czasu, o to, że wtedy, jak ostatnia idiotka odrzuciłam go, kiedy ten praktycznie na nowo wyznał mi miłość, czy przez to, że właśnie... że właśnie był na randce z dziewczyną, praktycznie moim wrogiem, która zawsze uświadamiała mi wewnętrznie, że byłam nic niewarta?

Podniosłam wzrok na Philippe, który kucał przed ławeczką, na której siedziałam. Potarł moje kolana swoimi dłońmi, posyłając mi spojrzenie pełne współczucia, ale też troski. Za to Alex ulotnił się na chwilę i poszedł po coś do jedzenia, widząc, że na tamten moment potrzebowałam porozmawiać z Philippe sam na sam, prosto od serca.

– Nie wiemy, co między nimi jest. James zachował się, delikatnie mówiąc słabo, że ze wszystkich lasek na świecie wybrał akurat ją, jednak tak jak mówiłem, jest dorosłym facetem, a wy nie jesteście już razem. Jedne, co możesz zrobić teraz, to się z tym pogodzić.

Pociągnęłam nosem, wycierając go chusteczką, którą później zgniotłam w dłoni. Dłoń Coutinho powędrowała do moich włosów, które odgarnął z mojej zaróżowionej twarzy. Następnie podniósł się do pionu, po czym złapał mnie za ręce i pociągnął za sobą. Objął mnie w pasie, po czym zaczął kierować nas w nieznanym dla mnie kierunku.

– Powiedz mi lepiej, co z Alexem. – Wyciągnął telefon z kieszeni, po czym po podyktowaniu mu jego numeru, napisał do niego, że spotkamy się gdzie indziej. – Wydaje się całkiem fajnym chłopakiem.

Pokiwałam lekko głową, przyznając mu rację. Alex był „całkiem fajny". Lubiłam spędzać z nim czas i szczególnie dobrze wspominałam czasy, kiedy we trójkę wraz z moim bratem wieczorami wychodziliśmy na miasto czy na plażę, kiedy jeszcze mieszkałam w Walencji.

Brunet nachylił się nade mną, po czym zapytał, ściszając głos:

– Masz go... no wiesz... na oku? – Niepewność w jego głosie sprawiła, że poczułam, że Philippe chyba całkowicie poważnie pytał o to, co było między mną a szatynem.

boys like you • neymar jrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz